Temat: porażka- czy ktoś mi pomoże? zmotywuje?

WAŻĘ 64 KILO!
Ostatni raz tyle widziałam na studniówce, 2 lata temu!

Co za masakra, jestem wielkim klocem.
I co z tego, że buzia ładna, że burza ciemnych włosów na głowie, że ubrać się potrafię ( ach, wiem, ta skromność!) ale tłuszcz wylewający się z każdej strony ciała skutecznie zniechęca mnie do dalszej walki.

Boje się, że w trakcie sesji i kolokwiów ( których szykuje się przynajmniej 7 w styczniu!) przytyję do 70 jak nic.

Chcę szczupłości, chcę, żeby mówili:
zobaczcie, jaka ona CHUDA!!

A póki co rozpływam się nad 5 wielkimi pierogami z pieca, które, jeden wielkości sporego schabowego mogłyby zaspokoić głód co najmniej 2 osób,
- rozpływam się nad słodyczami w ogromnych ilościach
- makaronami co prawda durum + tłusty sosik do nich

Muszę się ogarnąć.
Ale, jak mam przestać myśleć o tym, że zaraz święta więc NIE MA SENSU ZACZYNAĆ i ZARAZ SESJA WIĘC I TAK PRZYTYJĘ?!
ach. wiecie co, przeczytałam wszystko i tak jakby..... nie dociera! :(
Może rzeczywiście muszę sama to w głowie przetrawić.
dieta rozpoczyna sie w glowie.
wiem sama po sobie że aby zacząć cokolwiek, to najpierw trzeba wskrzesić w sobie chęć. Też tak miałam, że wszyscy mogli mi tłuc do głowy, że trzeba coś z sobą zrobić i ja doskonale o tym wiedziałam, a i tak zagryzałam kolejny kęs czekolady.. od jakiegoś czasu zbieram się już w sobie, żeby zrobić w końcu krok do przodu.. no i z różnym skutkiem.. są porażki, ale zauważam też odrobinę sukcesów. I myślę, że to właśnie na tych malutkich sukcesach trzeba się skupić.. to one powinny dopingować, bo jak będę się dołować, że znowu zjadłam talerz ciasta to zamiast powstrzymać się przed kolejnym dołożę jeszcze więcej. I wiesz co.. pisząc ten tekst przyznam Ci się, że przed chwilą podjadłam trochę czekolady.. ALE żeby Cię wesprzeć i pokazać, że można powiem: "żadnych słodyczy do jutra!". A wiedz, że będzie mi ciężko bo to mój najsłabszy punkt odchudzania. No a jak uda mi się dzisiaj to nic nie będzie stało na przeszkodzie żeby udało się i jutro. Trzymam za Ciebie kciuki! damy radę! bo jak nie my to kto? ;) pozdrawiam i nie załamujmy się!
Nie baw się w plany.
Zacznij już teraz, bo zawsze jest tak, że szukamy wymówek. Ja robiłam tak samo i przez dwa lata waga poszła w górę. W końcu wzięłam się za siebie i wcale nie męczącą dietą mam już dziesięć kilo mniej.
Po prostu powiedz sobie dosyć, już teraz.
Nie szukaj wymówek!
A święta - nikt nie karze być wtedy na ścisłej diecie, ale można jeść tak, żeby na ten okres trzymać wagę!
Poza tym do świąt tydzień - przy odpowiedniej diecie ćwiczeniach to już 2kg mniej.

kamm911 napisał(a):

ej wyluzuj ;p 64 to nie tragedia.pogrążasz tu inne osoby ; )btw. co ma sesja do tycia? :P

no właśnie! a tej sesji to też nie kumam? studiowałam i wcale nie tyłam jak przychodziły sesje, teraz też się uczę i "co ma piernik do wiatraka"?

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.