Temat: Porazki

Hallo, czytam historie vitalijek, ktore  ladnie schudly i zwrocilam uwage na to ze bywa, nie zawsze oczywiscie ze odbilo sie to na zdrowiu. Chetnie poczytalabym ktore z popularnych metod zawieraja te pulapki.  Mam na mysli skutki takie jak anemia, problemy z watroba czy jakies inne.  To ze po niektorych np. Kopenhaskiej gwarantowane jest jojo, to chyba juz wszyscy wiedza.  Ja nie moglam dojsc do ladu z organizmem po dlugich przygodach z drinkami bialkowymi Almased. Nie polecam,  Jojo oczywiscie tez zaliczylam.  Na ogol wszyscy  glosno zachwycaja sie metoda, gdy waga ladnie leci, potem gdy przyjda problemy, juz o tym nie chcemy opowiadac. Spoleczenstwo sukcesu nie pozwala na porazke, nawet jesli nabawi sie ktos anemii, kamieni czy innych schorzen, to na ogol wypiera fakt ze  jest to skutek zbyt drastycznej diety. Podzielcie sie przemysleniami. 

Każde maksymalne ograniczenie bądź rezygnacja z któregoś makroskładnika prowadzi do niedoborów, czy to będzie białko, tłuszcz czy węglowodany. Brak witamin oraz mikroelementów prowadzi do utraty zdrowia, i nie pomoże tu suplementacja sztucznym wytworem w kapsułkach. Organizm zawsze będzie dążył do homeostazy i prędzej czy później będzie się domagał odpowiednich składników na regenerację tego co utracił podczas źle zbilansowanej diety. Dlatego każda dieta ograniczająca jest z zamysłu skazana na porażkę.

HelloPomello napisał(a):

Każde maksymalne ograniczenie bądź rezygnacja z któregoś makroskładnika prowadzi do niedoborów, czy to będzie białko, tłuszcz czy węglowodany. Brak witamin oraz mikroelementów prowadzi do utraty zdrowia, i nie pomoże tu suplementacja sztucznym wytworem w kapsułkach. Organizm zawsze będzie dążył do homeostazy i prędzej czy później będzie się domagał odpowiednich składników na regenerację tego co utracił podczas źle zbilansowanej diety. Dlatego każda dieta ograniczająca jest z zamysłu skazana na porażkę.
zgadza sie, wiem ze tak jest. Tylko najczesciej czyta sie zachwyty nad ta czy inna dieta,mimo ze na logike nie ma ona sensu. Chcialabym zu poczytac konkretne historie, nie ogoly, ktore niby wszyscy znamy- a mimo to z desperacji( przypuszczam) lapie sie ktos na diety, np zupowe na ktorych trudno robic do 1000kcal, czy posty po 50 godzin, czy keto ihr.  Licze na wypowiedzi osoba, ktore same to przezyly, to ze mimo iz chcialy dobrze wyszlo zle. 

Moja historia jest modelowa w tej kwestii. Ale po co opowiadać? Kiedyś nawet próbowałam, to mnie zakrzyczano. Mam to gdzieś. Jak ktoś chce rujnować sobie zdrowie to droga wolna. 

ZuzaG. napisał(a):

Moja historia jest modelowa w tej kwestii. Ale po co opowiadać? Kiedyś nawet próbowałam, to mnie zakrzyczano. Mam to gdzieś. Jak ktoś chce rujnować sobie zdrowie to droga wolna. 

Pisząc odpowiedź myślałam o Tobie i keto jakie sobie zafundowałaś, mam nadzieję że organizm wrócił do równowagi.

HelloPomello napisał(a):

ZuzaG. napisał(a):

Moja historia jest modelowa w tej kwestii. Ale po co opowiadać? Kiedyś nawet próbowałam, to mnie zakrzyczano. Mam to gdzieś. Jak ktoś chce rujnować sobie zdrowie to droga wolna. 
Pisząc odpowiedź myślałam o Tobie i keto jakie sobie zafundowałaś, mam nadzieję że organizm wrócił do równowagi.

Nie bardzo. Usunęli mi tarczycę więc jestem skazana na sztuczny hormon do końca życia. Do tego ujawniły problemy z nerkami, na razie pod kontrolą. Na szczęście nadal biegam, nadal wsiadam na moją ukochaną szosówkę. Tylko inaczej. 

Pozdrawiam wszystkich wielbicieli keto i innych idiotyzmów. 

ZuzaG. napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

ZuzaG. napisał(a):

Moja historia jest modelowa w tej kwestii. Ale po co opowiadać? Kiedyś nawet próbowałam, to mnie zakrzyczano. Mam to gdzieś. Jak ktoś chce rujnować sobie zdrowie to droga wolna. 
Pisząc odpowiedź myślałam o Tobie i keto jakie sobie zafundowałaś, mam nadzieję że organizm wrócił do równowagi.
Nie bardzo. Usunęli mi tarczycę więc jestem skazana na sztuczny hormon do końca życia. Do tego ujawniły problemy z nerkami, na razie pod kontrolą. Na szczęście nadal biegam, nadal wsiadam na moją ukochaną szosówkę. Tylko inaczej. Pozdrawiam wszystkich wielbicieli keto i innych idiotyzmów. 
ja jestem na keto, chodzę do lekarza raz na 3 miesiące na badania i mam wyniki bardzo dobre 

Pasek wagi

ZuzaG. napisał(a):

Moja historia jest modelowa w tej kwestii. Ale po co opowiadać? Kiedyś nawet próbowałam, to mnie zakrzyczano. Mam to gdzieś. Jak ktoś chce rujnować sobie zdrowie to droga wolna. 
szczerze? wlasnie na takie prawdziwy wypowiedzi tu licze. Chce zebysmy byli fair traktowani, zeby nie zaslepialy nas sponsorowane przez producentow lub pisanie przez pseudodietetykow artykuly. Na ogol nigdzie nie znajduje sie informacji o negatywnych skutkach. Ja w ten sposob nabralam sie na super food - owoce goji. Dopiero jak trafilam z krwotokiem w glowie do szpitala i lekarze stwierdzil ze nie znajduja przyczyny zaczelam analizowac ostatnie zamiany jakie u mnie zachodzily. Padlo na to ze wprowadzilam do sniadania te jagody  i jadlam ich sporo. Czulam ze to musi miec zwiazek- po przekopaniu internetu znalazlam w koncu jeden artykul naukowy potwierdzajacy moja teorie.  Ostrzegano tam, ze tych jagod nie mozna jesc tak swobodnie jak np truskawek- duzo, bo u niektorych wlasnie grozi pekaniem niczym kriwonosnych.   Ale zaloze sie ze nikt o tym nie slyszal, bo jak szukalam o nich informacji, to znajduje sie same zachwyty.

ANULA51 napisał(a):

ZuzaG. napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

ZuzaG. napisał(a):

Moja historia jest modelowa w tej kwestii. Ale po co opowiadać? Kiedyś nawet próbowałam, to mnie zakrzyczano. Mam to gdzieś. Jak ktoś chce rujnować sobie zdrowie to droga wolna. 
Pisząc odpowiedź myślałam o Tobie i keto jakie sobie zafundowałaś, mam nadzieję że organizm wrócił do równowagi.
Nie bardzo. Usunęli mi tarczycę więc jestem skazana na sztuczny hormon do końca życia. Do tego ujawniły problemy z nerkami, na razie pod kontrolą. Na szczęście nadal biegam, nadal wsiadam na moją ukochaną szosówkę. Tylko inaczej. Pozdrawiam wszystkich wielbicieli keto i innych idiotyzmów. 
ja jestem na keto, chodzę do lekarza raz na 3 miesiące na badania i mam wyniki bardzo dobre 

Ja też miałam. Do czasu. 

Berchen myślę, że w 95 % osoby które były na takich przeróżnych dietach (pomijając już nawet wszelkie aspekty zdrowotne) są skazane żeby utrzymać figurę na dalsze głodzenie się w przeróżnych formach. Zobacz, wystarczy spojrzeć w pamiętniki. Jeżeli ktoś długo jechał na wykluczeniach, ograniczeniach np. 600-1300 kcal to potem nawet jak zaczyna jeść w dalszym ciągu w deficycie 1400-1600 najczęściej tyje. W metabolizmie jeżeli się go rozwali nie ma bezkarności. Stąd gdzie nie wejdziesz teraz wszędzie jakieś wydumane IF, głodówki itp. Bo poje taka panna po czymś takim w miarę normalnie, w tydzień "przytula" wtedy 2-3 kg i panika.. więc heja na 2-3 dni głodówki dorabiając do tego kolejną teorię. Ja wiem jedno, niedożywiony organizm nigdy nie będzie działał właściwie. Masz tu też osoby jedzące na stałe 800-1200 kcal (pomimo, że ich teoretyczne zapotrzebowanie jest dużo wyższe) bo po takich głupotach inaczej tyją. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.