- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 kwietnia 2014, 18:41
Muszę się wygadać. Nie umiem sobie poradzić z jedzeniem. Jest ono dla mnie jak wyzwolenie, kiedy jestem smutna albo nie mam się czym zająć i w zasadzie nie chcę się niczym zajmować oprócz jedzeniem. Miałam ostatni tydzień dobry, bo nie obżerałam się, walczyłam, nawet ćwiczyłam, ale od kilku dni znowu wszystko wróciło do ‘normy’.
Wstaję rano, nawet nie chce mi się nałożyć kremu. Od razu jak wstanę to muszę iść jeść. Jestem zła kiedy nie ma co jeść, kiedy nic nie mogę sobie zrobić dobrego. Ogólnie jest taki problem że nie mogę jeść dietetycznie ponieważ w domu gotuje matka, ja nie mam pracy ani własnych pieniędzy. Poza tym swoje oszczędności wydaję na słodyczeL Jestem załamana, codziennie to samo, jak rano źle zacznę dzień to on już taki jest do końca.
Nie mam się czym zająć, mam 23 lata, nie mam żadnej koleżanki ani jednej, nie mam z kim pogadać , chłopaka nigdy nie miałam, jest mi bardzo smutno i ciężko, przeraża mnie zło wokoło na tym świecie i ciężko mi żyć. Z matką mam słaby kontakt, nienawidzi że się urodziłam, wyśmiewa się ze mnie z sąsiadkami, chodzi na plotki kilka razy dziennie. W kuchni nie pozwala mi nic robić bo ‘bałaganie’, dzisiaj upiekłam placek (w strachu) jak wpadła do kuchni zaczęła się na mnie wydzierać , ledwo nie wybuchłam ale nie pozwoliłam jej za mnie tego posprzątać.
Jak mam jeść dietetycznie kiedy ona gotuje tłustoty, sama ma cukrzyce i powinna inaczej jeść ale nie rozumie tego. Dzisiaj np. nie miałam co jeść , na obiad były sznycle z kartoflami, nawet na śniadanie kanapki nie miałam z czym zrobić, byłam głodna i zła , zaczęłam się opychać czym popadło, nawet zjadłam kotleta chociaż ich nie lubię, jem jej zupy których nie lubię. Jestem jak świnia. Cały dzień śpię albo jem, i płaczę. Nic mi się nie chce. Ratunku.
2 kwietnia 2014, 19:06
Byłam już na stażu po znajomości , miałam robić co innego a byłam sprzątaczką, w dodatku nie miałam grafiku tylko tak przychodziłam na telefon i za parę godzin z powrotem byłam w domu.Rodzina się do dziś ze mnie wyśmiewa jakby to była moja wina i że niby nie chciało mi się pracować bo tak szybko wracałam, a to nie prawda. Nic się nie nauczyłam na stażu , wszystko pic na wode, jedyny plus to że byłam w towarzystwie, między ludźmi i się tak nie zamartwiałam. Nie nawiązałam tam z nikim żadnych relacji koleżeńskich, zawsze na boku, jestem małomówna i nieśmiała...szukaj pracy, moze idz na staz z urzedu, wiele sie zmieni wtedy. wyrwiesz sie z domu, poznasz ludzi inaczej bedziesz postrzegac zycie
Uważam, że żadna praca nie hańbi. Lepiej sprzątać niż siedzieć z toksyczną matką. Ja mam fajnych rodziców ale zawsze chciałam się uniezależnić, żyć na swoim, więc studiuję i pracuję jednocześnie i nie raz padam na twarz ale jestem na swoim. Jeśli się nie ogarniesz to już zawsze taka będziesz. Rodzina się z Ciebie wyśmiewa? No to kij im w oko. Wydaje mi się, że po części Twój charakter przeszkadza w pewnych rzeczach. Jesteś nieśmiała, dajesz zbyt łatwo sobą pomiatać. Musisz się trochę zmienić, bo wyprowadzisz się, znajdziesz faceta to jest duże prawdopodobieństwo że w pracy też będą Tobą pomiatać, facet też będzie Tobą pomiatał. W dzisiejszym świecie kobieta też musi mieć jaja, bo inaczej zginie. Moja koleżanka ma podobną sytuację. Rodzice - 4 dzieci, mieszkanie 2 pokoje, już nie chcę pisać jak mieszkanie wygląda, po prostu melina, alkoholizm, patologia. Wyjechała w ciemno za granicę bez znajomości języka, siedziała 4 lata, oszczędzała na max aż tak że schudła z 15 kg, mieszkała w kilka osób w 1 pokoju ale wyszła na swoje, nauczyła się języka, odcięła od rodziny i kupiła sobie kawalerkę. Sprząta hotele w Irlandii tak na marginesie. I nie uważam, że należy się z niej śmiać, bo wiele osób w dzisiejszych czasach ma prawie 30 lat i żyje nadal z rodzicami a ona nie dość że się wyrwała to nieźle sobie radzi.
2 kwietnia 2014, 19:38
wupeepeel: ja już byłam za granicą bo tutaj nie mogłam znaleźć pracy, było ciężko, baby są niedobre, pomiatali mną, w takim towarzystwie to nigdy nie byłam, tyle hamstwa nawet w szkole nie było... ledwo to zniosłam , nie ummiałam sie bronić, cieszę się że wróciłam z tego piekła.
2 kwietnia 2014, 19:43
Dziewczyno żadne rady nasze nie pomogą jak SAMA nie będziesz chciała czegoś zmienic. Od mamy się nie chcesz wyprowadzić, pracy uwazasz że nie ma - a wg mnie zawsze JAKAŚ jest jak się chce - trzeba odrzucić ambicje i iść! Zająć się czymś.
2 kwietnia 2014, 19:44
wupeepeel: ja już byłam za granicą bo tutaj nie mogłam znaleźć pracy, było ciężko, baby są niedobre, pomiatali mną, w takim towarzystwie to nigdy nie byłam, tyle hamstwa nawet w szkole nie było... ledwo to zniosłam , nie ummiałam sie bronić, cieszę się że wróciłam z tego piekła.
Wiesz, w życiu czasami trzeba zacisnąć zęby. Nie zawsze jest pięknie i różowo. O jakim chamstwie konkretnie piszesz? Bo wiesz, też znam wiele chamskich kobiet i wiem, że nie warto się przejmować ludźmi.
Dziewczyno żadne rady nasze nie pomogą jak SAMA nie będziesz chciała czegoś zmienic. Od mamy się nie chcesz wyprowadzić, pracy uwazasz że nie ma - a wg mnie zawsze JAKAŚ jest jak się chce - trzeba odrzucić ambicje i iść! Zająć się czymś.
No dokładnie. Trzeba się ruszyć i czasami zacisnąć zęby.
Edytowany przez wupeepeel 2 kwietnia 2014, 19:44
2 kwietnia 2014, 20:46
W obliczu tego wszystkiego stwierdzam, że masz całkowitą rację. Teraz najlepiej tylko siąść i się załamać.
Zamiast próbować coś zmienić oczywiście.
2 kwietnia 2014, 20:57
wupeepeel: ja już byłam za granicą bo tutaj nie mogłam znaleźć pracy, było ciężko, baby są niedobre, pomiatali mną, w takim towarzystwie to nigdy nie byłam, tyle hamstwa nawet w szkole nie było... ledwo to zniosłam , nie ummiałam sie bronić, cieszę się że wróciłam z tego piekła.
a gdzie bylas? moze trzeba podszkolic jezyk?
2 kwietnia 2014, 21:14
gdzie byś nie była to nie dajesz sobie rady,
potem się dziwisz że rodzina się z Ciebie śmieje
nie Ty jedna która wyjechała ze granicę i było ciężko ale albo się walczy o marzenia albo płacze,
zamierzasz tak wegetować całe życie czy to chwilowe???
2 kwietnia 2014, 23:39
Kiedyś na vitalii można było się wyżalić, ktoś coś pomógł a dzisiaj większość jest nastawiona żeby gorzej zdołować..
3 kwietnia 2014, 00:14
Maleństwo, nikt Ci tu źle nie życzy, przecież Cię nawet nie znamy. Staramy się wylać Ci na głowę wiadro zimnej wody, żebyś otrzeźwiała. Dla mnie jest całkowicie jasne, że jedyną drogą dla Ciebie jest wizyta u psychologa. Sama piszesz, że nie masz wokół siebie nikogo, kto mógłby Ci pomóc. Wołasz o pomoc i rzucamy Ci linę, ale sama musisz się po niej wspiąć, nikt za Ciebie tego nie zrobi. Dlaczego tego nie widzisz?