agataq napisał(a):
ja bym nie robiła nic stopniowo bo i po co? Ona nie wychodzi z diety tylko rozwaliła metabolizm głupim niejedzeniem!zaczęłabym się po prostu normalnie odżywiać bez żadnego "stopniowania"po co zwlekać?po prostu zacznij się odżywiać w sposób zbilansowany i tyle.Nawet jak chwilowo waga o kilo wzrośnie, to patrząc na Twój model - nie powinno Ci to zrobić krzywdy
No w sumie ja też jestem za takim rozwiązaniem ;)
aaniaa20, po pierwsze - wiesz ile wynosi Twoje dzienne zapotrzebowanie kaloryczne? Przyjmuje się, że wystarczy odjąć od tego 300 kcal (!), żeby zdrowo chudnąć. Moje zapotrzebowanie wynosi przeszło 1900 kcal, jem 1600 i chudnę.
Musisz więc wpierw poznać swoje zapotrzebowanie kaloryczne - są różnorakie kalkulatory w internecie, które pomogą Ci to obliczyć.
Po drugie - skoro już bawisz się w liczenie kcal, to nie lepiej wziąć się za to porządnie i liczyć też B T W ? Daje duuużo lepsze efekty niż samo liczenie kcal.
Po trzecie - koniecznie spożywaj węglowodany złożone, takie jak pełnoziarniste pieczywo, makaron, brązowe kasze, ryż. Nie musi być tego dużo, wystarczy, że z rana zjesz małą kromkę, a następnie przed treningiem (nie wspomnę, że przed treningiem to jest wręcz konieczne, jako podstawa posiłku okołotreningowego). Dieta "same warzywa + białko + tłuszcze" miesza w układzie hormonalnym i ma negatywny wpływ na tarczycę. Poza tym, co najgorsze, nie pozwala trwale schudnąć, bo kiedy zakończysz już dietę, każda nadwyżka węglowodanów ląduje prosto w boczkach. Nie da się tego uniknąć, każda osoba po takiej diecie tyje, nawet jeśli wychodzi z niej stopniowo i wedle wszelkich reguł. A nawet można przytyć więcej niż przed dietą. Sama tego doświadczyłam, niestety ;] I teraz właśnie cała zabawa przede mną od nowa. Z tym, że teraz jest lepiej, bo przynajmniej mogę pozwolić sobie na więcej smacznych rzeczy.
Po czwarte - żeby dieta była skuteczna, wystarczy trzymać się jej w 90%. Oznacza to, że 10% posiłków może być "grzesznych". Najlepiej jednak nie przesadzać ani z ilością, ani z rozłożeniem tego w czasie, i skompensować te grzechy w jeden dzień w tygodniu, np. sobotę, a jeszcze lepiej co 2 tygodnie. Czyli np. cały dzień jesz jak trzeba, a wieczorem idziesz z przyjaciółmi na pizzę i jest ok. Pozwoli to na zapanowanie nad niekontrolowanym rzucaniem się na zakazane jedzenie oraz na utrzymanie szybkiego tempa metabolizmu. Nazywa się to cyklicznym doładowaniem, możesz poszukać w necie.