Temat: Poważne uzależnienie od cukru

cześć dziewczyny, 

piszę, bo właściwie już sama nie wiem, jak mam się zmotywować.

niezadowolona ze swojej wagi jestem odkąd tylko pamiętam, zawsze przeszkadzały mi nadprogramowe kilogramy, ale każde kilka dni diety odbija się na mnie tygodniami obżerania się. ostatnio szło genialnie, zrzuciłam 4 kilo, trzymałam się, ale jeden dzień porażki sprawił, że zaczęłam jeść bez opamiętania i tak już chyba miesiąc minął.

nie jestem w stanie wytrwać, mimo iż staram się robić to naprawdę stopniowo, jeść zgodnie z zapotrzebowaniem kalorycznym wg kalkulatora czyli tak, by nie przytyć. na poczatek. ale to też nie wychodzi.

jestem zrozpaczona, bo ważę coraz więcej z roku na rok i coraz więcej mam z tego powodu kompleksów, coraz więcej do zrzucenia i coraz gorzej wyglądam. w tej chwili już 80kilka kilogramów. jest fatalnie. a z ćwiczeniami jeszcze gorzej, bo na siłownię kasy brak, a na inną aktywność nie jestem w stanie się zebrać. moja kondycja jest naprawdę żenująca.

co robić, żeby wziąc się wreszcie w garsc? próbowałam już chyba naprawdę wszystkiego, wydaje mi się, że to moje największe marzenie, żeby być szczupłą, ale nie udaje mi się go w żaden sposób zrealizować.

może ktoś był w podobnej sytuacji i umiał jakoś dać sobie radę ze swoim lenistwem i słabą wolą?

jak przezwyciężyć tę słabość i co robić, żeby powoli wbić się w ten rytm życia, a nie wegetacji?

czy za kasę ktora wydajesz na jedzenie do objadania się nie wystarczy na karnet? Po co kupujesz słodycze jesli jesteś od nich uzależniona (wyczuwam po temacie wątku)? W moim przypadku działają radykalne zmiany bez pieszczenia się za sobą. Aby nie kupować słodyczy jem np. Śniadanie na słodko grahamka z dżemem. W pracy zjadam porcje daktyli. Porcja to 4-6 sztuk a nie cala paczka. Mam w domu zawsze ciastka dla gości, ale one są dla gości. Nie ma gości nie ma ciastek. itd

Podstawa to nie zaczynać dnia od słodkiego śniadania bo potem calutki dzień insulina skacze pobudzona porannym cukrem i non stop chce się słodyczy. A poza tym jeśli się an prawdę zaprzesz to nie ma możliwości żeby się nie udało. Wiem co to za problem bo w kompulsach potrafiłam zjeść 3000kcal w samych słodyczach. 

Pasek wagi

Czytałam ostatnio ciekawy artykuł na temat motywacji. Autor opisał w nim zasadę "5 minut" - jeżeli jest coś, czego bardzo nie lubisz robić, powiedz sobie - tylko 5 minut (np. ćwiczeń lub spaceru). Zobaczysz,że na 5 minutach na pewno sie nie skończy, a Ty będziesz dumna, że po prostu zaczęłaś :-) Jakakolwiek aktywność ruchowa podniesie endorfiny i znowu uwierzysz w siebie! Nie czekaj natychmiast idż na spacer! Od tego najłatwiej zacząć! Powodzenia!!!

Monic6241 napisał(a):

Podstawa to nie zaczynać dnia od słodkiego śniadania bo potem calutki dzień insulina skacze pobudzona porannym cukrem i non stop chce się słodyczy. A poza tym jeśli się an prawdę zaprzesz to nie ma możliwości żeby się nie udało. Wiem co to za problem bo w kompulsach potrafiłam zjeść 3000kcal w samych słodyczach. 

Popieram. Kiedyś szłam za radą, że słodkie śniadanie w postaci owsianki zaspokoi na cały dzień chęć na słodkie, a było odwrotnie. Od kiedy jem śniadania białkowe problem zniknął :P

Organizm ludzki lubi łatwą energię czyli łatwy cukier, ale da się z tego przestawić, i żadnych innych metod jak po prostu zmiana sposobu żywienia, nie ma. 

Natomiast napisałaś coś takiego, że szczupła sylwetka jest Twoim największym marzeniem. Cóż, ja marzę o locie w kosmos i nic z tym nie robię. Marzenia pozostają w sferze marzeń, odchudzenie powinno być celem. To jest inny poziom świadomości. 

Zeby odzwyczaic organizm od nadpodazy cukru mozg potrzebuje co najmniej 21 dni odwyku. 

Dla przykladu: aby zarzucic naduzywanie soli wystarczy 3 dni ograniczen. 

Takze wez sie w garsc, nie marudz, 3 tygodnie odwyku i dalej juz pojdzie.

vvictim napisał(a):

Monic6241 napisał(a):

Podstawa to nie zaczynać dnia od słodkiego śniadania bo potem calutki dzień insulina skacze pobudzona porannym cukrem i non stop chce się słodyczy. A poza tym jeśli się an prawdę zaprzesz to nie ma możliwości żeby się nie udało. Wiem co to za problem bo w kompulsach potrafiłam zjeść 3000kcal w samych słodyczach. 
Popieram. Kiedyś szłam za radą, że słodkie śniadanie w postaci owsianki zaspokoi na cały dzień chęć na słodkie, a było odwrotnie. Od kiedy jem śniadania białkowe problem zniknął :P

Owsianka sama w sobie to danie raczej bialkowe. No chyba, ze dorzucalas do niej jogurt owocowy, slodki syrop czy suszone owoce.

Oj chyba tak bardzo nie marzysz o byciu szczupłą skoro tak łatwo się poddajesz ;) Skoro po dniach diety masz napady obżarstwa - może za mało jesz po prostu podczas trzymania diety?

Znam wszystko z autopsji niestety. Najpierw obsesyjne trzymanie diety i  ćwiczeń na granicy anoreksji, a potem kompulsywno bulimiczne napady. Jeszcze nie mogę mówić że z tego wyszłam, ale chwilowo jest stabilnie. Oto co MNIE pomogło, nie obiecuję że to jakieś złote rady ale na mnie o dziwo działają świetnie:

- naprawdę uświadomić sobie, że opychanie się jedzeniem niszczy twoje ciało: rozciąga żołądek, zatyka jelita, powoduje że czujesz się bardzo bardzo źle... wiedzieć że jeśli przestaniesz jeść w nadmiarze i przestaniesz jeść syfnie, to wszystko minie i poczujesz się o niebo lepiej

- postawić na jedzenie nieprzetworzone. Polecam książkę "Zdrowie zaczyna się od jedzenia" - wyciągnęła mnie z 3 lat zaburzeń w odżywianiu, uświadomiła że po prostu muszę przestać robić rzeczy które mi szkodzą. 

- ruszać się! Choćby przymusowo (ale to tylko na początku - potem bez tego nie da się żyć :P )  człowiek w ruchu = człowiek szczęśliwy = człowiek bez potrzeby obżerania się, seeeerio mówi ci to bulimiczka ;)

- dać sobie na luz. Co z tego że teraz jesteś tęższa? Wiesz że to nie wzięło się znikąd. to efekt twoich działań. Przecież wiadomo że zeszczuplejesz, prędzej czy później - wystarczy że zaczniesz jeść normalnie, tak jak wymaga tego twoje ciało. Ono wcale nie chce kilogramów nienaturalnego, przetworzonego cukru każdego dnia - insulina szaleje i chodzisz ciągle głodna, a po co?

- mówić sobie "jutro zjem te lody/batonika/czekoladę/ciastka" i tak codziennie ;) dzisiaj nie zjem, mam ochotę ale jutro zjem, więc o co tu się spinać? Przecież zjem jutro! a następnego dnia? "jutro zjem... " ;)

- wbić na stronkę wilczoglodna.pl i poczytać wpisy o kompulsywnym szamaniu

powodzonka :-)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.