- Dołączył: 2006-10-29
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 10982
13 lutego 2011, 21:17
Dziewczęta-zaczynam SB (znów) od jutra! Ktoś chętny?
Odchudzałam się już tą metodą, wiem, że działa, po prostu zabrakło mi w zeszłym roku wytrwałości...potem był krótki romans z Dukanem, ale SB jest jednak lepsza, bo bardziej urozmaicona :) mam nadzieję, że tym razem się uda. Motywacja trochę większa bo muszę schudnąć do wesela (własnego :P )
- Dołączył: 2011-02-19
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1961
23 marca 2011, 13:24
no to polowe sniadanka na pewno już spaliłam bo troszkę pobiegałam:) Ale też uważam, że śniadanie można zjeść większe. Chociaż czytalam gdzieś (nie wiem czy nie nawet w książce agatsona), że jedzenia większych śniadań wcale nie powoduje, że w ciągu dnia je się mniej. Ale dzisiaj stwierdziłam, że jak jem jeszcze kanapkę na sniadanie to mogę jeść jedno jajko a nie 2 bo dzisiaj to strasznie dużo tego wyszło:)
- Dołączył: 2006-10-29
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 10982
23 marca 2011, 13:32
Ja też nie wiem jak to jest ze śniadaniem, ale jeśli zdarzy mi się nie zjeść nic rano (bo np. idę na badania czy coś) to potem wieczorem mam mega aptetyt...a jak rano grzecznie zjem śniadanie to w ciągu dnia jest ok...
Ja właśnie jem II śniadanie-serek wiejski light i 3 placuszki z wczoraj :) a na obiad bigosik mamusi-mniam mniem!
- Dołączył: 2011-02-19
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1961
23 marca 2011, 13:34
a ja jak nie zjem sniadania to jestem później tak samo glodna jak zjem:) Ale śniadanie to najbardziej celebrowany przeze mnie posiłek także nie zmniejszę jego kaloryczności:)
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 1756
23 marca 2011, 17:30
U mnie problem ze śniadaniami polega na tym, że jadam je koło 5:30-6:00 rano i o 10 jem II śniadanie, więc na zdecydowaną większość dnia zostaje mi do rozplanowania jakieś 600-700 kcal.. :)
- Dołączył: 2011-02-19
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1961
23 marca 2011, 17:39
Masakra jakaś:) Jak Ty funkcjonujesz wstając tak wcześnie?? Ja jak mam zajęcia na 7.30 i jem śniadanie przed 7 to później ciężko trzymać się diety. A jak zjem śniadanie o 9-10 to już lekko:) A jeszcze nie wiem czy zauważyłaś to samo orange.girl ale po tym weekendzie mam mega przyspieszoną przemianę materii... wizyta w toalecie przynajmniej raz dziennie a nawet dwa. Słyszałam, że takie zwiększenie kaloryczności jednego dnia (oczywiście bez przesady tak jak ja to zrobiłam) podkręca metabolizm. I to chyba prawda.
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 1756
23 marca 2011, 17:58
I tak na siłę leżę do tej 5. Budzić się zaczynam już koło 3:30, walczę ze sobą, żeby zasnąć. Ale takie uroki moich leków, podobno.
A nie chce dokładać sobie tabletek na sen, bo łatwo się uzależnić itede.. Poza tym wszystko wpływa na nasz organizm.
Ale ogólnie nie czuję zmęczenia, tylko metabolizm mam pewnie wolniejszy od tak małej ilości snu.
A że zwiększył się po tym szaleństwie weekendowym - zauważyłam. :)
- Dołączył: 2011-02-19
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1961
23 marca 2011, 18:07
ha czyli wcale nie tak źle czasem sobie podjeść :D Ja liczę, że jutro już nie będzie śladu po weekendzie:)
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 1756
23 marca 2011, 18:13
U mnie jeszcze długo ten ślad pewnie pozostanie. Mam nauczkę, kolejną.
- Dołączył: 2011-02-19
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1961
23 marca 2011, 18:51
hmmm a ile kcal dziennie teraz jesz?? Ja staram się koło 1200 ale w pon i wt chyba wyszło mi mniej więc może dlatego tak szybko ze mnie zeszło. Ustanowiłam sobie cel - do świąt zrzucić 2 kg. Jeszcze miesiąc także może się uda. Jeśli nie będę jeść słodyczy. I jak narazie dobrze mi idzie:)
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 1756
23 marca 2011, 18:59
W pon i wtorek koło 1200, dziś z jabłuszkiem które właśnie wszamałam 1300 kcal. I już więcej jeść nie będę. :)
Staram się 1300 kcal nie przekraczać, ale też nie zjadać mniej niż 1200, żeby nie spowalniać metabolizmu. Na szczęście z osiągnięciem takiego bilansu nie mam problemu, bo otręby i płatki migdałów mają dość dużo kcal. Pamiętam, że w I fazie czasem ledwo dochodziłam do 1000 kcal dziennie.