- Dołączył: 2006-09-25
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 392
4 czerwca 2013, 15:42
Myslę że zawsze będę gruba..dzis najadłam się frytek i znow postanowienie od jutra...Trzymam Mż pare dni a potem wpadam w ciąg i pozeram wszystko. Schudne 2 kg i zaraz przytykje 2 kg i tak już sie ciagnie od lutego. Gdybym trzymała diete juz bym miala z 10kg mniej:( jestem beznadziejna..chyba na zawsze zostane grubaska..bo KOCHAM JESC
4 czerwca 2013, 19:05
KotkaPsotka napisał(a):
dolores85 napisał(a):
KotkaPsotka napisał(a):
dolores85 napisał(a):
KotkaPsotka napisał(a):
dolores85 napisał(a):
Silna_Magda napisał(a):
Gdyby ci naprawde zalezalo to bys sie powstrzymala .. :)
Nie masz pojecia co piszesz. to nie kwestia czy mi zalezy czy nie. To jest silniejsze ode mnie. Tao masz tak jakbys powiedziała alkoholikowi czy nałogowemu palaczowi "jakby co zalezalo to bys nie pil czy nie palil" jakby to takie proste bylo to nie byloby tyle osrodkow AA i odwykow..
Bo moze im nie zalezy? Wola alkohol. Ale czasem zdaza sie cos co sprawia ze zbieraja sie do kupy i mowia Dosc. Zreszta alkohol uzaleznia dodatkowo fizycznie.
Widać że nigdy nie miałas do czynienia z osoba uzalezniona:)
Ty chyba tez nie skoro porownujesz obzeranie sie do alkoholizmu.
Nigdzie nie dokonałam takiego porownania..
Posrednio dokonalas. Chodzi o to ze to nie jest tak jak z alkoholikami czy innymi uzaleznionymi. Tutaj naprawde tylko ty mozesz sobie powiedziec STOP, naprawde chce schudnac i nie zjem tych frytek. Bedzie ci NAPRAWDE zalezec to nie bedziesz sie obzerac. Nikt tu za ciebei tego nei zrobi, musisz sie spiac i postarac.
ciemnogród się kłania...
obżeranie to taki sam nałóg, jak alkoholizm, a nawet gorszy, bo z jedzenia nie można całkowicie zrezygnować;
badania dowiodły, że to nałóg jak każdy inny, więc się tak nie wymądrzajcie, tylko sobie pogoogle'ujcie, bo ręce opadają od tych mądrości;
a autorka postu nie wiem po co to napisała, dokładnie z cyklu: "żalisz się czy chwalisz", mogłaby napisać np. pomóżcie, zmotywujcie a ten post jest o tyłek rozbić, chyba do nabicia sobie punktów na pocieszenie...
4 czerwca 2013, 19:20
dolores85 napisał(a):
tienna napisał(a):
A nie możesz być najedzona na diecie i kochać jeść na diecie? Ja nie widzę w tym żadnej sprzeczności. W Życiu bym sie nie zdecydowała na dietę, jeślibym miała chodzić głodna w jej trakcie.
Poprostu żygam juz tymi serkami wiejskimi i twarogami co tutaj sa wszechobecne..
a kto ci.każe jak dla ciebie dieta to jedzenie jakis rzeczy co nie lubisz to nie dziw że.ci nie idzie. jedz to co lubisz ale w zdrowszej wersji. bo tak to żadnego sensu nie ma.
- Dołączył: 2012-02-21
- Miasto: Chełm
- Liczba postów: 1473
4 czerwca 2013, 19:52
Próbowałaś diety 5:2 ? Czytałam o niej w czerwcowym Cosmopolitan, jeśli masz słabe samozaparcie to coś w sam raz dla Ciebie.
- Dołączył: 2010-11-03
- Miasto: Ibiza
- Liczba postów: 15698
4 czerwca 2013, 20:06
Nie potrzeba samych serków wiejskich i twarogów, żeby schudnąć.
Można jeść normalnie, w mniejszych ilościach i chudnąć. Postaw na ujemny bilans kaloryczny.
Tylko, że, jak ty wolisz frytki, no to sorry ...
- Dołączył: 2012-09-07
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 4844
4 czerwca 2013, 20:38
Skoro jedzenie rządzi twoim życiem to trudne sama się zastanów co ważniejsze.
- Dołączył: 2010-09-12
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 680
4 czerwca 2013, 20:44
jeju nie wyśmiewajcie dziewczyny za porównania obżarstwa to alkoholizmu. Uważam że to całkiem zasadne i ludzie uzależniają się od różnych rzeczy. W Ameryce są nawet kluby Anonimowych Grubasów działające tak samo jak AA i spowiadają się tam czy ćwiczyli i czy jedli.
Ja jestem za tym żebyś nie odmawiała sobie frytek ale w takim razie kup sobie w ramach poprawiacza humoru małe frytki w McDonaldzie a potem zapchaj się do reszty surówką
4 czerwca 2013, 20:57
Kochasz jeść, to jedz-naprawdę wiele smakołyków da się "odchudzić", np. naleśniki można zrobić z mąki pełnoziarnistej , usmażyć na kropelce oleju i posmarować niskosłodzonym dżemem.
Bardzo dobrze sprawdza się bardzo długie żucie i delektowanie się jedzeniem. Jak rzucisz się na jedzenie z poczuciem winy to zasysasz jak odkurzacz, a jak dasz sobie przyzwolenie na dany rarytas to usiądziesz spokojnie przy stole, zjesz tego schabowego z ziemniakami najwolniej jak potrafisz i wierz lub nie-ale szybko nauczysz się, że mniejsze porcje cię nasycą i nie będziesz czuła się pokrzywdzona, bo jesteś na diecie.
Dlatego MŻ jest wg mnie najlepsza-jesz, co chcesz, tylko okrój porcje. To naprawdę jest wykonalne, i nie musisz katować się serkami wiejskimi i jogurtem naturalnym (a swoją drogą ileż można jeść w kółko to samo dietetyczne badziewie). Ja schudłam kiedyś na mż 10 kg-trochę to trwalo, ale jojo nie wraca.
Powodzenia!
- Dołączył: 2010-05-10
- Miasto: Mauritius
- Liczba postów: 21812
5 czerwca 2013, 09:07
aga27a napisał(a):
KotkaPsotka napisał(a):
dolores85 napisał(a):
KotkaPsotka napisał(a):
dolores85 napisał(a):
KotkaPsotka napisał(a):
dolores85 napisał(a):
Silna_Magda napisał(a):
Gdyby ci naprawde zalezalo to bys sie powstrzymala .. :)
Nie masz pojecia co piszesz. to nie kwestia czy mi zalezy czy nie. To jest silniejsze ode mnie. Tao masz tak jakbys powiedziała alkoholikowi czy nałogowemu palaczowi "jakby co zalezalo to bys nie pil czy nie palil" jakby to takie proste bylo to nie byloby tyle osrodkow AA i odwykow..
Bo moze im nie zalezy? Wola alkohol. Ale czasem zdaza sie cos co sprawia ze zbieraja sie do kupy i mowia Dosc. Zreszta alkohol uzaleznia dodatkowo fizycznie.
Widać że nigdy nie miałas do czynienia z osoba uzalezniona:)
Ty chyba tez nie skoro porownujesz obzeranie sie do alkoholizmu.
Nigdzie nie dokonałam takiego porownania..
Posrednio dokonalas. Chodzi o to ze to nie jest tak jak z alkoholikami czy innymi uzaleznionymi. Tutaj naprawde tylko ty mozesz sobie powiedziec STOP, naprawde chce schudnac i nie zjem tych frytek. Bedzie ci NAPRAWDE zalezec to nie bedziesz sie obzerac. Nikt tu za ciebei tego nei zrobi, musisz sie spiac i postarac.
ciemnogród się kłania...obżeranie to taki sam nałóg, jak alkoholizm, a nawet gorszy, bo z jedzenia nie można całkowicie zrezygnować;badania dowiodły, że to nałóg jak każdy inny, więc się tak nie wymądrzajcie, tylko sobie pogoogle'ujcie, bo ręce opadają od tych mądrości;a autorka postu nie wiem po co to napisała, dokładnie z cyklu: "żalisz się czy chwalisz", mogłaby napisać np. pomóżcie, zmotywujcie a ten post jest o tyłek rozbić, chyba do nabicia sobie punktów na pocieszenie...
Nie do konca taki sam. Gdyby kazdy pil codziennie lub palil to bylby uzalezniony. Je kazdy codziennie a tylko niektorzy nie potrafia powiedziec sobie stop. Zreszta, palenie fajek to tez slabosc psychiczna, ale sa tacy ludzie, silni wystarczajaco ze mowia stop i rzucaja na zawsze. I oni ni eplacza ze znowu zaplili i ze im sie nie udalo, wiedza ze musza sobie sami z tym poradzic, spiac sie i wytrzymac. Chcecie, to porownujcie sie do alkoholikow i palaczy, placzcie ze znowu zezarlyscie 10tys kcal i tyjecie zamiast chudnac albo haftujecie z przejedzenia. A my co mamy zrobic? Poglaskac po glowce i powiedziec ze przeciez to normalne, to jak nalog?
Edytowany przez KotkaPsotka 5 czerwca 2013, 09:09
- Dołączył: 2010-02-15
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 349
5 czerwca 2013, 10:41
ale ok oczywiscie, jedzenie moze byc nalogiem, tak jak fajki czy alkohol ale nalog powstaje w GLOWIE!! owszem beda jakies fizyczne objawy uzaleznienia ale 90% sukcesu zalezy od twojej motywacji, sily, checi i podejscia. kazdy nalogowiec wyszedl z nalogu przede wszystkim dlatego ze sam chcial i wierzyl w to ze sie uda.. a osoby ktore na poczatku sie poddaja bo niby nalog jest silniejszy tak naprawde nie wierza ze im sie uda albo nie dokonca chca cos zmienic. po to sa grupy wsparcia terapie itp. przeciez tam nie robia cudow tylko uswiadamiaja ludziom gdzie tak naprawde lezy ich problem. Vitalia jest takim klubem anonimowych grubaskow, wspieramy sie, motywujemy, czasem dajemy kopa jak potrzeba a wszystko w ramach pomocy i obudzenia z letargu ze niby jedzenie rzadzi nami.. no halo samo ci do buzi wchodzi??