Wybaczcie ale muszę wyrzucić z siebie moją frustrację.
Przyjechałam do domu na wakacje a przy okazji na praktyki zawodowe. Wcześniej jeszcze na studiach ładnie zaczęłam chudnąć i do domu wróciłam 4 kilo lżejsza niż miesiąc wcześniej. Po prostu mało jadłam, a do tego stres związany z sesją i waga poleciała.
No i właśnie, szczęśliwa pomyślałam że teraz to już mogę wszystko. Nawet więcej ćwiczę bo i jeżdżę na rowerze i biegam co 2 dzień a do tego badminton no i na praktyce dużo chodzę w teren (geodezja). Wszystko fajnie i pięknie tylko dzisiaj po półtora tygodnia ważę więcej o prawie kilo. I dlaczego? przez jedzenie w domu. Nie objadam się jakoś specjalnie, mogę powiedzieć że moje zasadnicze posiłki są o wiele zdrowsze niż kiedy jestem na swoim
Przykładowe menu:
1ś. owsianka z owocami
2ś kanapka pełnoziarnistej bułki z szynką i pomidorem, ogórkiem (w pracy)
O ryż z udkiem z kurczaka gotowanym z rosołu i fasolka szparagowa.
K 2 kromki razowego chleba z twarogiem pomidorem i cebulą (no nie całą ale tak do smaku :D )
Wszystko wręcz wzorowo gdyby nie mama wkraczająca do akcji. normalnie nie mogę jej powstrzymać, ona ciągle mi podtyka a to kawałek ciasta (chodź zjemy po małym kawałeczku bo ono już nie może długo leżeć)
a to michę truskawek (bo ty w ogole nic nie jesz) a to inne owocki, jogurciki. Wiem że owoce są zdrowe i je lubię,ale bez przesady, ile można jeść, z 2 strony ciężko mi odmówić bo widzę że mamie jest smutno że ona kupi a ja nie chcę. Nie wiem jak jej przetłumaczyć (sytuacja o tyle absurdalna że mam 22 lata), jestem gruba własnie przez to że u mnie w domu ciągle się coś pojada, dobrze o tym wiem i kiedy mieszkam sama tego nie robię ale czasem muszę być w domu i wychodzi na to że co schudnę to tu odrobię.
Nie wiem jak się przed tym obronić, jak ją przekonać żeby nie kupowała tyle wszystkiego. Mam dosyć grubej siebie i jak dzisiaj weszłam na wagę to się prawie rozpłakałam. Jak mówię mamie że znowu przytyłam to stwierdziła ze za mało sie ruszam i pewnie podjadam w pracy bo od owoców i domowego jedzenia sie nie tyje
Jak nikt tego nie przeczyta to się nie obrażę, jak ktoś dotrwał do końca to gratuluję, z chęcią przyjmę też rady co ja mam zrobić z moją mamą i jej chęcią odkarmienia całego świata.