- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 kwietnia 2017, 21:49
Dzień dobry :)
Czy jest może ktoś chętny, by założyć nową grupę wsparcia? Wzajemna motywacja? Jeśli chodzi o mnie - mam 168 cm i ważę 63,5 kg, a chciałabym schudnąć ok. 5 kg do wakacji. Było już 62 kg, ale cóż, niestety... Zajadanie smutków czekoladą wszystko zepsuło. Więc zaczynam od nowa!
Czy ktoś jest chętny na wyzwanie - odchudzanie do wakacji? :)
7 kwietnia 2017, 22:20
Ja mogę
8 kwietnia 2017, 17:57
A tam, parametry nie ważne! Ważne że mamy wspólny cel - zrzucenie wreszcie tych kilogramów. ;) Super, że znalazło się kilka osób. Może na początku kilka słów o sobie? Zacznę :)
Ja mam na imię Kasia, jak już pisałam 167 cm wzrostu i 63,5 kg. Zrzuciłam już dwa kiligramy, ale tydzień temu rzuciłam się na słodycze... I cóż, waga wróciła. Ale nie poddaje się. Wydaje mi się, że liczenie kalorii to nie był najlepszy pomysł - non stop myślałam cyferkami, narzuciłam też sobie za małą kaloryczność, tak myślę. Dlatego tym razem mam zamiar po prostu postawić na zdrowe jedzenie i jak najwięcej ruchu. Przede wszystkim rzucić słodycze. Zero słodyczy do osiemnastki (24.06), czyli dokładnie 77 dni bez słodyczy - takie wyzwanie podejmuję od dzisiaj. Trzymajcie kciuki Może ktoś się dołączy? :)
Pogoda coraz ładniejsza, dlatego zamierzam też biegać. I na pewno jakieś ćwiczenia, obok mam klub fitness, więc mam nadzieję odwiedzać go najczęściej jak mogę. I przesiąść się na rower. :)
Mój cel: Z 63,5 kg na 58 kg w trzy miesiące (do lipca). Aczkolwiek nawet zejście pod 60 to będzie meega sukces :)
A jakie są Wasze cele? Co zamierzacie osiągnąć i jak? Jakieś dietowe doświadczenia? Napiszcie coś o sobie :)
8 kwietnia 2017, 20:42
Ja mam prawie 22 lata :) Jeszcze kilka lat temu ważyłam 76kg, natomiast kilka miesięcy temu 45kg, aktualnie niestety ok 52-53 (ważę się dopiero w święta) ;) Przytyłam 10kg w ciągu 3 miesięcy (i nie było to jojo-,,kochane'' kompulsy). Teraz powoli ogarniam głowę i chcę wrócić do tamtego stanu :) Podobno wtedy byłam już za chuda, więc mój cel to 47,5 kg :) Więc jakieś 5kg przede mną :) Chciałabym zdążyć do wakacji :) Ale obecnie stawiam sobie małe cele- na razie chcę zejść poniżej 52 :) Chodzę 3 (rzadko 4) razy w tygodniu na siłownię, robię cardio. Staram się jeść zdrowe jedzonko i nie jeść słodyczy, ale nie popadać w skrajności i od czasu do czasu zjeść sobie jakiś słodki serek, jem też białe pieczywo, biały ryż - już nie chcę być perfekcyjna- bo właśnie przez to przytyłam te 10kg. Potem chciałabym zacząć ćwiczyć siłowo i poprawić trochę ciało ;) ale na razie odchudzanie :) Więc:
CEL GŁÓWNY: 47,5kg
CEL 1: <52kg
Cardio na siłowni, rower, dywanówki, czasem basen :)
Edytowany przez jedenjedenczy 8 kwietnia 2017, 20:43
10 kwietnia 2017, 18:39
30 kg w dół, piękny spadek! Wieelkie gratulacje, już jesteś ogromną zwyciężczynią w tej walce. Tak czy siak myślę że z tą wagą już wyglądasz super :) A powrót do tamtej to pewnie kwestia czasu z takim zdrowym podejściem :) Do wakacji damy radę, musimy!
Zgadzam się, że chęć bycia idealnym to przekleństwo... Też tak chciałam, co chwile liczyłam kalorie, myślałam cyferkami, właściwie odliczałam czas do kolejnych posiłków i straasznie się ograniczałam. Coś zawierało kilka gram tłuszczu - już było dla mnie zakazane. Teraz z perspektywy czasu myślę że to strasznie radykalne myślenie. Tym razem jem tyle ile chcę ale zdrowego jedzenia i rzucam słodycze (oprócz lodów! koniec roku bez lodów się nie obejdzie... ale one podobno nie tuczą :P)
Dzisiaj wreszcie wyjęłam rower z piwnicy. Pojechałam do szkoły, potem na miasto i czuję się świetnie :) A zaraz idę biegać i testować ściągnięte wczoraj Endomondo :)
11 kwietnia 2017, 08:34
Nie wyglądam może jakoś bardzo źle, ale będzie lepiej :D
Najbliższe 2,5 miesiąca dam z siebie wszystko :P Na szczęście kwestia zmienionych nawyków na zdrowe została - nie mam problemu z tym, że jem ciemne pieczywo zamiast zwykłego, kaszę gryczaną pokochałam :P, bez owoców i warzyw nie wyobrażam sobie życia, jak kupuję jogurty/serki to automatycznie idę w kierunku działu z tymi naturalnymi, a nie smakowymi :) Aczkolwiek nie panikuję (już nie panikuję ) jak zjem białą bułkę, biały makaron czy coś takiego, przecież to nie zabija :)))
Dokładnie, ja już mam tabele kaloryczne wdrukowane w mózg przez to wszystko... patrzysz na jedzenie i nie widzisz jedzenia tylko kalorie, białko itd. Dlatego NIE bądźmy perfekcyjne :) Ani Ty, ani ja nie mamy otyłości i 40kg do zrzucenia, więc nie popadajmy w paranoję ;) Taki lód raz na jakiś czas nikomu nie zaszkodzi ;) Zróbmy to w końcu raz, powoli ale porządnie, a nie na już, a za 3 miesiące będzie to samo :P Myślę, że do lipca mamy jakieś 81 dni (z dzisiejszym, o ile umiem liczyć ;D ), to masa czasu, ponad 11 tygodni :)
Zdrowa dieta bez obsesji + dużo ruchu (ale też bez obsesji! bo też miałam tak, że zakładałam że np ćwiczyć będę 5xtyg, a któregoś dnia zwyczajnie nie miałam siły/czasu i już była tragedia, bo przecież nie jest idealnie) = sukces murowany :))
Ja w sobotę/niedzielę będę się ważyć, ostatnio robiłam to 26 marca chyba, było 52,6. Przez ten czas ładnie walczyłam, niestety raz, czy dwa zjadłam dużo za dużo i zaliczyłam po drodze jeden kompuls (ale tylko 1! to sukces ;p ) więc nie ukrywam, że liczę na jakiś spadek :))
A o rowerze też już marzę! Mam nadzieję że będzie ładna pogoda, to święta spędzę rowerowo :D Stęskniłam się już za nim :))
A jakie plany na święta?? Co z tymi wszystkimi czekoladowymi jajkami, mazurkami?? :D
11 kwietnia 2017, 18:27
Dokładnie, ja już mam tabele kaloryczne wdrukowane w mózg przez to wszystko... patrzysz na jedzenie i nie widzisz jedzenia tylko kalorie, białko itd. /quote]Ujęłaś to idealnie, właśnie tak jest! :D Eh, rzucając liczenie kalorii nareszcie mam przyjemność z jedzenia. I taka powinna być dieta, wszystko jest dla ludzi. A zdrowe odżywianie też pokochałam - prawda że razowy chleb czy pełnoziarnisty makaron są o wiele smaczniejsze od białych odpowiedników? Właściwie one mają SMAK, a nie taka buła, która styropian przypomina :)
Dwa tygodnie to na pewno jakiś spadek będzie! Trzymam kciuki. Ja ważę się zawsze w poniedziałki, ale dzisiaj odpuściłam... Nie chcę się dobijać :P
A w święta... Zrobię wszystko co się da żeby nie wcinać ciast kilogramami! :P Tak serio to spróbuję świątecznej babki, ale poza tym nie zamierzam jeść ciast ani slodyczy. Bo jak już się jedno weźmie, to potem nie wiadomo kiedy robi się pięć :) Szczególnie w święta :P
O tak, polecam jak najszybsze odnowienie znajomości z rowerem. Odrazu czuje się człowiek szczęśliwszy po takim krótkim nawet przejeździe. Byleby nie padało, a najlepiej to już w ogóle słońce. Ja się jeszcze pochwalę że wczoraj pierwszy raz dobiłam do 6 km biegając :))