Temat: Dieta która działa w 100% !!!

Dziewczyny, czy nie myślałyście o tym by już na zawsze pozostać szczupłymi i nigdy więcej nie mieć problemów z nadwagą? Wystarczy żywić się warzywami, owocami i żywnością nieprzetworzoną - na tym polega większość diet, ale trudno jest w nich wytrwać, bo nie jesteście w to zaangażowane. Przechodząc na wegetarianizm nie tylko robicie dobrze sobie, ale dodatkowo też nie zgadzacie się na okrutne i instrumentalne traktowanie zwierząt. Zapewniam, że wyłączenie mięs (lub pewnej ich grupy - np. wieprzowego) sprawi, że będziecie zawsze szczupłe, oczywiście pod warunkiem, że nie będziecie rekompensować sobie tego słodyczami - ale na to jest sposób - dziś dowiedziałam się, że firma Mars testuje na zwierzętach - więc obiecuję sobie, że od dziś nie zjem już nigdy żadnego wyrobu tej firmy
U mnie mięso nie ma ni wspólnego z dodatkowymi kg.

Torcikowa napisał(a):

WildBlackberry napisał(a):

Torcikowa napisał(a):

surpresa napisał(a):

PaulinaZberlina napisał(a):

po cholere namawiasz innych na wegetarianizm? jem mieso codziennie, kocham je, produkty zwierzece tez jak mleko czy jajka i nie potrzebnie robisz ten temat, bo mam to gdzies.
dokładnie no!
To nie musicie się wypowiadać :) Ja nikogo nie namawiam, po prostu dałam moim zdaniem świetny pomysł, ja tak schudłam bez diety. Wystarczy, że ograniczę słodycze i nigdy nie będę miała problemów z wagą.
Twoja wypowiedz nie wnosi niczego nowego. Kazdy o tym wie, a co do takiego sposobu odzywiania - mysle, ze na wegetarianskiej diecie tez mozna niezle przytyc, bo wchodzi w to duzo produktow macznych itp.
Umiar trzeba zachowywać zawsze. Zabójcze dla figury jest łączenie grup produktów: od tego się tyje, a tak je statystyczny Kowalski - kotlet + ziemniaki, białka i węgle...

mysle, ze wszyscy o tym wiedza... Przynajmniej osoby bedace na V. :P

Ja lubię mięsko i dla mnie głupotą jest eliminacja mięsa - zwłaszcza że jesteśmy istotami mięsożernymi ! Popatrz eskimosi żywią się SAMYM MIĘSEM. A to jakaś foczka a to rybka a to trochę miśka polarnego. Czy wiesz że oni nigdy nie chorują na RAKA, MIAŻDZYCE, NADCIŚNIENIE? Czy nadal twierdzisz że same wpieprzanie zieleniny jest tak boskie? Ja jem mięso aż nadmiarowo. Schudłam na dukanie 20 kg a przytyło mi się 4 kg nie bo wróciłam do zieleniny i owoców a tylko dlatego że zaczełam jesc pięknie ciasteczka! Mięso dla mnie jest bomba, czuje się na nim świetnie i jeżeli miałabym wybrac jakąs sałatke na obiad która mnie nie nakarmi a prawdziwym schabowym to oczywiscie ze wybiore BIAŁKO SCHABOWE. no i powodzenia w przyjmowaniu żelaza poprzez tableteczki. Bo nic nie zastąpi żelaza w mięsie! Kocham króliczki, gęsi, kaczki, kury, koguty, krówki, świnki, dzczyzne na TALERZU smacznego!

Armara napisał(a):

O tym czy ktoś jest gruby czy chudy nie decyduje to co je tylko ile je.Nieważne czy ktoś pochłonie kilogram frytek czy kilogram kiełbasy, efekt będzie taki sam.A co do chemii to owszem, w mięsie jest ich sporo, tylko że z reguły są to chemikalia "przebadane", a kto bada warzywa ze straganu? Czy myślicie że bez ton sztucznych nawozów, ton środków chwastobójczych i owadobójczych, warzywa były by tak tanie?


Ot to to! Przede wszystkim umiar! Wszystko jest chemicznie pędzone teraz, ale jeśli ma się warunki można sobie wyhodować warzywa - moi rodzice mają ogródek i fakt, takiej słodkiej i pysznej marchewki nie można kupić nigdzie. (ktos zaraz napisze "a świnię też można sobie wyhodować":)) Ale to co jest w "szynce" to już przegięcie, oglądałam wywiad z jakimś byłym wędliniarzem z Włoch. Opowiadał, że jak popracował tam to przestało mu się chcieć mięsa. Straszne  rzeczy.

Torcikowa napisał(a):

Armara napisał(a):

O tym czy ktoś jest gruby czy chudy nie decyduje to co je tylko ile je.Nieważne czy ktoś pochłonie kilogram frytek czy kilogram kiełbasy, efekt będzie taki sam.A co do chemii to owszem, w mięsie jest ich sporo, tylko że z reguły są to chemikalia "przebadane", a kto bada warzywa ze straganu? Czy myślicie że bez ton sztucznych nawozów, ton środków chwastobójczych i owadobójczych, warzywa były by tak tanie?
Ot to to! Przede wszystkim umiar! Wszystko jest chemicznie pędzone teraz, ale jeśli ma się warunki można sobie wyhodować warzywa - moi rodzice mają ogródek i fakt, takiej słodkiej i pysznej marchewki nie można kupić nigdzie. (ktos zaraz napisze "a świnię też można sobie wyhodować":)) Ale to co jest w "szynce" to już przegięcie, oglądałam wywiad z jakimś byłym wędliniarzem z Włoch. Opowiadał, że jak popracował tam to przestało mu się chcieć mięsa. Straszne  rzeczy.










TAK ludzie z blokowisk mają akurat warunki na hodowanie ogródeczka.
Torcikowa, mieszkam na wsi, mam własne warzywa, własną mąkę i mięso. Mimo to wolę np. kalafior kupić w supermarkecie, bo wiem że będzie bez dodatkowych łażących atrakcji, fakt dzięki chemii, ale mam to gdzieś, wolę tą chemię niż robaka na talerzu. Ale to są tylko wyjątki jeżeli chodzi o warzywa, fakt własne np. pomidory są dużo leprze niż ze sklepu, ale aby mieć własne warzywa to trzeba się nieźle napracować i nie każdy może sobie na to pozwolić.
Co do mięsa, często mam własne, ale mimo to wolę ze sklepu, po prostu smakuje mi ta chemia dodawana do wędlin i tyle.

Macioraa napisał(a):

Ja lubię mięsko i dla mnie głupotą jest eliminacja mięsa - zwłaszcza że jesteśmy istotami mięsożernymi ! Popatrz eskimosi żywią się SAMYM MIĘSEM. A to jakaś foczka a to rybka a to trochę miśka polarnego. Czy wiesz że oni nigdy nie chorują na RAKA, MIAŻDZYCE, NADCIŚNIENIE? Czy nadal twierdzisz że same wpieprzanie zieleniny jest tak boskie? Ja jem mięso aż nadmiarowo. Schudłam na dukanie 20 kg a przytyło mi się 4 kg nie bo wróciłam do zieleniny i owoców a tylko dlatego że zaczełam jesc pięknie ciasteczka! Mięso dla mnie jest bomba, czuje się na nim świetnie i jeżeli miałabym wybrac jakąs sałatke na obiad która mnie nie nakarmi a prawdziwym schabowym to oczywiscie ze wybiore BIAŁKO SCHABOWE. no i powodzenia w przyjmowaniu żelaza poprzez tableteczki. Bo nic nie zastąpi żelaza w mięsie! Kocham króliczki, gęsi, kaczki, kury, koguty, krówki, świnki, dzczyzne na TALERZU smacznego!



"Fenomen Eskimosów
Na początku lat 70. Bang i wsp. zaobserwowali, że wśród Eskimosów mieszkających na Grenlandii częstość występowania choroby niedokrwiennej serca jest znikomo mała, pomimo powszechnie występującej w tej populacji nadwagi i nadmiernego spożycia tłuszczów. Obserwacja ta była tym bardziej intrygująca, że w Danii, do której należą te tereny, choroba ta atakuje mieszkających tam Eskimosów równie często, co Duńczyków. Wśród Eskimosów mieszkających w Danii śmiertelność z powodu chorób serca była podobna jak u Duńczyków i mieszkańców innych wysoko uprzemysłowionych krajów, podczas gdy wśród Eskimosów mieszkających na Grenlandii zaledwie 3,5% wszystkich zgonów spowodowanych było chorobą niedokrwienną serca, chociaż średnia długość życia Eskimosów grenlandzkich - podobnie jak kontynentalnych - przekraczała 60 lat. Aby wyjaśnić ten fenomen, przeanalizowano dietę Eskimosów pod kątem zawartości wody, soli mineralnych, białka, tłuszczu, kwasów tłuszczowych, cholesterolu i węglowodanów. Okazało się, że różnica dotyczyła rodzaju spożywanych kwasów tłuszczowych: w diecie Duńczyków i Eskimosów mieszkających na kontynencie dominowały kwasy tłuszczowe omega-6, a w diecie Eskimosów grenlandzkich - kwasy omega-3. W diecie Eskimosów grenlandzkich na każde 3000 spożytych kalorii przypadało aż 14 g kwasów tłuszczowych omega-3!
Różnica w rodzaju spożywanych kwasów tłuszczowych znajdywała odzwierciedlenie w profilu lipidowym osocza: w surowicy Duńczyków wyższe było stężenie kwasów tłuszczowych omega-6, w surowicy Eskimosów grenlandzkich - kwasów omega-3. Ponadto okazało się, że we krwi Eskimosów grenlandzkich mniejsze było stężenie cholesterolu całkowitego, "złego" cholesterolu LDL i VLDL i triglicerydów, a większe "dobrego" cholesterolu HDL. Sekcje zwłok Eskimosów grenlandzkich wykazały, że w ich naczyniach krwionośnych nie występują zmiany miażdżycowe.
Wyniki tego eksperymentu, opublikowane w American Jounal of Clinical Nutrition, zapoczątkowały erę intensywnych badań nad dobroczynnym wpływem kwasów omega-3."

To dzięki rybom. Chyba nie myślisz, że wieprzowina, Panga wyłowiona ze ścieków i pędzone na sterydach kurczaki tak zbawiennie na Ciebie wpłyną.   Swoją drogą ciekawe jak długo pojedziesz na tym "nadmiarowym jedzeniu mięsa" - przecież o tym się trąbi, że świńskie mięso jest złe i robi więcej krzywdy niż pożytku. Żelaza nie przyjmuję w tabletkach, nie muszę.
Ja też mięsko mam przeważnie z domowych świniobić. Szynka swojska jest przepiękna! Soczysta, świeża czerwoniutka! a za kaszanke to mogę oddać wszystko!:D
Aczkolwiek Pang i innych takowych ryb nie jadam:) Chińskiego wyrobu nie tykam;) Kurczaczki własnej hodowli kochana, tak jak Ty masz warzywka ze swojego świętego ogródka.

No rybkom, rybkom;) przecież nie przez zielenine;D


Ta świnia jest zła. Jakoś jestem na diecie mięsnej rok i moje okresowe badania są jeszcze lepsze niż przed dieta;)

Macioraa napisał(a):

Aczkolwiek Pang i innych takowych ryb nie jadam:) Chińskiego wyrobu nie tykam;) Kurczaczki własnej hodowli kochana, tak jak Ty masz warzywka ze swojego świętego ogródka.No rybkom, rybkom;) przecież nie przez zielenine;D


Widzę niezła wiocha z tej Łodzi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.