3 listopada 2011, 20:00
nie cierpię tego co robię a dalej jem, kompulsy o olbrzymich ilościach, nic nie pomaga, w 2 miesiące przytyłam prawie 6 kg, naprzemiennie z paroma dniami diety. co mam robic;c jak znaleźć motywację, pomoc, cokolwiek. mam dość nowych postanowień.. mama mówi: 'pij wodę' 'jedz owoce zamiast słodyczy' kiedy to nie jest takie proste...
- Dołączył: 2011-10-28
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 47
4 listopada 2011, 08:18
Ruch, ruch i jeszcze raz ruch. Żadne filmiki czy muyzka nie pomogą. Najgorzej jest siedzieć, myśleć i zadręczać się. Po wysiłku fizycznym od razu będzie lepiej, dostaniesz pscyhicznego kopa i na 100% będziesz z siebie dumna. Tylko żeby to nie był jednorazowy przebłysk.
- Dołączył: 2011-04-21
- Miasto: Aruba
- Liczba postów: 1700
4 listopada 2011, 08:46
ja tez to mam jem slodycze alebo sie tak obrzeram ze brzuch malo nie peknie a potem placze po co znowu tak jadlam i ogladam zdjecia szczuplych dziewczyn i sie mobilizuje ale rano zamiast isc pobiegac nawet czasem jestem juz ubrana do biegania ale i tak znajde pretekst zeby nie isc masakra :((
- Dołączył: 2011-04-14
- Miasto:
- Liczba postów: 904
4 listopada 2011, 10:04
Moim najwiekszym problemem sa obiady. siedze po kilkanascie godzin sama w domu z dwojka malych dzieci. Obiad gotuje w tak wielkim garze, ze pol mojej ulicy moglabym wykarmic. Kiedy zasiadam do uczty, ledwo co mezowi starcza na obiad. Jest mi wstyd, wiem, ze to chore co robie jednak nie potrafie sie powstrzymac. Tydzien jest dobrze a pozniej znowu to samo. bardzo chcialabym isc do pracy, wtedy bym nie miala czasu na jedzenie,ale na dzien dzisiejszy mam rece zawiazane:( Potrafie zjesc 2 czubate michy spagetti, a pozniej jeszcze po dzieciach dojadam. Jak jest zupa zjadam 3 michy i pozniej jeszcze z chochelki podjadam. To straszne. Nie chce tak zyc...Chce isc do psychologa, ale nie wiem jak o tym powiedziec mezowi. Wiem, ze mnie kocha i zrobi dla mnie wszystko, ale tak strasznie mi wstyd ;((((((((((
- Dołączył: 2011-04-14
- Miasto:
- Liczba postów: 904
4 listopada 2011, 10:06
> Ruch, ruch i jeszcze raz ruch. Żadne filmiki czy
> muyzka nie pomogą. Najgorzej jest siedzieć, myśleć
> i zadręczać się. Po wysiłku fizycznym od razu
> będzie lepiej, dostaniesz pscyhicznego kopa i na
> 100% będziesz z siebie dumna. Tylko żeby to nie
> był jednorazowy przebłysk.
Ja cwicze 2 razy dzinnie. Biegalam latem, chyhba dzieki temu nie waze jeszcze 100 kilo. Nie daje mi to nic do myslenia. Kiedy maz wychodzi za dzrzwi-ja siedze w baniakach....
- Dołączył: 2011-10-28
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 47
4 listopada 2011, 10:23
Dziewczyny przestańcie wypisywać jedna po drugiej, ile i kiedy jecie i, że nie dajecie sobie z tym rady, bo właśnie tak tworzycie te błędne koło. Same się wzajemnie nakręcacie i zamiast działać, pewnie w głowie macie myśli typu "nie jest źle, nie jestem sama, inne też tak mają". Na forum piszcie o sukcesach, bo opowieści o porażkach nikomu nie pomogą. Porozmawiajcie o tym z bliskimi, zaufanymi osobami, wirtualne zwierzenia na niewiele się zdadzą. Nie ma co się kryć i udawać, że jest dobrze, kiedynie nie jest.
- Dołączył: 2010-09-22
- Miasto: Warszawka
- Liczba postów: 10855
4 listopada 2011, 15:51
jak znajdziesz odpowiedz to napisz mi
4 listopada 2011, 16:36
ja wiem, jak ruch potrafi uszczęśliwiać ale nie zawsze mam czas biegać.. ale jutro pójdę na pewno, dziś jest nowy dzień i nowe myślenie;)
- Dołączył: 2010-10-02
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 270
4 listopada 2011, 16:50
prawda, trzeba się wreszcie zmotywować... :) dzisiaj powstrzymałam swoje objadanie. Zjadłam obiad, skubnęłam kapuchę pekińską i na razie tyle, zobaczymy jak to się dziś potoczy :D
13 listopada 2011, 12:22
przeanalizujcie swoje diety. jesli w czasie odchudzania siedzicie caly czas glodne nic dziwnego ze rzucacie sie na slodycze. jesli ich sobie odmawiacie powiedzmy kilka miesiecy to rowniez pozniej mozecie przesadzic;p