Temat: Nie umiem znaleźć motywacji

Zaczynałam diety i ćwiczenia już miliony razy i nigdy nie zgubiłam nic poza może dwoma kilogramami od niejedzenia albo jedzenia bardzo mało. Nie umiem zmotywować się do ćwiczeń. Mam trzydzieści kilo nadwagi, wyglądam obrzydliwie. Nie umiem wziąć się w garść choć bardzo bym chciała. Wstrętnym grubasem byłam całe życie. Kiedy ostatnio rozmawiałam o tym z matką dlaczego w dzieciństwie pozwalali mi obżerać się słodkościami odpowiedziała tylko że mogłam się pilnować. Cóż...
Teraz mam dziewiętnaście lat i pasmo porażek na polu walki o ładną, zdrową sylwetkę. Chyba nigdy jej nie osiągnę. Nie chcę zwalać na nikogo winy ale otoczenie w jakim się znajduję wcale nie motywuje do działania. Łatwo jest mówić "pokaż że dasz radę" kiedy słyszysz kolejne inwektywy. Prawda boli, tak, wiem. Mogłabym się w końcu ruszyć się z domu zamiast ciągle oglądać zdjęcia ludzi którym się udało... Ale po co, skoro wiem, że mi się i tak nie uda...
Pasek wagi
polecam zdj w moim pamietniku;)
Z takim nastawieniem to rzeczywiście marne szanse...

Pomyśl... Masz 19 lat, najlepsze lata. Kiedy jak nie teraz?
 Chcesz mieć cukrzycę, zniszczyć sobie stawy? 
Porób badania u lekarza. Może to Cię zmotywuje. Zapisz się do dobrej dietetyczki i regularnie oceniajcie postępy. Może potrzebujesz kogoś kto Cię poprowadzi i da dobre przykłady... Nie marnuj najlepszych lat życia na otyłość... Ja jestem na siebie zła, że trwałam w tym cały rok, ale mimo choroby dałam radę (prawie - 30 kg... w rok)
Też tak kiedyś miałam. Wydaje mi się, że problem tkwi w tym, że cel jest odległy i wydaje się mało realny. Zrobiłam wtedy tak: nie zakładałam, że schudnę, nie motywowałam się do schudnięcia, tylko do trzymania diety. Najpierw jeden dzień - i uznawałam to za sukces i powód do dumy, później dwa dni, tydzień itd..

Nie zakładaj sobie odległych celów, tylko malutkie. Te pierwsze wymagają wielkiej motywacji, drugie można osiągnąć tylko się "starając". A kiedy zobaczysz efekty, zaczniesz też, być może, wierzyć w siebie. I motywacja sama przyjdzie.

I pamiętaj - tzw. "porażki" zdarzają się KAŻDEMU. Nie są porażkami, tylko potknięciami. A przecież nikt z nas nie wpada w czarną rozpacz i nie kładzie się na ziemi, kiedy mu się zdarzy potknąć, a droga jeszcze daleka
Z takim nastawieniem nigdy nic nie zrobisz. Musisz to zmienić, znaleźć jakąś motywację. Jesteś dziewiętnastoletnią zdrową dziewczyną o wadze 93kg., dlaczego cchesz zaprzepaścić najfajniejsze lata swojego życia??? Ja mam 26 lat, choruję, mam problemy z wagą, ale na wspomnienie czasu, gdy miałam 22 lata i ważyłam 60kg. od razu mam chęć do działania. Życie jest wtedy inne, bardziej pozytywne. Warto coś dla siebie zrobić :)
Nie mam pieniędzy na dobrego dietetyka. Samemu jest ciężej niż myślałam. Nie umiem układać ani jadłospisu ani ćwiczeń, a wszystko czego próbuję to porażka. Najlepsze lata życia powoli już chyba marnuje...
Pasek wagi

xHigure napisał(a):

Nie mam pieniędzy na dobrego dietetyka. Samemu jest ciężej niż myślałam. Nie umiem układać ani jadłospisu ani ćwiczeń, a wszystko czego próbuję to porażka. Najlepsze lata życia powoli już chyba marnuje...

Zwykle się nie reklamuję, ale podglądaj mój pamiętnik. Wrzucam fotomenu, jedz podobnie a będziesz gubić tak jak ja! Ważę 73kg. a schodziłam z 87!

xHigure napisał(a):

Nie mam pieniędzy na dobrego dietetyka. Samemu jest ciężej niż myślałam. Nie umiem układać ani jadłospisu ani ćwiczeń, a wszystko czego próbuję to porażka. Najlepsze lata życia powoli już chyba marnuje...


No to czytaj, czytaj, czytaj. Dietetyka to naprawdę nie jest chińszczyzna, czarna magia.
I zmieniaj nastawienie. Właśnie przeczytałam w Twoim pamiętniku, że spadek pół kilo na tydzień określasz jako porażkę. Z takim podejściem, nawet jak będziesz chyda i umięśniona, nie będziesz zadowolona.
Chciałam Ci coś doradzić i napisać coś motywującego, ale doczytałam do końca:

xHigure napisał(a):

Ale po co, skoro wiem, że mi się i tak nie uda...
Masz rację nie uda Ci się. Na pewno nie z takim nastawieniem ... 
Pasek wagi
siemka :D ja mam podobny problem jak Ty całe życie próbuje schudnąć i zawsze moja silna wola jest za słaba, do założenia profilu na vitali przymierzałam się dwa lata i dziś założyłam... w końcu:) Na diecie jestem od 04.08... aktualnie i też mi ciężko ale zawsze poprawiam sobie humerek wesołymi piosenkami nawet teraz miałam ćwiczyć ale ćwiczenia mnie nudzą więc włączam muzykę i tańczę po pokoju- wiesz jaka radocha moment motywuje i wracają chęci do życia:D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.