- Dołączył: 2007-09-10
- Miasto: To Tu To Tam
- Liczba postów: 8155
11 lutego 2010, 13:05
jak w temacie:
zajadalyscie stresy, a moze zawsze bylysci pulchnym typem?
problemy ze zdrowiem?
wnuczka `kochajacych`babc, ktore dokarmialy?
po porodzie?
czy widzialyscie, ze tyjecie i Was to nie obchodzilo, a moze pewnego dnia dopiero sie ocknelyscie z amoku?
zaznaczam, ze w pytaniu nie ma nic ze zlosliwosci, po prostu bardzo mnie to ciekawi, tyle tu nas jest, od dziewczyn naprawde otylych do takich, ktore chca stracic 5kg, ale mimo wszystko, w jakis sposob musialysmy nagromadzic te kilogramy...
ja jak na ironie zaczelam miec problemy z waga dopiero, gdy zaczelam sie odchudzac, poszla mi cala metabolka i teraz musze sie pilnowac. poza tym, jestem typem zajadajacym stresy.
- Dołączył: 2010-08-05
- Miasto:
- Liczba postów: 805
12 stycznia 2011, 23:40
Ja po prostu zawsze byłąm pulchna,a rodzice rozpieszczali mnie jedzeniem,spelniali wszystkie spozywcze zachcianki.
W gimnazjum nie jadłam nic od rana do popołudnia,kiedy to kupowałam drozdzówki,bułki i robiłam sobie wieczorne uczty"po powrocie"piłąm duuuużo wyskokosłodzonych soków, UWIELBIALAM jesc słodycze przy czytaniu ksiazek(a zawsze czytałam bardzo duzo) i....tak jakos...z roku na rok......przybywało:)
A gdy patrze na to teraz to stwierdzam,ze jak na tak gigantyczne ilosci kalorii i tak nie przytyłąm duzo.
14 stycznia 2011, 12:57
Ogólnie to brak pracy i ruchu. Przperowadziłam się z innego miasta i posuzkuję wciąż pracy. Gdy mieszkałam gdzie indziej i pracowałam to mialam ruch i chodzilam na basen. Tutaj jednak zaprzestalam tego i dlatego przytylam tyle ile przytylam. Niedlugo wszystko sie zmieni.
- Dołączył: 2009-03-27
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 15
21 stycznia 2011, 10:55
Brak pracy, zawalona szkoła, depresja, przesiedziałam w domu wiele miesięcy, zagryzanie stresów których miałam swego czasu na prawdę dużo.
- Dołączył: 2010-10-28
- Miasto: Wadowice
- Liczba postów: 183
21 stycznia 2011, 13:42
MIałam poważny wypadek i uszkodziłam kolano. Przez ponad pół roku prawie nie wychodziłam z domu....
Oprócz rehabilitacji na kolano,zero ruchu.
Wcześniej byłam osobą bardzo aktywną i chyba tego ruchu zabrakło bo nawyków żywieniowych drastycznie nie zmieniłam.
Przybyło mi 10 kg...
Teraz,gdy zaczynam już pomalutku normalnie chodzić dotarło do mnie co ze sobą zrobiłam i planuję się tego pozbyć:)
- Dołączył: 2010-06-30
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 509
21 stycznia 2011, 14:01
Bardzo ważny i poważny temat.. Przeczytałam wszystkie listy i część jest przerażająca..
U mnie winne są wieczorne uczty, miłość do słodyczy i to, że nie potrafię sobie powiedzieć "dość" nawet jak jestem już najedzona. Może jeszcze to, że wciąż robię sobie "ostatni dzień, bo od jutra to..." i wtedy jem jak szalona bez wyrzutów sumienia.. masakra :(
27 stycznia 2011, 11:03
a ja w dzieciństwie byłam niejadkiem ( ;o ) i mama chciała, żebym więcej jadła. moja
( mądra ) ciocia też ma syna ( Mateusza ), który nie chciał jeść i dawała mu takie leki na pobudzenie apetytu u dziecka (coś na literę ` a ` ) i Mateuszowi to pomogło i obecnie nie jest gruby - wręcz przeciwnie, jest chudziutki, więc ciocia to poleciła i mama zaczęła mi to dawać a mi tak strasznie apetyt skoczył, że nie mogłam się opamiętać ;'( w dodatku mój dziadek ( ś.p.) jadł tłuuuste rzeczy i zawsze mi dawał. ;(
jak ja bym chciała cofnąć czas.. po co rodzice chcą, żeby dziecko jadło więcej, skoro nie jest głodne?! jak będzie chciało jeść to coś zje.. ja nie chcę tak żyć ;( nigdy nie popełnię tego błędu.;/ :(
jestem załamana.
30 stycznia 2011, 20:59
Zajadam stresy, za mało ruchu. Siedzę w pracy i sobie podjadam. Siedziałam też z dziewczynami które non stop coś jadły. Moja siostra jest chuda mimo, iż je wszystkie zakazane produkty.
Ogólnie jestem chodzącą porażką z odchudzaniem. Brak silnej woli tylko potwierdza ten fakt!
31 stycznia 2011, 09:53
Kilka lat temu zaczęłam się odchudzać przy normalnej wadze- 54 przy 164 cm. CHciałam pozbyć sie boczków. I kiedy schudłam dwa kilo, odkryłam miłość do jedzenia której wcześniej nie było...Kiedyś jedzenie to był taki obowiązek, teraz kocham jeść. Moja waga podskoczyła do 70 kg, ale już sporo zrzuciłam, ostatnie 4 z Wami dziewczyny. Jeszcze tylko 8. Polecam "Dlaczego chcesz być gruba", pozwoliło mi zrozumieć siebie.
- Dołączył: 2010-12-08
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 31
8 lutego 2011, 16:04
Do dziesiątego roku życia byłam chudzielcem i niejadkiem. Gdy nadszedł okres dojrzewania zaczęłam się leczyć na alergię i wtedy zaczęły się moje problemy. Napuchłam przez to jak bania, do tego doszły nieregularne posiłki i jedzenie wszystkiego bez konsekwencji (np. frytki o 9 wieczór masakra...). Gdy się opamiętałam byłam pulchnym dzieciaczkiem, który w końcu uświadomił sobie wygląd swojego ciała i chęć zmiany. Zrezygnowałam z leków i trochę wtedy schudłam ale wciąż miałam te 5/10 kilo więcej od innych. Lenistwo też zrobiło swoje, myślałam że w miarę upływu czasu wyciągnie mnie jeszcze w górę albo samo ubędzie, ale fałdek nie ubyło. (<= buhaha marzenie ściętej głowy).
W tym roku kończę 20 lat więc 10 lat znienawidzonego wyglądu wystarczy. Walczę o siebie i mam nadzieje że z pozytywnym skutkiem, czego wszystkim tutaj życzę:)
- Dołączył: 2011-02-11
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 14
12 lutego 2011, 18:43
2 dzieci - z 52 kg- do 59, ale dojadałam po dzieciach : kaszki,zupki- potem 61 kg- powiedziałam- dośc.