Temat: Gdzie szukać pomocy?

Nie dam rady. Po prostu ciągle się obżeram, nie potrafię schudnąć. Ostatnio obżeram się tak, że boli mnie żołądek, już nie mogę, ale i tak w siebie wpycham..:| Nie będę się rozpisywać co i jak dokładnie, cieszę się tylko, że nie wymiotuje, bo wiem że to by było jeszcze większe bagno, a to co już we mnie siedzi niszczy mi życie:( Do rzeczy.. Istnieją jakieś grupy wsparcia w realu do których można się zapisać? Czy warto iść do psychologa, żeby mi pomógł? Ciągle tyje, zażeram emocje. Mieszkam z chłopakiem i wszystko przed nim ukrywam, potrafię opróżnić lodówkę kiedy jest w pracy i iść na zakupy zanim wróci, żeby się nie zorientował, ciągle jem przed nim ukradkiem byleby nie widział:( (ogólnie związek dla mnie szczęśliwy, o wszystkim z nim rozmawiam, a to jest jedyna rzecz, którą przed nim ukrywam i źle się z tym czuje, mam poczucie winy) Czy ktoś kiedyś był u jakiegoś specjalisty z tym problemem i mu pomógł?
mam to samo!
Sama musisz w sobie odnalezc siłę, motywację.
Ile ważysz i przy jakim wzroscie ? Moze masz niedowagę ? 
Rób tak dalej, a chłopak Cię rzuci. Nikt w dzisiejszym świecie nie ma czasu na martwienie sie problemami psychicznymi (bo niestety tak to trzeba nazwać) innych osób.

Jeżeli nie jesteś otyła, to za niedługo będziesz. 
Z tego co napisałaś wnioskuje, że masz problem ze samą sobą, a nie jedzeniem per se. Ciągle jesz, ponieważ ciągle jesteś zamknięta w domu. Wychodź na zewnątrz, albo znajdź sobie jakieś hobby. Innego wyjścia nie ma.

Wiesz w ogóle co i ile jesz? Ile kalorii, ile i jakie makroelementy itd?

BroscienceBuster napisał(a):

Rób tak dalej, a chłopak Cię rzuci. Nikt w dzisiejszym świecie nie ma czasu na martwienie sie problemami psychicznymi (bo niestety tak to trzeba nazwać) innych osób.Jeżeli nie jesteś otyła, to za niedługo będziesz. Z tego co napisałaś wnioskuje, że masz problem ze samą sobą, a nie jedzeniem per se. Ciągle jesz, ponieważ ciągle jesteś zamknięta w domu. Wychodź na zewnątrz, albo znajdź sobie jakieś hobby. Innego wyjścia nie ma.Wiesz w ogóle co i ile jesz? Ile kalorii, ile i jakie makroelementy itd?

ha ha...dobre mi co... no tak... bo chłopak jest tu najważniejszy. Po drugie - gdyby ją rzucił to jeszcze lepiej dla niej, bo szybciej przekonałaby się co dla niego tak naprawdę znaczy.

frilayla07 napisał(a):

Sama musisz w sobie odnalezc siłę, motywację.Ile ważysz i przy jakim wzroscie ? Moze masz niedowagę ? 

165cm, 63kg i ciągle tyje. Niedowagi to ja nigdy w życiu nie miałam.

BroscienceBuster napisał(a):

Rób tak dalej, a chłopak Cię rzuci. Nikt w dzisiejszym świecie nie ma czasu na martwienie sie problemami psychicznymi (bo niestety tak to trzeba nazwać) innych osób.Jeżeli nie jesteś otyła, to za niedługo będziesz.

Chyba nie wiesz na czym polega życie w związku z drugą osobą i mogę ci tylko współczuć. Moim problemem jest to, że się wstydzę mu o tym powiedzieć, chociaż wiem, że i tak by mnie wspierał.

BroscienceBuster napisał(a):

Z tego co napisałaś wnioskuje, że masz problem ze samą sobą, a nie jedzeniem per se. Ciągle jesz, ponieważ ciągle jesteś zamknięta w domu. Wychodź na zewnątrz, albo znajdź sobie jakieś hobby. Innego wyjścia nie ma.

Akurat zaczęłam pracę, ale chodzę do niej co drugi, ewentualnie trzeci dzień i wtedy nie jem, ale pomiędzy nadrabiam. Hobby swoje mam, ale zajmuje mi tylko jakiś jeden weekend w miesiącu, więc nic to dla mnie nie zmienia. Dalej pytałaś się o mikroelementy itp - właśnie nie jem fast fodów, ani słodyczy. Ja się opycham wszystkim co jest w lodówce. Nawet zmieniłam bardzo nawyki jem tylko ciemny chleb, makaron itp, ale co z tego jak nie zjem normalnej porcji tylko 2 razy tyle potem jeszcze coś, jeszcze, jeszcze i nie potrafię przestać.

Lepiej przestań się objadać. Możesz to powstrzymać. Ja nie mogłam i zaczęłam wszystko zwracać - z żalu, z wyrzutów sumienia. Nie popełniaj tego błędu co ja. Żyj zdrowo, bądź normalna - żyj pełnią życia. :)
Chleb ani makaron nigdy za zdrowe jedzenie nie powinny być uważane, bo nim nie są.

Wszystkie "wyroby" na bazie mąki są bardzo kaloryczne, zawieraja prawie zero wartości oraz składają się prawie wyłącznie z weglowodanów.

To już BigMac jest zdrowszy, niż porcja makaronu.
Nie prawda. Poczytaj sobie np. o pszenicu durum, bo białego makaronu nie jem. Tak samo z chlebem.

BroscienceBuster napisał(a):

Rób tak dalej, a chłopak Cię rzuci. Nikt w dzisiejszym świecie nie ma czasu na martwienie sie problemami psychicznymi (bo niestety tak to trzeba nazwać) innych osób.Jeżeli nie jesteś otyła, to za niedługo będziesz. Z tego co napisałaś wnioskuje, że masz problem ze samą sobą, a nie jedzeniem per se. Ciągle jesz, ponieważ ciągle jesteś zamknięta w domu. Wychodź na zewnątrz, albo znajdź sobie jakieś hobby. Innego wyjścia nie ma.Wiesz w ogóle co i ile jesz? Ile kalorii, ile i jakie makroelementy itd?

Martwienie się problemami psychicznymi powinno być motywacją do podjęcia pomocy sobie, albo bliskiej osobie. Zwłaszcza jak się ją kocha. Więc absolutnie każdy powinien mieć na nie czas. 

Moim zdaniem, DeltaMachine, powinnaś spróbować pogadać o tym z chłopakiem. Chociaż wiem, że może to być bardzo wstydliwe. Albo może spróbuj wziąć się w garść, a jeśli to zawiedzie, poszukaj gdzieś niedaleko siebie jakiejś grupy wsparcia. W realu oczywiście. Istnieje np. takie stowarzyszenie Aslan. Ale ono działa chyba tylko w Warszawie. Poszukaj w swoim mieście podobnych placówek. Na pewno coś się znajdzie.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.