Temat: Eukaliptus pomoc

Witam. Pewnie niektóre z Was zastanawiają się co u mnie. Otóż zupełnie sobie nie radzę z wagą, pogrążam się coraz bardziej. Dobijam powoli do 100kg - wbrew pozorom łatwo to osiągnąć. Obecnie na liczniku 96kg. Jem co popadnie. Kondycja -100, zadyszka już przy spacerze czy rowerze. Bolą mnie nogi i plecy. To wszystko powinno skłonić mnie do diety ale nie brne w to dalej. Motywacji brak. Codziennie słodycze. Nie daje sobie już z tym rady. Pomocy :(

Pasek wagi

przeczytaj sobie swój ostatni wpis z pamiętnika to powinno pomóc

Nynna napisał(a):

po co ci tabletki skoro nie uprawiasz seksu?

Rzadko nie oznacza wcale. Poza tym biorę je głównie na pcos.

Pasek wagi

ByleDo60 napisał(a):

oj eukaliptus a taka bylas najmadrzejsza...ja mam wrazenie jakbys ty zajadala jakis stres albo cos co cie meczy a tu juz tylko psycholog zeby to przepracowac bo nim sie obejrzysz bedzie 120 kg

Wydaje mi się, że zajadam nudę, poza tym mam w głowie po pracy wziąz ,,muszę zjeść coś słodkiego,, ;/ 

Pasek wagi

minutka3 napisał(a):

przeczytaj sobie swój ostatni wpis z pamiętnika to powinno pomóc

(puchar), tez tak mysle, zrob kreche do dzisiaj a od jutra nowe zycie, sniadanie bialkowe, np jajecznica z czyms co masz , moze pieczarki czy papryka czy bez niczego i najlepiej bez chleba, pij wode czy sie chce czy nie - po prostu uznaj ze tak ma byc, bo inaczej bedzie katastrofa. I tak godzina po godzinie wytrwaj kilka dni. Wyrzuc slodycze z szafek - oddaj czy cos (ja wczoraj mialam gosci i reszte ciasta oddalam zeby samej nie jesc a jadlam tylko owoce zeby nie bylo ze wcale). 

Nie marudz tylko bierz sie ostro - a dzisiaj juz wez butelke wody i przetrwaj wieczor bez podjadania:Dna dobry poczatek.

Bo motywacja, to jest jakieś wielkie nieporozumienie. Motywacja jest przereklamowana. Liczy się logistyka. Nie chodzisz na zakupy głodna, nie kupujesz syfu, wstajesz rano 10 min wcześniej i robisz sobie śniadanie. ZACZYNASZ ćwiczyć, choćby zacznasz, z założeniem, że zrobisz 10 min, a jak będzie ci się chciało więcej, to może więcej, ale minimum 10 min może być. Wcale nie musisz chcieć tego robić, czy lubić trego robić. To tak jak z chodzeniem do pracy czy do szkoły. Zawsze mnie wkurza, że ludzie liczą na to, że jak się "zmotywują" to tak im się zachce odchudzać, że w ogóle nie będzie to wymagało wysiłku. To tak nie wygląda. Sorry. Już powinnaś to wiedzieć, że motywacja starcza może na miesiąc, a potem to po prostu kolejna rzecz na dzienniej liście rzeczy do odwalenia, koło mycia zębów, prysznica i ubrania się rano.

jurysdykcja napisał(a):

Bo motywacja, to jest jakieś wielkie nieporozumienie. Motywacja jest przereklamowana. Liczy się logistyka. Nie chodzisz na zakupy głodna, nie kupujesz syfu, wstajesz rano 10 min wcześniej i robisz sobie śniadanie. ZACZYNASZ ćwiczyć, choćby zacznasz, z założeniem, że zrobisz 10 min, a jak będzie ci się chciało więcej, to może więcej, ale minimum 10 min może być. Wcale nie musisz chcieć tego robić, czy lubić trego robić. To tak jak z chodzeniem do pracy czy do szkoły. Zawsze mnie wkurza, że ludzie liczą na to, że jak się "zmotywują" to tak im się zachce odchudzać, że w ogóle nie będzie to wymagało wysiłku. To tak nie wygląda. Sorry. Już powinnaś to wiedzieć, że motywacja starcza może na miesiąc, a potem to po prostu kolejna rzecz na dzienniej liście rzeczy do odwalenia, koło mycia zębów, prysznica i ubrania się rano.

(puchar)(puchar)(puchar)(puchar)(puchar)(puchar)

Żarciem jak świnia robisz krzywdę tylko sobie. Nikogo to nie obchodzi jak wyglądasz i jak się czujesz i tylko od ciebie wszystko zależy. Będzie 100, potem 110, 120 itd. Wystarczy się chwilę zastanowić. Wiadomo, że z tą wagą jest ciężko i nie można na siebie patrzeć, ale może być tylko gorzej jak tak dalej będziesz. No załóżmy, że zjesz kolejny kaloryczny i niezdrowy posiłek, czekoladę na deser i chipsy, ale lepiej poczujesz się tylko przez chwilę... po zjedzeniu pojawia się to nieprzyjemne uczucie, że się zawaliło, że to już koniec, że od jutra i żeby to jakoś zdzierżyć bierzesz kolejną czekoladę. Trzeba przestać się koncentrować na wadze i jedzeniu i poszukać sposobu na życie... zająć się czymś - praca, hobby... trzeba znaleźć rzeczy, które wypełnią czas i pustkę w środku. Nie możesz dopuszczać do chwil kiedy masz czas na rozmyślania i załamywanie się. Musisz cały czas coś robić i się tym cieszyć. A mż w międzyczasie.

Pasek wagi

jurysdykcja napisał(a):

Bo motywacja, to jest jakieś wielkie nieporozumienie. Motywacja jest przereklamowana. Liczy się logistyka. Nie chodzisz na zakupy głodna, nie kupujesz syfu, wstajesz rano 10 min wcześniej i robisz sobie śniadanie. ZACZYNASZ ćwiczyć, choćby zacznasz, z założeniem, że zrobisz 10 min, a jak będzie ci się chciało więcej, to może więcej, ale minimum 10 min może być. Wcale nie musisz chcieć tego robić, czy lubić trego robić. To tak jak z chodzeniem do pracy czy do szkoły. Zawsze mnie wkurza, że ludzie liczą na to, że jak się "zmotywują" to tak im się zachce odchudzać, że w ogóle nie będzie to wymagało wysiłku. To tak nie wygląda. Sorry. Już powinnaś to wiedzieć, że motywacja starcza może na miesiąc, a potem to po prostu kolejna rzecz na dzienniej liście rzeczy do odwalenia, koło mycia zębów, prysznica i ubrania się rano.

(puchar)

Dokladnie motywacja to mit.. Po prostu na poczatku musisz sie zmusic potem to nawyk.. No ale czasami potem tez sie trzeba zmusic.. Wiec nie to ze nie masz motywacji po prostu jeszcze nie chcesz.. 

Pasek wagi

No i co mamy powiedzieć, weź się k. do roboty, inaczej to już będzie równiea pochyła. Za dwa miesiące możesz widzieć na wadze 8 z przodu lub trzy cyfry, sama wybierz, czego chcesz.

Pasek wagi

A co myślicie o tej smacznie dopasowanej z vitalii?

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.