Powiem Ci tak.. moja "dieta" rozpoczęła się 7 sierpnia. Ogólnie podeszła do niej z mega wielką motywacją.. i to przez to miałam ochotę na ćwiczenia, na przystosowanie się do mniejszej ilości kalorii, do zdrowszych posiłków. No właśnie.. bo ja jadlam wszytsko, tylko w mniejszych ilościach. Np na śniadanie owsianka (2 łyżki, łyżka lnu, jakieś rodzynki, czekoladowe platki, szklanka nleka) Poźniej 2 sniadanie, więc 2 kromki chleba ciemnego, poźniej obiad.. roznie to było, zdarzały się naleśniki, pierogi, itd. Na kolację 2 kromki zazwyczaj z szynką, poidorem, ogorkiem, bądź serkiem twarogowym. Innymi słowy jadłam wszytsko, ograniczając porcję. Nie dodawałam masła do kromek, nie słodziła herbaty, nie jadlam słodyczy, chipsow itd. Zastępowalam je jabłkami, suszonymi banananami i rodzynkiami, nie miałam nawet ochoty na tamte rzeczy.
Ale bardzo dużo ćwiczyłam, z samego rana, na czczo, później w ciągu dnia, i wieczorem. Bardzo dużo czasu poświęciłam choćby nawet na chodzenie, byleby nie siedzieć. I udalo się schudnąć.
Później przyszedł czas, kiedy zaczelam liczyć kcal i to byla tragedia. Raz, że chciałam jeść trochę więccej, dwa jednocześnie chciałam jeść zdrowo, trzy nie chciało mi się ćwiczyć, bo rozpoczęły się studia, itd. Byłam załamana, nerwowowa, smutna. Wszystko kręciło się wokół jedzenia, godzin posiłków, itd. I wiedziałam, że jest ze mną źle.. Miałam straszne wyrzuty, kiedy zjadłam zdrowy posiłek (np obiad) i byłam pełna.
Teraz jest koniec grudnia, wygląda to tak: spadło mi jakies 12 cm z talii, podobnie z brzucha. Głównie na tych partiach mi zależał. Nie wiem ile ważę w tej chwili, bo nie mam wagi, a bardziej zależy mi na cm. W tej chwili idą święta, wiadomo, ze są ne raz w roku i przez to nie chcę ich zapamiętać, ze cały czas się ograniczałam, nie zjadlam pierniczka, bo nie wolno mi było. Jem, nawet bardzo dużo ale dużo też ćwiczę i mam nadzieję, ze nie przytyje po świętach:)
Tobie życzę duuużo wytrwałości i mnóstwo motywacji. Uda Ci się napewno. Nawet nie wiesz, jaką radość mi sprawia, kiedy ktoś mówi "Jeej ile Ty schudłaś", "Ciebie chyba z połowę ubyło" itd.. Robiłam wsztsko po cichu, nie mówiłam o tym nikomu, mierzyłam się co 2 tygodnie.. i było dobrze;) Najgorsze jest wpaść w obsesję. Trzymam kciuki:)