3 września 2012, 18:53
Czy mogę uznać za porażkę to, że zjadłam jasny chleb z dżemem? Jak mam odczytywać porażkę?
Niektóre dziewczyny zjedzą pół paczki wafli, lub tabliczkę czekolady. I wtedy mają wyrzuty sumienia, uważają to za porażkę. Mnie nie ciągnie do słodyczy, ale mam ochotę na chleb z mięsem. I czy mam uznać to za porażkę? Nie jestem na jakiejś konkretnej diecie. Zwyczajnie mniej jem. Ale mam czasem ochotę na (tak bardzo kalorycznego) słonecznika (podobno ok 600 kalorii w 100 gramach) albo kanapkę na białym pieczywie.
Czuję się źle, owszem, bo zazwyczaj jem ciemny chleb, ale jak w domu nie ma innego, to biorę co jest. Inni jedzą czekoladki- ja biały chleb.
A dla was czym jest porażka?
3 września 2012, 22:17
Dla mnie porażką jest powrót do starej (dużej) wagi... Potknięcia nie są porażką, fajnie gdyby ich nie było, ale jak człowiek długo idzie i jest zmęczony to wiadomo, że się potknie ;) tak samo z dietą... im dłużej trwa, tym więcej się potykamy :) ale zbieramy się w sobie i idziemy dalej :) Ważne, by dojść! Nie ważne, ile razy się potkniemy, utkniemy w miejscu czy zbłądzimy. Porażką jest poddanie się.
- Dołączył: 2007-12-06
- Miasto: Thehell
- Liczba postów: 4622
3 września 2012, 22:36
Ja sobie pozwalam raz na jakiś czas na coś dobrego i jakoś żyję i chudnę :)
- Dołączył: 2012-06-01
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 6323
3 września 2012, 22:44
Dla mnie porażka to, brak konsekwencji i odpuszczanie sobie... niekontrolowane odstępstwa od diety, czy przekraczanie kcal bez uzasadnienia.
- Dołączył: 2011-04-18
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 3612
3 września 2012, 22:45
dla mnie porazka=utrata kontroli
Jesli zjem ogromny kawał ciasta,bo mam wielką ochotę,nasycę się,zjem ze smakiem,będę się delektowac i skonczę na przyzwoitej ilosci to wszystko w porzadku.Gdy popłynę dalej pakując w siebie co popadnie "bo i tak zjadlam syf"-to jest porazka.Gdy jem bezmyślnie,bez sensu,z innych powodow niż glod lub sprawienie sobie przyjemnosci.Na szczescie juz prawie zapomnialam jak to jest czuc tą "dietetyczna porazkę" :)
- Dołączył: 2012-07-07
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 180
4 września 2012, 00:06
Dla mnie porażką są kompulsy, kiedy zamiast jednego kawałka ciasta odwala mi i zeżrę pół blachy, gdy się objem, bo np mama zaserwowała akurat pyszny obiad, gdy się upiję i pożrę kebaba, albo hamburgera... W sumie wszystko związane z żarciem, a właściwie z ilością, która rozpycha mi żołąd. Wtedy jestem najbardziej wkurwiona na siebie....
- Dołączył: 2012-05-04
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 4772
4 września 2012, 00:35
Sabatiel napisał(a):
ale czy to był chleb z dżemorem? :D (jezuuu zabijacie mnie dzisiaj na tym forum)
![]()
też umieram! no gdzie porażka, gdzieeeeeeee sie pytam? :D jeśli chodzi o kcal, to ten chleb biały niejednokrotnie jest mniej kaloryczny od ciemnego! i nie jest niezdrowy !!
dla mnie porażka to mega, mega kopuls... :(
4 września 2012, 07:08
od jednej kanapki z dżemem nic złego się nie stanie, grunt to zachować umiar. Trzymaj się
4 września 2012, 08:04
Porazka dla mnie byloby zjedzenie opakowania zelkow lub tabliczki czekolady