- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 sierpnia 2015, 14:32
Witam,
piszę, ponieważ jestem już zarówno strasznie zdesperowana, smutna i
bezradna. Ok 1,5 temu postanowiłam zaczać o siebie dbać. Zaczęłam
więcej czytać o dobrym odżywianiu, ćwiczeniach. Odrzuciłam moj ukochany
cukier w kawie, cole, fast foody. Zaczęłam jeść naprawdę zdrowo, 4-5
posilków dziennie. Ćwiczylam 3-4 dni w tygodniu w domu, to co tylko
youtube mi podpowiedział. Schudłam trochę, ok 3-4 kg. I odprócz tych
paru kilo, może jeden rozmiar więcej nic dalej nie idzie.
Od razu mówie, nie mam nadwagi, ważyłam ok. 68 kg, przy 1.75. Teraz ok 63-64.
Jednak borykam się nadal z oponką, dużymi udami (których nienawidzę) i
boczkami. Nie wiem już co robić, latem jem w sumie same jogurty,
warzywa... nie jem slodyczy, ani fast foodów, nie wiem z czego mam już
zrezygnować. Do swoich treningów dorzucilam cardio, oraz 30 min
skakania na skakance. Ale narazie (od miesiąca) nadal nie widać
zmiany... Nie wiem już co robic, jak rozłożyć posiłki, jak ustawić
program treningowy, zeby schudnąć i poprawić swoj wygląd. Stając na
wadze rano, jestem naprawdę smutna, bo ćwicze, kontroluje się, daje z
siebie wszystko... i nic! ;(
7 sierpnia 2015, 09:27
Problem to chyba lezy w tym co ktos chce osiagnac. teraz jest modna taka fitsylwetka wytrenowana na silowni, ale nie kazdy do takiej dazy. Jezeli cialo nie ma zbytniego tluszczu a miesnie sie zarysuja, bo sa ruszane to tez fajnie. to nie prawda, ze tylko na silowni mozna usyskac super wymodelowana sylwetke. Z punktu widzenia kulturysty wymodelowana sylwetka to co innego niz z punktu widzenia yogina. wszystko tez zalezy od predyspozycji. czasem jednak mi sie wydaje, ze osoby ktore nie trenuja na silowni sa tu traktowane jak bezmiesniowe worki z kosci i tluszczu. Kazda forma ruchu angazuje przeciez miesnie bez znaczenia czy chodzenie, pilates czy joga, czy silownia. no i tez efekty ktore niektore fitneserki prezentuja to konsekwencja treningow, ktore nie kazdy chce, ma czas i mozliwosc absorbowac. ja chodzac na silownie mialam super miesnie, ale i tak nie bylam zadowolona, bo nie bylam w stanie mojego ciala tak odtluscic by bylo je doskonale widac. Mialam masywna i zbita sylweke co niestety wtedy jeszcze nie bylo modne.
7 sierpnia 2015, 10:04
myślę, że super wymodelowana sylwetka to raczej dość zdefiniowane pojęcie. To, o czym piszę tutaj. I tutaj też piszę o tym, czemu przeciętna kobieta jednak powinna wybrać treningi siłowe, nawet, jeśli nie dąży do sportowej sylwetki.
https://fitnessfactoids.wordpress.com/2015/05/14/j...
"Kazda forma ruchu angazuje przeciez miesnie bez znaczenia czy chodzenie, pilates czy joga, czy silownia."
Powodzenia w kształtowaniu sylwetki chodzeniem. To kompletnie inny angaż mięśni.
Wy chcecie jakiegoś równouprawnienia i tolerancji. A tego nie ma. Jest nauka, która mówi, że taka a taka aktywność najlepiej spala tłuszcz, a taka i taka najlepiej buduje mięśnie. Ładne ciało to połączenie tego i tego. Wypadało by, mając jednak cel głównie sylwetkowy, a nie sportowy, wybierać aktywność, która w teorii daje szansę, na efekt, na jakim nam zależy. Czyli lepiej sprinty, niż maraton, lepiej na siłce iść na ciężary, niż na fitness, lepiej postawić na pilatesa, niż na callan. Bo potem jest płacz, że ćwiczę, ćwiczę, a wyników brak.
Jeśli faktycznie zarys mięśni czy niski bf ci się nie podoba - to możesz robić co chcesz. Chudym można być też bez ćwiczeń.
Edytowany przez 7 sierpnia 2015, 10:05
7 sierpnia 2015, 10:27
petrolgreen - owszem, jest to kwestia tego co ktoś chce osiągnąć, ale jeżeli ktoś ćwiczy przez 1,5 roku i nie uzyskuje takich efektów jak chcę, to chyba jasne że coś trzeba zmienić, a ta zmiana nie może polegać na zamianie jednego cardio na drugie i obcięciu jeszcze bardziej kcal. Jeżeli chce się uzyskać konkretny efekt to trzeba pracować w tym kierunku a nie w przeciwnym to chyba oczywiste. Ja osobiście nie mam nic przeciwko cardio, uwielbiam je, siłowni natomiast nie trawię, ale wiem że aby pewne efekty uzyskać to czy mi się to podoba czy nie, to trening siłowy się kłania.
7 sierpnia 2015, 10:32
mi sie zawsze podobaly sylwetki wymodelowane tak w twoim rozumieniu Jurysdykcja, wiem tez co masz na mysli i sie zgadzam. jednakze nie jest tak albo bialo albo czarno. Ktos chudy, kto sie kompletnie nie rusza i wrzuca tylko w siebie jakies smieci, dzien spedza przed tv moze naprawde wygladac jak skora i kosci a miec spore otluszczenie trzewne, natomiast maratonczyk to tez sama skora ale minimalny tluszcz i jego sylwetka wyglada na wysportowana, sa jeszcze przypadki zawodowcow, jak rzut mlotem czy kula co moim zdaniem wygladaje jak kupa miecha, ale maja tyle sily i miesni ze mnie przerzuciliby na 20 metrow w dal. moim zdaniem nie ma jednego typu wysportowanej idealnej sylwetki. spojrz na osoby trenujace trialthlon, samo kardio a jakie sylwetki? jest roznica miedzy budowaniem miesni jako celem w sobie a uprawianiem sportu bo wtedy sylwetka jest juz efektem ubocznym i nie koniecznie gorszym.Poza tym rozumiem zapal trenujacych na silowni, tez tak mialam i wiem ze juz dzieli mnie krok od silowni, ale to nie jedyna droga i nie dla kazdego.
7 sierpnia 2015, 10:57
myślę, że super wymodelowana sylwetka to raczej dość zdefiniowane pojęcie. To, o czym piszę tutaj. I tutaj też piszę o tym, czemu przeciętna kobieta jednak powinna wybrać treningi siłowe, nawet, jeśli nie dąży do sportowej sylwetki.https://fitnessfactoids.wordpress.com/2015/05/14/j... forma ruchu angazuje przeciez miesnie bez znaczenia czy chodzenie, pilates czy joga, czy silownia." Powodzenia w kształtowaniu sylwetki chodzeniem. To kompletnie inny angaż mięśni.Wy chcecie jakiegoś równouprawnienia i tolerancji. A tego nie ma. Jest nauka, która mówi, że taka a taka aktywność najlepiej spala tłuszcz, w teorii daje szansę, na efekt, na jakim nam zależy. Czyli lepiej sprinty, niż maraton, lepiej na siłce iść na ciężary, niż na fitness, lepiej postawić na pilatesa, niż na callan. Bo potem jest płacz, że ćwiczę, ćwiczę, a wyników brak.Jeśli faktycznie zarys mięśni czy niski bf ca taka i taka najlepiej buduje mięśnie. Ładne ciało to połączenie tego i tego. Wypadało by, mając jednak cel głównie sylwetkowy, a nie sportowy, wybierać aktywność, która i się nie podoba - to możesz robić co chcesz. Chudym można być też bez ćwiczeń.
Ale z Ciebie uparta baba ;) Ja zadam rownouprawnienia! ;) Jak rowniez akceptacji faktu ze nie kazda kobieta pragnie tego co Ty w sposob taki jak Ty ;)
I nie wazne jakie cwiczenia czy to mel b, czy Chodakowska jesli nie ma efektow to robisz to zle. Bo jakies efekty byc powinny...chyba ze cwiczenia nie sa dla Ciebie wyzwaniem. Albo najzywczajniej sie opierniczasz w czasie treningu ;)
Jesli marzysz o umiesnionej sylwetce idz na silownie. (i na boga nie pisze tu o masie jak u pudziana aby nie bylo watpliwosci ;)
Jesli o smuklej cwicz pilates lub joge.
Jesli chcesz byc szybka jak gazela trenuj bieganie.
Chcesz plywac jak delfin...zmykaj na basen.
Kazda forma aktywnosci fizycznej jest dobra! Kazda forma aktywnosci w mniejszym lub wiekszym stopniu zmienia sylwetke! I ksztaltowanie sylwetki dla kazdego moze oznaczac cos innego. I nie ma lepiej niema gorzej. Jest roznie i tyle ;) Wszystko zalezy od tego co chcesz osiagnac! ;)
7 sierpnia 2015, 11:18
Kazda forma aktywnosci w mniejszym lub wiekszym stopniu zmienia sylwetke!
hmmmm... nie. To ja jestem jakimś mutantem, na mnie działają jedynie porządne, łamiące kości obciążenia.
Wszystko zalezy od tego co chcesz osiagnac!
A gdzie tam... zależy od tego ile lat już jak grucha w przeręblu się kręcisz na tym pilatesie/mel b czy siłce bez odpowiedniego planu. Zależy od różnych nabywanych w trakcie chorób, reakcji, adaptacji do wysiłku. Bo jak jest ianczej, to ja teraz siadam i się mentalnie napinam, że chcę za pomocą mel b dobić formy bikini, jedząc to co teraz i trenując 3 razy w tygodniu. nie da się, po moich przygodach z wahnięciami wagi, treningami ciężkimi i lżejszymi, karate za szczenięcia itd itp, to mel b dla mnie to właśnie machanie w kółko nogą. Mogę, ale w ostatecznym rozrachunku nic to mi w sylwetce nie zmieni.
Powiem wam, bardzo ciekawa dyskusja zwłaszcza, ze niedługo na jakiś czas odstąpię od siłki i rozplanowuję sobie treningi domowe, kalenistykę itd, także z elementami pilatesu. Aby formę utrzymać, zanim znajdę sobie kolejną porządną siłownię i zaadaptuję się ponownie
Przepraszam, że się wtrącę, ale tyle lat spędziłam w klubie fitness na rozmaitych zajęciach, od pilatesu po power lift, i mogę śmiało powiedzieć, że widziałam wiele kobiet, które na fitnesach chciały osiągnąć coś, co dopiero na siłowni im się udawało (wcale nie sylwetkę osławionego babo chłopa tylko np rozmiar mniej). I to po latach kręcenia się jak grucha na stepach/fat burnerach, strechingach i jogach właśnie. Te aktywności są fajne, na zleżałego kanapowca zadziałają, i są dobre dla ogólnej wydolności, ale jak po 3 latach babeczki ćwiczą i nic nie dryga, a po to chodzą... to albo źle jedzą (częste), albo kiepsko ćwiczą (bo nie mają siły po kiepskim żarciu) albo właśnie chcą coś osiągnąć coś nie odpowiednim sposobem.
Nie umniejszam osób trenujących pilates, broń boże, lepiej ćwiczyć niż nie ćwiczyć i prawda, po latach się człowiek wyrabia (ja nauczyłam się porządnie napinać mięśnie na siłce dopiero i to po paru latach, inaczej to tak sobie majtałam, czy na pilatesie czy na siłce, jeden pies).
Ja rozumiem i się zgadzam, nie każda kobieta chce tego co jurysdykcja, sama też tego nie bardzo chcę, ale na siłkę chadzam, bo po latach fitnessów, treningów karate, jogi to przepraszam, pilates nic mi nie da (ok, może się zmęczę pierwsze dwa tygodnie;)ale w moich granicach, czyli nie za bardzo) Równouprawnienie w tej materii jest niemożliwe, w mojej opinii.
Edytowany przez datuna 7 sierpnia 2015, 11:21
7 sierpnia 2015, 11:34
nie, dziewczyny. To nie jest stricte tak, że różny sport daje różne mięśnie i różne ciało. Zakładając, że zawsze pracujemy mniej więcej po równo nad całą sylwetką i nie wyrobimy sobie dysproporcji mięśniowej, wszystko się sprowadza do 2 czynników. Budowania mięśni i palenia fatu. Na prawdę nie ma tu nic więcej. Więc optymlany sport to taki, który pozwala kontrolować te dwa czynniki. Dla mnie finalny efekt, do którego, jak myślę, większość kobiet dąży, to jędrne ciało, zadbana, napięta skóra, płaski brzuch, podniesiony tyłek, BRAK sterczących kości na dekolcie i plecach. Zdrowa, zadbana sylwetka.
O takie, na przykład.
I to jest ciało z siłowni. Ba - ta druga pani, to zawodniczka IFBB pro w kategorii bikini, tyle, że poza sezonem, kiedy nie jest bardzo docięta. Nie ma tu mowy o 6 pakach, wielkich barach i krępych udach. Mówimy po prostu o masie mięśniowej, która pozwala zachować krągłości mimo niskiego poziomu fatu. A to daje jędrność i sprężystość. I taki wygląd...najłatwiej zrobić treningami siłowymi z tej prostej przyczyny, że większość kobiet ma zdecydowanie za mało mięśni, żeby móc być suchą i nadal zgrabną. Jak się ćwiczy źle, to efekt jest taki:
Jak dla mnie przerażający.
7 sierpnia 2015, 11:36
I też - mówimy o WYGLĄDZIE. A nie o preferencjach na spędzanie wolnego czasu i zdrowej aktywności.
7 sierpnia 2015, 11:37
.
Edytowany przez d4acce4d5dc909cc85e3999995d0cc16 18 sierpnia 2015, 09:33