Temat: Brak efektów

Jak się odchudzanie, że kg Wam lecą w dół? Nie mogę ćwiczyć z powodu urazu nogi, jem chude mięso, ryby, warzywa, nie jem do syta... A waga praktycznie stoi... Co robię nie tak? 

Pasek wagi

Przestańcie opowiadać bajki, gdyby dziewczyna jadła za mało, to by chudła. Od zasady termodynamiki nie ma wyjątków :) Nie jest w deficycie, więc nie chudnie. Deficytu nie liczy się poprzez kalkulatory internetowe, tylko przez obserwowanie własnego ciała. Próbuję np 2200 kcal, nie chudnę, to odrobinę ucinam (albo zwiększam aktywność fizyczną).

Autorko, zapisuj każdy kęs, który jesz przez co najmniej tydzień i potem podlicz kaloryczność.

Pasek wagi

gordita2021 napisał(a):

480 kcal śniadanie - ciemny chleb, ser pleśniowy,pieczarki konserwowe. Wiem że ten ser nie jest ok na diecie, ale był już kupiony kiedyś.

Oczywiście, że ser jest ok na diecie. Wszystko jest ok, byle z umiarem i w deficycie.

Pasek wagi

Jak sama napisalas jestes w takcie miesiaczki... Wiec moze byc to zatrzymana woda. 
Ja zawsze podczas miesiaczki mam 2kg wiecej, nie wazne co jem.

Kate110 napisał(a):

Przestańcie opowiadać bajki, gdyby dziewczyna jadła za mało, to by chudła. Od zasady termodynamiki nie ma wyjątków :) Nie jest w deficycie, więc nie chudnie. Deficytu nie liczy się poprzez kalkulatory internetowe, tylko przez obserwowanie własnego ciała. Próbuję np 2200 kcal, nie chudnę, to odrobinę ucinam (albo zwiększam aktywność fizyczną).

Autorko, zapisuj każdy kęs, który jesz przez co najmniej tydzień i potem podlicz kaloryczność.

Pamiętam jak miałam kiedyś grypę jelitową przez 3 tygodnie. Nie jadłam prawie nic, poza gorzką herbatą i sucharkami, a wszystko co zjadłam wylatywało ze mnie po godzinie. Nie wiem ile to mogło być kalorii, może z 500 na dobę? Chyba nawet mniej. Miałam tak niski poziom energii, że praktycznie non stop spałam.

Konkluzja - po 3 tygodniach poszłam na kontrolę do lekarza, zobaczyć też ile schudłam. Ile schudłam? NIC. ANI KILOGRAMA. Więc, ekhem, zasada termodynamiki działa też tak, że jak dostarczasz bardzo mało kcal, to ciało obcina dramatycznie wydatkowanie energii i również można schudnąć zdecydowanie mniej, niż by matematyka podpowiadała. Jakbym nie przeżyła, to bym nie uwierzyła.

menot napisał(a):

Kate110 napisał(a):

Przestańcie opowiadać bajki, gdyby dziewczyna jadła za mało, to by chudła. Od zasady termodynamiki nie ma wyjątków :) Nie jest w deficycie, więc nie chudnie. Deficytu nie liczy się poprzez kalkulatory internetowe, tylko przez obserwowanie własnego ciała. Próbuję np 2200 kcal, nie chudnę, to odrobinę ucinam (albo zwiększam aktywność fizyczną).

Autorko, zapisuj każdy kęs, który jesz przez co najmniej tydzień i potem podlicz kaloryczność.

Pamiętam jak miałam kiedyś grypę jelitową przez 3 tygodnie. Nie jadłam prawie nic, poza gorzką herbatą i sucharkami, a wszystko co zjadłam wylatywało ze mnie po godzinie. Nie wiem ile to mogło być kalorii, może z 500 na dobę? Chyba nawet mniej. Miałam tak niski poziom energii, że praktycznie non stop spałam.Konkluzja - po 3 tygodniach poszłam na kontrolę do lekarza, zobaczyć też ile schudłam. Ile schudłam? NIC. ANI KILOGRAMA. Więc, ekhem, zasada termodynamiki działa też tak, że jak dostarczasz bardzo mało kcal, to ciało obcina dramatycznie wydatkowanie energii i również można schudnąć zdecydowanie mniej, niż by matematyka podpowiadała. Jakbym nie przeżyła, to bym nie uwierzyła.

Nie robiłabym zasady z jednego odosobnionego przypadku. Gdyby "jesz za mało, organizm się broni, magazynuje i nie chudniesz" było prawdą, kobiety cierpiące na anoreksję nie byłyby ekstremalnie wychudzone.

Pasek wagi

Kate110 napisał(a):

menot napisał(a):

Kate110 napisał(a):

Przestańcie opowiadać bajki, gdyby dziewczyna jadła za mało, to by chudła. Od zasady termodynamiki nie ma wyjątków :) Nie jest w deficycie, więc nie chudnie. Deficytu nie liczy się poprzez kalkulatory internetowe, tylko przez obserwowanie własnego ciała. Próbuję np 2200 kcal, nie chudnę, to odrobinę ucinam (albo zwiększam aktywność fizyczną).

Autorko, zapisuj każdy kęs, który jesz przez co najmniej tydzień i potem podlicz kaloryczność.

Pamiętam jak miałam kiedyś grypę jelitową przez 3 tygodnie. Nie jadłam prawie nic, poza gorzką herbatą i sucharkami, a wszystko co zjadłam wylatywało ze mnie po godzinie. Nie wiem ile to mogło być kalorii, może z 500 na dobę? Chyba nawet mniej. Miałam tak niski poziom energii, że praktycznie non stop spałam.Konkluzja - po 3 tygodniach poszłam na kontrolę do lekarza, zobaczyć też ile schudłam. Ile schudłam? NIC. ANI KILOGRAMA. Więc, ekhem, zasada termodynamiki działa też tak, że jak dostarczasz bardzo mało kcal, to ciało obcina dramatycznie wydatkowanie energii i również można schudnąć zdecydowanie mniej, niż by matematyka podpowiadała. Jakbym nie przeżyła, to bym nie uwierzyła.

Nie robiłabym zasady z jednego odosobnionego przypadku. Gdyby "jesz za mało, organizm się broni, magazynuje i nie chudniesz" było prawdą, kobiety cierpiące na anoreksję nie byłyby ekstremalnie wychudzone.

Chodzi o przykład. Przykład na to, że wyliczenia z kalkulatora to jedno, a reakcja organizmu to drugie. Zaburzenia hormonalne, historia odchudzania, adaptacja neat to wszystko wpływa na przebieg odchudzania, ludzkie ciało to nie silnik. Więc 1700 może być solidnym deficytem dla zdrowej osoby w normalnych warunkach, ale może się okazać kalorycznością na utrzymanie kiedy redukcję przeprowadzi się źle. Więc nie, calories in calories out to jest uproszczenie, które wypycha w ludzi w niekontrolowane cięcie kalorii. Dla mnie osobiście, dobra dieta to taka, która pozwala schudnąć  minimalnym wysiłkiem. Czyli w sytuacji autorki postu - zmiany wprowadzone przez nią są zbyt dramatyczne i najprawdopodobniej niepotrzebne. Jeśli się utyło na lekach, słodyczach i fastfoodzie, to pierwszym krokiem powinno być zejście z leków i ograniczenie śmieciowego jedzenia zastępując je zdrowymi zamiennikami. Wejście od razu na starcie na poziom pół ryby i jeden ziemniak oznacza, że nie ma już potem żadnego pola do manipulacji kalorycznością. A kilogramów ma naddatek spokojnie na rok redukcji. Rok redukcji na takim menu? Powodzenia. 

Jeśli chcesz, mogę ci podać drugi przykład z życia. Pierwszy raz odchudzałam się na diecie głodowej jako nastolatka. Chudłam sobie na diecie 1000-1200 kcal po kilo, półtora tygodniowo. Schudłam błyskawicznie, do bardzo dużej niedowagi, energia przy tym mnie aż roznosiła - głodne ciało wyciąga energię w celu znalezienia pożywienia. ALE - żadna inna moja redukcja nie wyglądała potem tak samo. Mój organizm tylko raz dał się w ten sposób wpakować w schudnięcie. Kolejne diety oznaczały błyskawiczny spadek energii praktycznie natychmiast. Senność. Głód odbierany jak nudności, obsesyjne myślenie o jedzeniu, zawroty głowy, utrata miesiączki nadal przy braku spadku wagi itd. Dieta oznaczała albo ciągły dyskomfort, albo manipulacje makrami i kaloriami na poziomie profesjonalnych zawodników fitness. Znów, jakbym nie miała porównania między tą pierwszą redukcją a kolejnymi, to bym nie wiedziała, że może to wyglądać tak dramatycznie inaczej. Ludzkie ciało jest skomplikowane. A choroby, leczenie sterydami, historia redukcji potrafią baaardzo nas odsunąć od chudnięcia książkowego.

menot napisał(a):

Kate110 napisał(a):

menot napisał(a):

Kate110 napisał(a):

Przestańcie opowiadać bajki, gdyby dziewczyna jadła za mało, to by chudła. Od zasady termodynamiki nie ma wyjątków :) Nie jest w deficycie, więc nie chudnie. Deficytu nie liczy się poprzez kalkulatory internetowe, tylko przez obserwowanie własnego ciała. Próbuję np 2200 kcal, nie chudnę, to odrobinę ucinam (albo zwiększam aktywność fizyczną).

Autorko, zapisuj każdy kęs, który jesz przez co najmniej tydzień i potem podlicz kaloryczność.

Pamiętam jak miałam kiedyś grypę jelitową przez 3 tygodnie. Nie jadłam prawie nic, poza gorzką herbatą i sucharkami, a wszystko co zjadłam wylatywało ze mnie po godzinie. Nie wiem ile to mogło być kalorii, może z 500 na dobę? Chyba nawet mniej. Miałam tak niski poziom energii, że praktycznie non stop spałam.Konkluzja - po 3 tygodniach poszłam na kontrolę do lekarza, zobaczyć też ile schudłam. Ile schudłam? NIC. ANI KILOGRAMA. Więc, ekhem, zasada termodynamiki działa też tak, że jak dostarczasz bardzo mało kcal, to ciało obcina dramatycznie wydatkowanie energii i również można schudnąć zdecydowanie mniej, niż by matematyka podpowiadała. Jakbym nie przeżyła, to bym nie uwierzyła.

Nie robiłabym zasady z jednego odosobnionego przypadku. Gdyby "jesz za mało, organizm się broni, magazynuje i nie chudniesz" było prawdą, kobiety cierpiące na anoreksję nie byłyby ekstremalnie wychudzone.

Chodzi o przykład. Przykład na to, że wyliczenia z kalkulatora to jedno, a reakcja organizmu to drugie. Zaburzenia hormonalne, historia odchudzania, adaptacja neat to wszystko wpływa na przebieg odchudzania, ludzkie ciało to nie silnik. Więc 1700 może być solidnym deficytem dla zdrowej osoby w normalnych warunkach, ale może się okazać kalorycznością na utrzymanie kiedy redukcję przeprowadzi się źle. Więc nie, calories in calories out to jest uproszczenie, które wypycha w ludzi w niekontrolowane cięcie kalorii. Dla mnie osobiście, dobra dieta to taka, która pozwala schudnąć  minimalnym wysiłkiem. Czyli w sytuacji autorki postu - zmiany wprowadzone przez nią są zbyt dramatyczne i najprawdopodobniej niepotrzebne. Jeśli się utyło na lekach, słodyczach i fastfoodzie, to pierwszym krokiem powinno być zejście z leków i ograniczenie śmieciowego jedzenia zastępując je zdrowymi zamiennikami. Wejście od razu na starcie na poziom pół ryby i jeden ziemniak oznacza, że nie ma już potem żadnego pola do manipulacji kalorycznością. A kilogramów ma naddatek spokojnie na rok redukcji. Rok redukcji na takim menu? Powodzenia. Jeśli chcesz, mogę ci podać drugi przykład z życia. Pierwszy raz odchudzałam się na diecie głodowej jako nastolatka. Chudłam sobie na diecie 1000-1200 kcal po kilo, półtora tygodniowo. Schudłam błyskawicznie, do bardzo dużej niedowagi, energia przy tym mnie aż roznosiła - głodne ciało wyciąga energię w celu znalezienia pożywienia. ALE - żadna inna moja redukcja nie wyglądała potem tak samo. Mój organizm tylko raz dał się w ten sposób wpakować w schudnięcie. Kolejne diety oznaczały błyskawiczny spadek energii praktycznie natychmiast. Senność. Głód odbierany jak nudności, obsesyjne myślenie o jedzeniu, zawroty głowy itd. Dieta oznaczała albo ciągły dyskomfort, albo manipulacje makrami i kaloriami na poziomie profesjonalnych zawodników fitness. Znów, jakbym nie miała porównania między tą pierwszą redukcją a kolejnymi, to bym nie wiedziała, że może to wyglądać tak dramatycznie inaczej. Ludzkie ciało jest skomplikowane. A choroby, leczenie sterydami, historia redukcji potrafią baaardzo nas odsunąć od chudnięcia książkowego.

Zgadzam się niemal ze wszystkim, co napisałaś. Zmiany powinny być nie tyle ilościowe, co jakościowe, deficyt niewielki, chudnięcie powolne. Nie zgadzam się co do powodów, dla których autorka nie chudnie - sądzę, że niedoszacowuje kalorie i/lub podjada (tu odrobina, tu odrobina i nagle się robi z tego 500 kcal) ALBO np trzyma się tego menu przez 1-2 dni, a potem przejada, bo gdyby jadła takie minimalne porcyjki, to by chudła (zwłaszcza przy takiej wadze, a coś o tym wiem!).

Pasek wagi

A ja myślę, że jeśli waga nie spada tydzień, to po prostu trzeba przeczekać. A całą dietę bym zrewidowała solidnie: pod kątem podjadania, pod kątem rozmiaru porcji, pod kątem makroskładników i samej zaplanowanej kaloryczności. Bo to nie jest gra w jedz jak najmniej, ale gra w jedz jak najwięcej i chudnij. Jeśli ta dieta wygląda faktycznie tak, jak na rozpisie i waga nie będzie spadać w najbliższych tygodniach, to obawiam się, że konieczne będą badania hormonalne itd. Przy otyłości redukcja nie powinna wymagać radykalnych cięć kcal. I jeśli wymaga, to warto rozwiązać przyczynę tego stanu rzeczy.

Jest taka grafika, która mniej więcej tłumaczy skokowy spadek wagi na redukcji, w temacie krótkookresowej stagnacji:

A jakie macie różnice miedzy waga rano i wieczór?

Pasek wagi

Dziś drgnęło, 93.9

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.