Temat: weekendy mnie gubią

hej, 

zalozylam tu w koncu konto aby opisac moj problem - moze ktoras z Was mi pomoze bo sama sobie nie potrafie poradzic.  Zawsze bylam bardzo szczupla - 47-48kg przy wzroscie 159, nigdy nie mialam problemow z odzywianiem, nigdy nawet nie zastanawialam sie nad tym co jadlam, ile jadlam itd, bylo to po prostu naturalna czescia mojego dnia na ktora nawet nie zwracalam uwagi,  Problemy sie zaczely mysle w wieku ok. 19 lat , dopiero ostatnio chyba zdalam sobie sprawe z tego, ze kiedy bardzo mocno przezylam rozstanie z owczesnym chlopakiem to zaczelam mocno sie objadac. W pewnym momencie wazylam 60kg ale bylo to po mnie bardzo widac. Nie stosowalam zadnych diet, po prostu poszlam do pracy fizycznej i pomimo ze jadlam na co mialam ochote to wszystko ze mnie spadlo z powrotem do wagi 50kg. Niestety po 3 latach dostalam dobra posadke w firmie i  znowu zaczelam tyc. Waga znowu podbila do 58kg, w miedzyczasie poznalam mojego obecnego meza i w czasie planowania slubu postanowilam ze koniecznie musze schudnac do tej okazji- niewiele myslac wykupilam sobie pierwsza diete na Vitalii , wtedy nie zdajac sobie sprawy z tego jakie to glupie- 1000kcal i schudlam z powrotem do 50kg niestety przerwalam, nie dokonczylam i kg magicznie wrocily.  Takich podejsc mialam jeszcze kilka,  kolejne - juz z wieksza swiadomoscia i douczeniem- 1600kcal niestety podczas wakacji przerwalam i wszystko wrocilo i jakis czas temu znowu. Potem sie poddalam.  Zauwazylam ze moim najwiekszym problemem nie jest sama w sobie dieta tylko oczywiscie ja sama.  Postanowilam odpuscic, uregulowac swoj organizm i zaczac ostatni juz raz z glowa. Niestety zauwazylam ze moim najwiekszym problemem sa weekendy. Kiedy w ciagu tygodnia trzymam sie scisle diety i nie podjadam to przychodzi weekend, znajomi, atmosfera i kiedy wszyscy jedza, pija i dobrze sie bawia to ja nie potrafie odmowic. Zaczyna sie od tego ze postanawiam ze napije sie tylko 1 lampki czerwonego wina, potem jeden kawalek czegos niezdrowego i zanim sie obejrze jestem juz tak nazarta ze ledwo sie ruszam, na drugi dzien waga +1.5 i mega wyrzuty sumienia. Pozniej okazuje mi sie ze mam juz tak spierniczony humor ze stwierdzam ze wszystko na nic i zamawiam pizze i odechciewa mi sie wszystkiego. Najgorsze jest to ze nie umiem zjesc JEDNEGO. Zawsze mowie sobie- tylko jeden kes i zanim sie obejrze to pochlaniam wszystko co jest i nie potrafie sie opanowac.  Niekiedy jest tez tak ze po calym dniu "czystego jedzenia" podczas kolacji gdzie mam np. 2 kromki z czyms ja nie potrafie przestac jesc pomimo ze wiem, ze nie powinnam i jeszcze chwile wczesniej obiecywalam sobie ze zjem tylko dwie to cos jakby wylacza mi myslenie i w chwili takiego obzarstwa jestem jakby "zamroczona" nie wiem jak to opisac.... a potem katuje sie znowu jak moglam do tego doprowadzic....  Czy ktoras w Was miala podobny problem ? jak sobie z tym poradzic ? Dziekuje za Wszystkie wskazowki. 

Takie spotkania towarzyskie chyba są najgorsze gdy trzeba trzymać dietę. Wszystko siedzi w twojej głowie i to od ciebie zależy co i ile zjesz. Na pewno błędem jest to, że jeśli już odstepujesz na weekend od diety przez grilla/imprezę to dodatkowo dorzucasz kolejne mało zdrowe jedzenie (bo i tak już nie trzymałas się diety więc po co to robić nadal). 

Oczywiście możesz w tygodniu jeść jeszcze mniej a w weekend dobijać kalorie aby tygodniowy bilans się zgadzał, ale wydaje mi się, że u ciebie to się nie sprawdzi, skoro nie potrafisz się najeść i powiedzieć sobie stop (a przy mega niskiej podaży kcal będziesz się w weekendy rzucać na jedzenie). 

Wiesz co zrob? Wprowadź w weekendy chociaż godzinny spacer/jazdę na rowerze/bieg/ćwiczenia. Automatycznie twoje zapotrzebowanie wzrośnie. Podczas wspólnego biesiadowania pij sporo wody. Możesz przygotować niskokaloryczne przekąski. Przede wszystkim popracuj jednak nad silną wolą, bo tu masz największy problem.

U mnie pomogły zdrowe przekąski. Oni jedzą chipsy - ty zjedz orzechy lub jakieś zdrowe przekąski, które przygotujesz. U mnie dodatkowo wszyscy są szczęśliwi, że przynoszę i zawsze jedzą również to co przygotuje ( choć oni zagryzają to chipsami i zapijają colą). Nie wytrzymałabym, żeby czegoś nie zjeść jak jedzą inni a tak zjem coś zdrowego.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.