Temat: co ja mam zrobić? :C pomóżcie!

Witam Was, chciałabym z wielkim uśmiechem, ale nie mogę. Pewnie podobny temat się pojawił więc wybaczcie o powtórkę,jeżeli komuś by to przeszkadzało ofc. :) 

Posłuchajcie, mam 17 lat, 18stka w grudniu. Odchudzam się w sumie chyba od 4 lat! I zamiast schudnąć - przytyłam. 
Wiem,że niektórzy z Was mogą mnie wyśmiać,że nie jestem gruba, czy ja grubasów nie widziałam itd., ale z lekarskiego punktu widzenia mam nadwagę. Będąc na koniec kwietnia u lekarza, po proszono mnie o schudnięcie 10kg(! o.o) do października. 
Kochani, wydaję mi się jak na mnie to nierealne. Nie potrafię się nawet wziąć! A myśl o tym jak wyglądam teraz od kilku dni doprowadza mnie do nieustannego płaczu, braku ochoty na wyjście z łóżka i w ogóle z domu, nie mam ochoty się nikomu pokazywać.. A kiedy patrzę się w lustro czy w wyborze ciuchów - kończy się wielką rozterką,że już we wszystkim wyglądam źle.
Przez to wszystko zaczęły mi się znowu łamać paznokcie, mam spuchnięte oczy. Czuję się okropnie i beznadziejnie, ale naprawdę wykorzystując tych słów znaczenie. Mam 170cm i ważę niecałe 71kg.  Nigdy aż tyle nie ważyłam.. 

Byłam kiedyś u dietetyczni, mam nawet bieżnię w domu. Próbowałam małymi kroczkami, ze zeszytami odchudzającymi, z prowadzeniem bloga, z pomocą nawet domowników, wyznaczenie terminów... kartki na biurku...  Ja już nie wiem co mam robić! Jak jest ze mną gorzej to jeszcze bardziej nie potrafię się zmobilizować.

Pomóżcie, proszę. Mam wrażenie,że wpadłam w jakąś obsesję. Ja chcę to zmienić , ale naprawdę nie wiem już jak.
Niby wszystko zaczyna się w głowie. Ale ja już nie wiem jak ją zacząć, uwierzcie mi. Skoro w mojej głowie czarne myśli ... 


Jak mam się na nowo przygotować do tego, by zacząć odchudzanie?
Macie jakieś inne wypróbowane pomysły? 

Dziękuję za cierpliwość w czytaniu!
Chodzi na co dzień? To wygląda tak,że jednego dnia prawie nic mogę nie zjeść i nie mam ochoty, a na drugi pochłonęłabym wszystko co jest w lodówce. 
Czasami jest natomiast,że jem normalnie, potem kilka dni dietetycznych, a następnie ... znowu jadłabym i jadła. I koło się zatacza.. 
wiesz musisz popracować nad silną wolną- załóż sobie że jesz te 5 posiłków dziennie nawet jak nie masz ochoty (w końcu posiłkiem może być i owoc). Dlatego masz takie skoki na jedzenie bo są dni kiedy przegładzasz organizm- nie dajesz mu potrzebnych  witamin, minerałów i wartości odżywczych. Co do ćwiczeń- trzeba sobie wyrobić taki nawyk- zacznij może od 3 razy w tygodniu po 30-40 min. jakiejś aktywności którą lubisz- jeśli regularnie wytrwasz pare tygodni wyrobisz sobie nawyk i zechcesz więcej. Co do wyjazdów/wycieczek to ciężka sprawa- rozrywkowy tryb życia nie sprzyja dietom- wtedy trzeba mieć albo bardzo silną wolę albo bardzo dobrze umieć planować. Klucz do sukcesu to myślenie naprzód- ja zawsze kładąc się spać mam większość menu na jutrzejszy dzień przemyślane- wiem co zjem po obudzeniu, co kupię by było zdrowo, na co mam ochotę... Robię tak by mieć zawsze pod ręką dużo zdrowych przekąsek bym w chwili głodu nie sięgała bo niezdrowe rzeczy.
no to zapisuj kiedy masz takie napady ,w jakich momentach C się to zdarza.Kiedy się martwisz,smucisz,stresujesz ...
Przede wszystkim przestawić sposób myślenia, bo nawet jeśli stanie za Tobą cała armia ludzi, gotowych do pomocy, a inicjatywa zmian nie będzie należała do Ciebie , będziesz się czuła pod presją : dietetyk każe Ci jeść tak i tak - presja, Mam i Tata przestają kupować słodycze- presja, koleżankom powiedziałaś , że sie odchudzasz- oceniają Twój stan- presja, taka machinką, która Twoją wolę zamienia w więzienie. Zatem : trzeba pomyśleć : jesusie, ale szczęściara ze mnie ! Mam tylu ludzi wokół, chętnych do pomocy. Ale oni beze mnie, nie zdziałają nic !  A reszta ? Tak jak już tu kolejne osobny chętne do pomocy napisały. Pomyśl: komu się chce pisać bez sensu ? Wszyscy dzielą się z Tobą swoim doświadczeniem. Wykorzystaj to , dasz radę, powodzenia !

lemoncia napisał(a):

Chodzi na co dzień? To wygląda tak,że jednego dnia prawie nic mogę nie zjeść i nie mam ochoty, a na drugi pochłonęłabym wszystko co jest w lodówce. Czasami jest natomiast,że jem normalnie, potem kilka dni dietetycznych, a następnie ... znowu jadłabym i jadła. I koło się zatacza.. 


Na razie nie licz kalorii, tylko jedz zdrowo. Bo wygląda na to, że restrykcje w Twoim zdaniem dobrych dniach, odbijają się czkawką dnia następnego. Z pewnością za duże cięcia energetyczne.  Organizm zawsze sięgnie po swoje. Powolutku zmieniaj nawyki.
Miałam tak samo. Niby próbowałam schudnąć a tylko mi przybywało. Brak silnej woli to największa przeszkoda. Najpierw musi się pojawić motywacja. U mnie to były bóle stawów. Przy wzroście 168 dobiłam do wagi 76 kg. I przyznam że schudłam w 2010 z dietą Vitalii. Utrzymałam ją 2 lata a potem znowu zaczęłam przybywać. Od roku znowu próbuję znaleźć w sobie motywację, ale to trudniejsze, bo nie mam nadwagi. Jednak chcę wrócić do mojej wagi docelowej z 2010. I pewnie bez diety Vitalii się nie obejdzie. Dlaczego o tym piszę. Dieta Vitalii ma to do siebie, że uczy systematyczności. Zaplanowane konkretne posiłki powodują, że wiem co mogę a czego nie. Mierzenie cotygodniowych postępów też mi pomagało, bo nie musiałam sobie tego gdzieś zapisywać, wszystko było "na talerzu". Odchudzałam się pół roku i czułam się  tym świetnie. Dla mnie te wszystkie rzeczy w jednym miejscu były lepsze, niż jakikolwiek dietetyk, który nie mógł być ze mną codziennie. Wymiana posiłków w diecie jest bardzo wygodna, po pierwsze, bo nie zawsze mamy na coś ochotę a po drugie, bo nie nie zawsze mamy odpowiednie produkty w domu. Nie chcę cię namawiac na siłę, bo to jednak jest spory wydatek, ale jeśli stać cię było na dietetyka, to może wykup dietę na próbę na miesiąc.
Pasek wagi
Polecam do psychologa, samice w tym miesiącu.
 

siczma napisała

samice w tym miesiącu

wtf ?

próbuję definiować : miałaś na myśli - sama idę w tym miesiącu ?
a....co do zachcianek jedzeniowych...to ja sobie pozwalam zjeść,to co mi się podoba,jeżeli mam jakieś duże ciśnienie np.na słodkie.
no to zjadam tę czekoladę i już.omijam sobie za to obiad czy tam zjem mniej potem. nie sprawdza się u mnie całkowite wykluczenie słodyczy i tzw.pokarmów tuczących. czyli jem czekoladę, parzę sobie duży kubek kawy i po tej czekoladzie go wypijam ( żeby się nie rzucić na więcej). to mi bardzo pomaga. może też tak spróbuj? pozwalaj sobie na słodycze co kilka dni,żeby się na nie nie rzucać.
Na początek przestań zmieniać czcionke co linijke.
Po drugie jedz mniej kalorii niż spalasz.

Co w tym takiego skomplikowanego?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.