Temat: Być silną.

Im bardziej wchodzę w życie, tym jest mi trudniej. Widzę ile pracy, w to wszystko co mamy, musieli włożyć rodzice, aby coś osiągnąć. Wybór pomiędzy dzisiejszą zabawą, a przyszłością zdaje się być oczywisty. Jednak ta "ostatnia wolność" w moim przypadku jest kusząca. Ciężko mi o tym pisać nie wprost. Jestem już dorosła, powinnam kalkulować, co mi jest w życiu naprawdę potrzebne. Dylemat jest śmieszny, pojechać na wakacje, czy walczyć o własne wykształcenie? Wariant drugi.
Brakuje mi teraz stabilności, muszę na wszystko czekać, nie wiem, co będzie ze mną za parę lat. Jestem ambitna, momentami za dużo wymagam od siebie, odmawiam przyjemności, odkładam wszystko na później. Chcę odnieść sukces, a porażki mnie załamują. Czyli jestem słaba? Skąd mam czerpać wiarę we własne marzenia? Jak dzisiaj nie zwariować, kiedy na świecie panuje taka konkurencja? Powiedzcie mi, proszę, nie ważne jaki problem, warto mieć nadzieję do samego końca i walczyć? Chociaż może się wydawać, że już za późno, aby cokolwiek zmienić? Sprawa może wydawać się beznadziejna...ale nie należy nigdy odpuszczać, prawda?
Bitwe mozesz przegrac, ale wojne nie;)
ustal sobie konkretne, REALNE cele. nie licz na to, że w dwa lata wybudujesz dom, kupisz samochód i co sezon będziesz na Kanary jeździła. po prostu ustal co chcesz robić w życiu, mądrze zarządzaj czasem, a będziesz mogła zarówno żyć, pracować, odłożyć kasę na wymarzoną rzecz, studiować, wyjechać na wakacje.
O, mam te same dylematy... im starsza jestem, tym bardziej przeraża mnie życie, wizja zakładania rodziny, walczenia o każdą złotówkę, oszczędzania...
A ja po prostu nienawidze byc dorosla :)
Nie obraź się ale zazdroszczę ci problemów
Mam podobnie. Kiedyś się myślało, że dorośli to takie wszystko wiedzące istoty co to wiedzą co i jak. Teraz powoli dochodzi do mnie że nie wiedzą tak samo jak reszta, tylko tego nie pokazują/nie mówią. Zakładam, że niedługo przejdzie okres: "o nie, nie jestem już dzieckiem" i się zrobi sporo łatwiej, a na razie trzeba zacisnąć zęby i walczyć. A zazdrościć... dzieciom też zazdrościmy rozpaczy nad połamaną kredką, chyba tak to działa.
Jakbym czytała o sobie...
W sumie to sama sobie odpowiedziałaś na pytania. W Twojej wypowiedzi czuć troszkę nudą i życiem bez celu.
Przestańcie po prostu odpowiadać na jakieś (często narzucone sobie samej!) wymogi czy wymyślone przez społeczeństwo zasady. To Twoje życie, skup się na tym, żeby nie przeżyć go zgodnie z cudzą receptą ;p

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.