- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 stycznia 2018, 13:03
Cześć Dziewczyny,
Piszę ten wątek, bo potrzebuje wsparcia i chyba kubła zimnej wody na głowę...
Jestem na diecie od dietetyczki już prawie 2 miesiące. Zaczęłam na początku grudnia i pierwszy miesiąc trzymałam się na niej świetnie. Pilnowałam jadłospisów, ważyłam jedzenie, piłam ponad 2 litry wody dziennie, generalnie żyłam ściśle z zaleceniami dietetyczki. Po 5 tygodniach zważyłam się i okazało się, że bez większych wyrzeczeń ( jedzenie jest zazwyczaj smaczne i sycące, nie ćwiczę) schudłam 5 kilo.
Ten mini sukces jednak nie wpłynął na mnie zbyt dobrze. Odkąd zauważyłam spadek wagi codziennie pozwalam sobie na mniejsze lub większe odstępstwa od diety...Nie umiem nad tym zapanować, tym bardziej, że nagle zaczęłam odczuwać potworny głód, czego w 1 miesiącu diety nie doświadczyłam. Codziennie piję wody tyle ile potrzeba, jem przynajmniej 3-4 posiłki z diety, jednak ten 5 posiłek to już przeróżnego rodzaju fastfoodowe i wysokokalorycznej wariancje... Poniżej przedstawiam listę tygodniowych grzeszków (chociaż słowo grzechy byłoby bardziej odpowiednie ;p):
sobota - paczka popcornu
niedziela - paczka czipsow
poniedziałek - dieta trzymana w stu procentach! :D
wtorek - dwa pulpety i zraz w kantynie pracowej, mała paczka orzeszków solonych
środa - obiad mięsny w kantynie pracowej, zapiekanka z salami z lidla
czwartek - ramen z wołowiną i ramen burger również z wołowiną
piątek - makaron carbonara w restauracji, dwie bruschetty z szynką i salami również w restauracji
sobota - 4 piwa, kilka kurczaków w panierce na urodzinach znajomego
Nie wygląda to dobrze...jak widzicie przeważają u mnie solone przekąski i MIĘSO. Nie potrafię żyć bez mięsa, polubiłam warzywa, umiem je dobrze przyrządzić, nawet mój chłopak zaczął je jeść ze smakiem od kiedy zaczęłam gotować, ale moja miłość, chyba wręcz obsesyjna do mięsa jak na razie ze mną wygrywa...
Jak wrócić do dobrych nawyków, jak trzymać się diety dalej i jak oszukać głód, a przede wszystkim chęć na mięso, która chodzi za mną odkąd się obudzę?
PS: Zaczynałam z wagą 90 kilo, teraz ważę 85, chociaż pewnie przez ostatni tydzień przytyłam ze 2 kilo, mam dietę +/- 1500 kalorii i dużo sycącego tłuszczu, więc głodna nie chodzę. Ćwiczyć nie ćwiczę, planuje wdrążyć aktywność fizyczną jak zejdę do wagi 80 kilo.
22 stycznia 2018, 02:56
Podobno łaknienie na mięso jest kiedy jesteśmy źli. Ja osobiście czuje, że musze zjesc kawałek mieska codziennie, chociaz o dziwo dzis nie zjadlam. Tak wiec codziennie na obiad mam do 150g miesa, z tym, ze w gre wchodza tylko ptaki i ryby. Przetworzonego miesa staram sie nie jesc.
W pt bylam na % ze znajomymi, w kanjpie postawili nam dwie miseczki czipsikow, nie dotknelam nawet jednego, wiedzialam ze na 1 sie nie skonczy, a jak pomyslalam ile mnie to bedzie kosztowac cwiczen to jakos tak bylo latwiej.
22 stycznia 2018, 10:52
pewnie zbyt rygorystyczne podejście od razu do diety spowodowało ze sie tak zniechecilas szybko i wróciłaś do starych nawyków. Ja też mam dietę rozpisana od diabetyczki dietetyczki ale nie popadlam w szal ważenia wszystkiego co do grama a bardziej na oko. Przecie całe życie z waga przy d..pie nie Będę latac tak na zdrowy rozum. Pewne zasady są narzucone których człowiek przestrzega ale no bez przesady. Warto regulanie ćwiczyć zwłaszcza w porze kiedy łapie się zachcianki po treningu od razu mi apetyt mija i co najważniejsze są piękne efekty pracy :-)
A dokładny wywiad na wizycie u dietetyczki to połowa sukcesu. Plus dobranie odpowiedniego diety właśnie by uniknac takich napadów na śmieciowe jedzenie. Ja mam te możliwość ze kiedy coś jest nie tak zawsze konsultuje się meilowo między wizytami . Mam Ci nie dobraną dietę dzięki obszernej ankiecie zywieniowej dietetyczka uwzględnia w planie jadłospisu produkty które lubię na codzien a nie dała tych których nie lubię.ogolnie widzę że babka ma pojęcie jak prowadzić pacjenta. Dzięki temu nie mam zachcianek i nie chodzę głodna a waga systematycznie spada.
Edytowany przez Grubaska.Aneta 22 stycznia 2018, 11:00
22 stycznia 2018, 11:35
1500 to ja mam przy 63 kg i na tym chudnę, mięso mam codziennie w jakiejś formie, albo do obiadu albo do sałatki czy na kolację. Kurczak, ryba, wołowina.Lubię mięso i chciałam je mieć w posiłku w 5 na 7 jadłospisów. Jesz za mało niestety. Warto się zastanowić nad innym dietetykiem.
22 stycznia 2018, 12:59
1500 kcal haha. To dieta dla 4 latka. Bardzo dobrze ze podjadasz bo trzymajac sie scisle tej diety mozesz sobie zryc metabolizm na lata. Podjadaj na normalnym jedzeniu tak 1000 kcal dziennie i bedzie okej.
Czego oni ich ucza na tej dietetyce. Jak zryc ludziom psychike chyba.
23 stycznia 2018, 15:53
Dietetyk powinien ukladac diete pod ciebie, a jak ty lubisz mieso to 2 posilki miesne w tygodniu to jakas zenada. Moze ja lubisz, moze umie trzymac swoja diete, ale moze nie umie ukladac jej pod kogos... Poza tym 1500 kcal rpzy twojej wadze to jak dla mnie kolejny znak, ze cos cienko z ta dietetyczka. Ja przy 76kg mam 1800 kcal i to juz moje na prawde minimum. Na poczatku zawsze sie kazdy trzyma diety a niedobory i glod tak na prawde wychodza dopiero po jakims czasie.
23 stycznia 2018, 15:58
Wykupując jej dietę postanowiłam zaufać jej podejściu do żywienia i odchudzania w stu procentach.
NIGDY nie ufaj dietetykowi w 100%. Niestety w tym zawodzie jest mnóstwo osób bazujących na wiedzy sprzed 40 lat i badaniach opłacanych przez koncerny spożywcze. Do tego są mistrzami w układaniu Ci takiej diety żebyś albo chudła bardzo powoli - wtedy długo mu płacisz, albo schudła bardzo szybko - wtedy polecasz go innym. I to że skończy się to efektem jo-jo to nie będzie jego wina, bo Ci powie "jak zaczęła się Pani obżerać, to Pani utyła". https://vitalia.pl/index.php/mid/49/fid/341/diety/odchudzanie/w_id/9017842
13 lutego 2018, 10:35
Czesc,
Troche mnie tutaj nie bylo, ale wrocilam i informuje o postepach :)
Po dokladnym przemysleniu postanowilam zamowic kontynuacje u dietetyczki, ale napisalam jej dosc obszerna wiadomosc o tym, ze nie uwzglednila moich preferencje itp itd. W kontynuacji otrzymalam juz posilki z wolowina np, ale dalej tego miesa jest bardzo malo. Srednio dwa razy w tygodniu. Diete mam 1500 kcal. Po 9 tygodniach diety schudlam 8 kilo i zeszlam z wagi 90 do 82. Chcialabym schudnac jeszcze 12. Myslicie, ze jak raz dziennie do jadlospisow ktore mam dorzuce np: dwa plasterki szynki, albo 100 gram kurczaka lub wolowiny to zniweczy to moje postepy w odchudzaniu?
Chcialabym tez zrezygnowac ze slodkich sniadan i ogolnie slodkich albo owocowych przekasek. Jak mam rano zjesc koktajl z owocami, to wybaczcie za dosadnosc, ale chce mi sie rzygac. Nie wiem tylko czym je zastapic. Macie jakies pomysly?
Co do owocow - czy mozna w ogole nie jesc owocow? Smakuja mi jedynie pomarancze, kiwi i w sezonie arbuz, a poza tym owoce moglby dla mnie nie istniec...Nie jestem specem od diety, nie mam duzej wiedzy o odchudzaniu i zdrowym zywieniu, ale zewszad docieraja do mnie informacje, ze owoce trzeba KONIECZNIE jesc przynajmniej raz dziennie. No a ja owocow nie lubie, tym bardziej na sniadanie...
13 lutego 2018, 11:06
13 lutego 2018, 11:13
ad 1 No niestety jest...napisalam, ze nie potrzebuje dowolnej slodkosci do 200 kcal jako podwieczorku, bo nie lubie slodkiego, to oczywiscie wrzucila mi taki posilek do jadlospisu. Poniewaz nie moge jej nigdzie wystawic publicznie opini, to chociaz tutaj moge napisac, ze nie polecam diety z kuchennych inspiracji...
ad 2 Zaczynalam z waga 90 + przed dieta pilam piwo (a raczej kilka) srednio 5 razy w tygodniu. Myslalam, ze ten kilogram tygodniowo to tez efekt odstawienia alkoholu, nie zatrzymywaniu wody w organizmie i brak puchniecia, jak to mialo miejsce gdy wlewalam w siebie hektolitry piwska.
ad 3 Warzyw jem bardzo duzo, polubilam je i nie wyobrazam sobie posilkow bez warzyw teraz. Natomiast te owoce to jakas masakra, brrrr...albo placuszki bananowe na sniadanie. Jezu, nie cierpie tego. Na sniadanie moglabym jesc wylacznie kanapki, wszelkiego rodzaju wariancje z jajkiem i to tyle.
Corinek masz bardzo duza wiedze z tego co zauwazylam, super! Dzieki za zainteresowanie moim tematem :)
13 lutego 2018, 11:27
ad.1 Zmień tą babę, albo sama zacznij sobie układać dietę :)
ad. 2Niestety 1500 kcal dla osoby, która zaczynała z 90 kg to po prostu robienie sobie krzywdy :( Zdecydowanie powinnaś policzyć sobie CPM i od razu wskoczyć na poziom CPM minus 300 kcal. W innym przypadku prawdopodobnie schudniesz, chwilę potrzymasz wagę. A potem jojo spowodowane tym, że odchudzając się ten sposób szybko obniżasz masę ciała, ale waga genetyczna dla organizmu się nie zmienia - więc będzie on dążył do powrotu do niej jak tylko dostanie znowu normalne kalorie, co po głodówce dla Ciebie już będzie nadwyżką, bo popalisz mięśnie.
ad. 3 Nie lubisz, to nie jedz :) Dieta to ma być poniekąd styl życia, bo czasem trwa na prawdę długo. Nie wyobrażam sobie męczyć się rok z owocami skoro ich nie lubię. Masakra.
W pamiętniku mam parę artykułów na zasadzie takich pigułek co warto wiedzieć, jak się jest na diecie ;) Może Ci to coś pomoże.
Edytowany przez Corinek 13 lutego 2018, 11:28