- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 grudnia 2015, 17:01
Znalazłam na internecie bardzo interesujący test na ortoreksję i chciałabym porównać swoje wyniki z wami (czy u wszystkich na diecie są one podobne, czy jednak jest to już coś więcej), ponieważ ostatnio zastanawiam się, czy moje życie to po prostu normalna dieta czy już zaczątki ortoreksji :)
"Sprawdź, czy grozi ci ortoreksja"
Źródło: https://portal.abczdrowie.pl/ortoreksja i http://www.fronda.pl/a/czy-grozi-ci-ortoreksja-zrob-sobie-test,47318.html
Edytowany przez 9652db5974722254d2dd25870e401cee 3 grudnia 2015, 17:02
3 grudnia 2015, 17:03
Tylko to na Nie, cała reszta na Tak (czyli 18).
Edytowany przez 9652db5974722254d2dd25870e401cee 3 grudnia 2015, 17:23
3 grudnia 2015, 17:14
Nie, zdecydowanie nie mam ortoreksji. Takie nakręcanie się na dietę jest zabawne na początku, ale jak długo można się ekscytować udanym menu? Po czasie sukces staje się nudną normą, a każde odstępstwo porażką. Znika rausz, a pojawiają się wyrzuty sumienia ;)
3 grudnia 2015, 17:19
U mnie wszystko na "tak". Ale jakby na to nie spojrzeć, po rozpoczęciu diety czuję się lepiej w swoim ciele, jestem pewniejsza siebie i bardziej zadowolona z życia nawet jeśli kręci się ono wokół jedzenia. Dawniej nawet nie wiedziałabym co to soja, chia, ani że istnieje mleko migdałowe :) Nie spróbowałabym nowych rzeczy ani nie zaczęła ćwiczyć.
Gdybym miała wybór między moim dawnym życiem (kebaby, pizza, cały dzień w łóżku z laptopem, codziennie coś słodkiego, kompleksy), a pomiędzy obecnym (tabele kaloryczne, przeglądanie składu produktów, unikanie większych imprez z powodu niezdrowego jedzenia, regularne posiłki, ćwiczenia, osiągnięta waga) wybrałabym to drugie.
Edytowany przez OchNo 3 grudnia 2015, 17:23
3 grudnia 2015, 17:22
6 na tak
3 grudnia 2015, 17:23
3 grudnia 2015, 17:27
och no - ale czemu to musi być taki przerysowany problem? Można znaleźć złoty środek. Przecież niektóre te podpunkty to już serio obsesja.
Ok, ja wierzę, że na początku człowiekowi się chce tak starać. Ale po roku, dwóch, minusów robi się więcej niż plusów. Tym bardziej, że po takim okresie kontroli powinno się już mniej więcej czuć co można, a co nie, bez pilnowania się non stop i wertowania składów.
3 grudnia 2015, 17:36
och no - ale czemu to musi być taki przerysowany problem? Można znaleźć złoty środek. Przecież niektóre te podpunkty to już serio obsesja.Ok, ja wierzę, że na początku człowiekowi się chce tak starać. Ale po roku, dwóch, minusów robi się więcej niż plusów. Tym bardziej, że po takim okresie kontroli powinno się już mniej więcej czuć co można, a co nie, bez pilnowania się non stop i wertowania składów.
Co masz na myśli pisząc "przerysowany problem?"
Teraz jem już bardziej na oko, jednak kalorie wyliczam wciąż. Jest to góra 5-10 minut dziennie + zaplanowanie jadłospisu co powstrzymuje mnie przed zjedzeniem wszystkiego. Co prawda już wiem mniej więcej co jest pełnowartościowym posiłkiem, a co nie, ale no.
3 grudnia 2015, 17:56
wszystko na nie
3 grudnia 2015, 18:00
U mnie wszystko na "tak". Ale jakby na to nie spojrzeć, po rozpoczęciu diety czuję się lepiej w swoim ciele, jestem pewniejsza siebie i bardziej zadowolona z życia nawet jeśli kręci się ono wokół jedzenia. Dawniej nawet nie wiedziałabym co to soja, chia, ani że istnieje mleko migdałowe :) Nie spróbowałabym nowych rzeczy ani nie zaczęła ćwiczyć. Gdybym miała wybór między moim dawnym życiem (kebaby, pizza, cały dzień w łóżku z laptopem, codziennie coś słodkiego, kompleksy), a pomiędzy obecnym (tabele kaloryczne, przeglądanie składu produktów, unikanie większych imprez z powodu niezdrowego jedzenia, regularne posiłki, ćwiczenia, osiągnięta waga) wybrałabym to drugie.
A nie lepiej pizza, kebab, czekolada i tez zdrowe jedzenie, przeglądanie skladu produktów w sklepie, do tego imprezy, ladne cialo, brak kompleksów, zdrowie, ćwiczenia, spokój, szczęście?