- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 stycznia 2018, 12:59
Cześć, jestem nowy na forum. Piszę do Was, bo zapewne macie doświadczenia, przynajmniej wielu z Was, więc pomyślałem że mógłbym otrzymać od Was jakieś rady, wsparcie, etc. Jestem chłopakiem po 20-stce, blisko 30stki. Mam 184 cm wzrostu i...106 kg wagi, ciągle rosnącej niestety. Ostatnie wydarzenia w życiu zmuszają mnie do podjęcia działań, nawet dramatycznych. Śmierć bliskiej osoby, lekka depresja, problem z pracą i problem w związku, który prawdopodobnie niedługo może się zakończyć. Mam trochę czasu dla siebie, więc muszę się ogarnąć i zrzucić. Opiszę nawyki żywieniowe- żarcie tłuste, słodkie, wszystko co niezdrowe, ale oczywiście smakuje. 7 lat temu ważyłem 83 kg przy tym wzroście, potem jakieś deprechy, załamki, szukanie drogi w życiu i oczywiście, chyba w każdym przypadku osób smutnych i bez planów- wsparcie w postaci żarcia, każdego rodzaju. Napady głodu w ciągu nocy, rano pobudka z powodu bólu brzucha itd, myślę że kilka osób znalazłbym tutaj z takim stanem kiedyś. Typowe zajadanie smutku. Zmieniłem nawyki na zwykłe śmieciowe żarcie, słodycze, dużo alkoholu plus papieroski. Chcę to zmienić bo, śmierć osoby mi bliskiej o której wyżej napisałem, spowodowana była waga, brakiem ruchu, otyłością... Przede wszystkim chciałabym zrobić badania krwi i cukru, żeby wiedzieć na czym się stoi, ale potem? Zacząć dietę ćwiczyć (kiedyś grałem w piłkę, kilka lat, na poziomie okręgowym nawet, jako junior na poziomie województwa) więc smykałka do sportu była. BYŁA, niestety. Teraz lenistwo, wszędzie samochodem, zero spaceru, najlepiej kupić siate żarcia, słodyczy, usiąść przed komputerem, wypić parę piw i ponarzekać na życie. Ale dosyć, muszę się ogarnąć, nie chcę być wiecznie grubasem, może nie wyglądam najgorzej, przy tym wzroście postura trochę inaczej wygląda, ale brzuch mam jak matka z trojaczkami. Czy macie jakieś recepty na motywację? Jakieś nagrody np w zamian za trzymanie się diety, jakieś sytuację życiowe które zmusiły Was do zmiany? Najlepsze jest to, że co roku jeżdżę za granicę do pracy sezonowej i w ciągu dwóch miesięcy jedzenia konserw o innych tanich szybkich potraw, chudnę średnio 10-12 kg, wracam i dalej faza na żarcie domowe etc. Ćwiczenia mam zaplanowane, ale przez papierosy kondycja jest myślę że tragiczna, plus strach o stawy przy mojej wadze. Proszę Was, drodzy forumowicze, o jakieś rady, wskazówki, Wasze historię w walce z otyłością czy nadwagą. , Byłbym bardzo wdzięczny
3 stycznia 2018, 22:24
wiem. Swoje schudłam. Już 6 -7 lat trzymam wagę. Charakter zmienił się przez ludzi. A wzrost swój lubię :) A każdy czasem lubi się pouzalac jak ma zły dzień ;)
4 stycznia 2018, 00:54
Najlepszym sposobem na odchudzanie dla leniwych jest rowerek stacjonarny. To dość duży wydatek, ale przecież są raty :) cztery dychy na miesiąc to koszt trzech paczek fajek. Wieczorem odpalasz na dvd ululubiony serial i pedałujesz. Przyjemne z pożytecznym :)
Przede wszystkim nie licz też na jakieś cudowne przybycie motywacji dzięki któremu nagle przestaniesz być głodny i zrobisz 60km dziennie. Ja trwałem w takim oczekiwaniu dwa lata i bardzo tego zmarnowanego czasu żałuję.
Utrata wagi to ciężka uciążliwa i cholernie nudna praca. Ale efekty, nawet te najmniejsze dają tyle radości że.. sam z reszta zobaczysz :)
Powodzenia