Temat: Uzależnienie od słodyczy

Zaczęłam dzień marszobiegiem 2 min. truchcik 3 min. marsz, liczyłam kalorie, jadłam zdrowe żarcie, miałam w planie spacer około 7 km, lekką kolację i a6w. I wszystko znów się rozpiep.. o słodycze. Znalazłam w lodówce herbatniki w czekoladzie. Zeżarłam 2 paczki, tj. około 880 kalorii. Ja wiem, że jedna wpadka to nie koniec świata, ale ja je żrę ciągle, zastępuję normalne posiłki słodyczami. Mam przez to nadwagę, problemy z trawieniem i cellulit. Wiem, że powinnam się bardziej postarać i chcieć, i być silna. Ale ja już nie mogę. Nic nie pomaga i wyć mi się chce ze złości i żalu. Wiem, że nikt tego problemu za mnie nie rozwiąże, ale teraz jest mi cholernie źle więc sobie chociaż popiszę.
nie kupuj tego po prostu, a jeżeli masz domowników, którzy owe rzeczy jedzą, poproś ich żeby to trzymali w pokojach. 

maaaj napisał(a):

to może zrób sobie zdjęcie  w bieliźnie i postaw w miejscu gdzie trzymasz słodycze - ja kiedyś miałam na lodówce i pomagało 

mam tekie zdjęcie, dzisiaj je wydrukuję i powieszę. Ja go już 100 razy prosiłam a on twierdzi, że kształtuje moją silną wolę. jak nie zjem to się podepnie pod sukces, że niby dzięki niemu, a jak zjem to powie że muszę się nauczyć mówić: nie

Emka1903 napisał(a):

maaaj napisał(a):

to może zrób sobie zdjęcie  w bieliźnie i postaw w miejscu gdzie trzymasz słodycze - ja kiedyś miałam na lodówce i pomagało 
mam tekie zdjęcie, dzisiaj je wydrukuję i powieszę. Ja go już 100 razy prosiłam a on twierdzi, że kształtuje moją silną wolę. jak nie zjem to się podepnie pod sukces, że niby dzięki niemu, a jak zjem to powie że muszę się nauczyć mówić: nie


sorki, wybacz i bez obrazy... ale to chyba jakis  kretyn:P wez mu podziekuj za taka pomoc...bo moze i chce dobrze, ale glupota straszna
Muszę się pozbierać i iść dalej ale najpierw załatwię sprawę słodyczy. Wyrzucam wszystkie - będzie awantura, ale słodyczy nie będzie w tym domu. I niech kupuje i chowa a jak nie to żre pod śmietnikiem jak sobie z niego wyciągnie. Dziękuję wam za wsparcie. Ja nie chcę mieć cellulitu.

Lubelaska napisał(a):

Nie trzymaj takich rzeczy w domu



Lubelaska


W końcu nie wyrzuciłam tych ciastek, ale awantura była. Pokazałam co napisałyście, żeby miał na tacy opinie innych ludzi, bo przecież ja to zawsze przesadzam. Najbardziej ubódł go ten kretyn od ohmagdaleno Teraz wpiernicza te swoje ciastka i jeszcze jakieś lody wyciągnął z zamrażarki. Obiecał, że to są ostatnie słodycze w domu. Nawet moje mentosy wyrzucił i powiedział, że kupi mi gumę bez cukru. Teraz nie będę miała pokus i wytłumaczenia. Koniec ze słodyczami. bardzo mi pomogłyście. dziękuję

Emka1903 napisał(a):

Ja tego g.. nie kupuję, proszę mojego D. zeby nie kupował a on nic. Czy on mi robi na złość? Może się boi, że schudnę. Podtyka pod nos wszystko czego nie mogę jeść. Teraz te ciastka w lodówce, a rano przed wyjściem do pracy powiedział "przejrzyj lodówkę bo dużo warzyw jest" i wsadził ciastka.


Nie rozumiem, że taka sytuacja może mieć miejsce w związku, w którym 2 strony traktują siebie poważnie. Albo Wam brakuje zrozumienia, szczerych rozmów, przedstawiania swoich oczekiwań/pragnień/smutków/problemów/także tego co pozytywne albo związek jest pomyłką, atrapą i trwaniem przy sobie dla trwania. Proste.

Po pierwsze, nie dopuszczaj, żeby słodycze były w domu. Pogadaj ze swoim, że jesli on chce, to niech to sobie je w pracy, niech sobie to chow ai ni eje tego przy Tobie. Po drugie zastanów się nad swoimi emocjami, tym co w głowie. Czy słodkie nie "wynagradzają" Tobie tego czego nie dostajesz normalnie od życia? Słodycze działają na ośrodek nagrody w głowie. Ten ośrodek działa nie tylko przy słodyczach - one są najprostszym, najbanalniejszym zaspokajaniem tego ośrodka.

anilorak48 napisał(a):

Emka1903 napisał(a):

Ja tego g.. nie kupuję, proszę mojego D. zeby nie kupował a on nic. Czy on mi robi na złość? Może się boi, że schudnę. Podtyka pod nos wszystko czego nie mogę jeść. Teraz te ciastka w lodówce, a rano przed wyjściem do pracy powiedział "przejrzyj lodówkę bo dużo warzyw jest" i wsadził ciastka.
Nie rozumiem, że taka sytuacja może mieć miejsce w związku, w którym 2 strony traktują siebie poważnie. Albo Wam brakuje zrozumienia, szczerych rozmów, przedstawiania swoich oczekiwań/pragnień/smutków/problemów/także tego co pozytywne albo związek jest pomyłką, atrapą i trwaniem przy sobie dla trwania. Proste. Po pierwsze, nie dopuszczaj, żeby słodycze były w domu. Pogadaj ze swoim, że jesli on chce, to niech to sobie je w pracy, niech sobie to chow ai ni eje tego przy Tobie. Po drugie zastanów się nad swoimi emocjami, tym co w głowie. Czy słodkie nie "wynagradzają" Tobie tego czego nie dostajesz normalnie od życia? Słodycze działają na ośrodek nagrody w głowie. Ten ośrodek działa nie tylko przy słodyczach - one są najprostszym, najbanalniejszym zaspokajaniem tego ośrodka.

Zgadzam się zawsze mi kojarzyły się z nagrodą i miłością. W starych dobrych czasach mój tato załatwiał tony słodyczy spod lady i dawał mi je bo dla niego była to oznaka luksusu i tego o czym dziecko marzy ( sam wychowywał się w biedzie). Po kilkudziesięciu latach zrobił się z tego nałóg. To trudne do wyjaśnienie, mój były mąż też mi robił takie niespodzianki, bo pewnie ich oczekiwałam. Mówiłam nie kupuj slodyczy a jak nie kupił to czasami byłam zła. On wiedział, że nie chcę powiedzieć Kup słodycze i wziąć odpowiedzialności za to co robie. Poza tym jak już się najadłam miałam winnego - tego kto kupił, bo ja przecież nie chciałam... Może D. też tak już działa? On wie, że ja je lubię i dają mi krótkotrwałe zadowolenie. Koniec końców słodyczy nie ma w domu a ja do dzisiaj ich nie ruszyłam :)
Dobrze Cie rozumiem, bo sama jestem uzależniona od słodkości. Po prostu staram się tak do końca ich nie unikać, bo przynajmniej w moim wypadku, prędzej, czy później kończy się to kompulsem. Trochę słodkości raz w tygodniu nie zaszkodzi, a na co dzień to staram się zasłodzić owocami ewentualnie biszkoptami czy jakimś słodkim jogurtem ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.