Chyba sie podepne pod temat bo mam podobny problem..
Waga leciała spoko az do teraz..
w piatek 65,7 a dzis juz 66,5 . diete trzymam tylko w niedziele zjadlam u mamy normalny obiad i troszke podjadlam, a waga codziennie w góre...
Moje przykladowe menu z wczoraj:
Ś ( 8 rano) owsianka na mleku 1,5 proc. z bananem
O ( 11 - przed wyjsciem do pracy) makaron z pszenicy durum , gulasz na malej ilosci oliwy z oliwek z papryka i cebulka, do tego fasolka szparagowa - dosc duza porcja tego byla.. cały duzy talerz
P ( 14.30) pomarancza z jogurtem naturalnym
potem podjadlam kilka paluszków i 2 cukierki mietowe ( 14 kcal jeden)
K( 20.30) serek wiejski ze szczypiorkiem i dwa ogorki konserwowe
1,5 l wody , 2 sagi owocowe
przedwczoraj
Ś kromka chleba pełnoziarnistego zytniegoz szynka serem pomidorem, banan
O filet z kurczaka w papirusie, warzywa na patelnie na łyzce oliwy z oliwej
P pomarancza , jogurt naturalny
K fasolka szparagowa, jajko z patelni bez tłuszczu, dwa plastry poledwicy sopockiej
1,5 l wody, 2 sagi owocowe
mysle, ze menu jest ok..
Cwiczylam z Ewa chodakowska, ale nie dałam zbytnio rady ( tylko 15 minut wytrzymalam bo zapodalam sobie turbo i bylo mi za ciezko), wieczorem hula hopu 20 minut
Mam straszne zakwasy, ale to chyba nie od tego ta waga..
Prace mam stojaca, do pracy chodze pieszo ok 15 minut
Ogolnie cały dzien w ruchu...
Nie wiem co robie nie tak..