- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 kwietnia 2015, 23:49
Cześć i czołem!
W zasadzie nie wiem od czego zacząć.
Może zacznę od tego,że sprawy mają się kiepsko. Od dawna mam świadomość tego,że muszę coś ze sobą robić. Stając na wagę za każdym razem napływają mi łzy do oczu. Chwilowa utrata 2 czy 3 kilogramów,poprzez niepoprawne głodówki,zachęcają mnie do obżarstwa a obżarstwo zmusza do płaczu.Motam się w błędnym kole.
3 lata temu udało mi się schudnąć ponad 20 kg. Nie odchudzałam się wówczas "z głową" dlatego też to co ubyło, w ciągu roku przybyło z nawiązką.Od tamtej pory,co jakiś czas próbuje od nowa i od nowa i od nowa.
Widzę,jak na tym wszystkim cierpi moje ciało: rozstępy coraz szersze,rozleglejsze i co gorsza nieodwracalne, na zawsze szpecące moje ciało,cellulit miejscowo będący nawet bolesny i skóra tracąca swoją sprężystość, jędrność.
Moja samoocena też ma się kiepsko.Tragicznie znoszę lato.Boję się krótkich spodenek,zbyt krótkich sukienek, nienawidzę odrywać ramion, a ostatni raz w stroju kąpielowym byłam mając 8 lat.Nie potrafię pływać i nigdy nie próbowałam się nauczyć przez to właśnie,że boję się odsłonić ciało.
Dla wszystkich ludzi ważących tyle ile się powinno,moje problemy nie są w ogóle problemami,bo przecież "wystarczy mniej jeść", "ruszać się" ,jednak to nie jest tak proste dla mnie. Nie potrafię się zmotywować,poddaje się zbyt szybko,bo gdzieś podświadomie mam zakodowane,że przecież zawsze będę wyglądać,jak prosiaczek. Nie umiem zacząć z głową.Czasem nie potrafię zrozumieć samej siebie i tego dlaczego zamiast odmówić sobie jedzenia późnym wieczorem,wolę nie iść spać i nawpierniczać nieprzyzwoicie.
Żalę się głównie po to by uzyskać jakieś wskazówki.
Jestem tu zupełnie nowa i zielona. Zalogowałam się tutaj szukając wsparcia i motywacji.
Byłabym niesamowicie wdzięczna gdybyście podzieliły się ze mną swoimi sposobami na odzyskanie wiary w siebie i chęć działania.
Pomocy!
3 kwietnia 2015, 12:04
Wcale nie odżywiasz się tragicznie. Tylko jak sama zauważyłaś to wieczorne podjadanie i popijanie piwem, jeśli naprawdę chcesz schudnąć powinnaś to ograniczyć do jednego dnia w tygodniu, albo jednego dnia na dwa tygodnie. Chociaż lepiej nie będę się wypowiadać na ten temat, nie jestem ekspertem w odchudzaniu, życzę Ci jednak powodzenia i wytrwałości, bo da się. :) Pamiętaj tylko, że nie sztuką jest schudnąć, ale to utrzymać :)
3 kwietnia 2015, 23:44
no dobrze, to po kolei - słodzenie herbaty jest niezdrowe, a naprawdę tylko wydaje się trudno to rzucić. Spróbuj sobie zrobić na początek jakąś owocową herbatę do tego i wypić bez dosładzania. Albo posłodź tylko jedną łyżeczkę. Ja kiedyś słodziłam 2, teraz nie wyobrazam sobie innej niz naturalna herbata, która juz wcale nie jest dla mnie gorzka, wprost przeciwnie, posłodzona zdaje mi się fu. Także spróbuj, polecam, bo tak jak robisz teraz, zakladając że do kolacji też ją pijesz, 'zjadasz' tygodniowo 35 kostek cukru zupełnie bez sensu...
bardzo dobrze, że lubisz i jesz ciemne pieczywo! to na pewno wychodzi Ci na zdrowie. Zwracaj tylko uwagę na skład,bo producenci czasem oszukują i robią je z mąki przennej a potem zabarwiają karmelem. Ale jeśli wybierasz takie prawdziwe, ciężkie, to super! :) fajnie też, że pamiętasz o warzywach na kanapki
to prince polo z kawą z mlekiem i cukrem robi Ci krzywdę. Nie chodzi tylko o kaloryczność, ale jakbyś przez parę dni nie jadła tego 'posiłku' zobaczysz, że będziesz mieć paradoksalnie więcej energii. Jesli będzie Cię nosić na słodkie, spróbuj zamiast tego zjeść mandarynkę.
obiad narazie zostawiam, bo wiem, że studenckie życie łatwe nie jest. Ale może raz na jakiś czas jakies warzywa na patelnie z ryżem/ kuskusem/ kaszą gryczaną? Mi sie sprawdzało jako tani, szybki i zdrowy obiad na studiach ;)
Jesz dosyć mało białka i zdrowego tłuszczu, więc na kolację proponuję Ci te kanapki z jakimś twarożkiem i szczypiorkiem czy tam pomidorem, albo jakąś rybkę (ryby są super, bo i białka i zdrowego tłuszczu Ci trochę dają ;) )
a teraz kwestia tego co w międzyczasie - piszesz, że pijesz wodę i kubusie. No to teraz pij wodę po prostu. Żeby się nie znudziła, wrzucaj sobie do niej czasami plaster cytryny a czasem pij zwykłą. Ale kubusie wywal, bo mają sporo kalorii, których nawet 'nie poczujesz' poza tym jak pijesz, przegryzasz między posiłkami coś często, to odzwyczajasz swoj organizm od poprawnego odczytywania znaków jak głód i sytość. Brzmi dość brutalnie, ale przez to możesz sobie zacząć nakładać za duże porcje, bo przestaniesz odbierać sygnały swojego organizmu.
Piwko i popcorn czy frytasy - to sama wiesz, że są niezdrowe i bardzo szkodzą na ładną figurę. Ja nie mówię, że nigdy, jesteśmy tylko ludzmi. Ale staraj się na codzień jednak nei robić tego swojemu ciału. Weź sobie jakas pyszną owocową herbatkę zrób do filmu, połóż marchewki pokrojone w słupki, orzechy, suszoną żurawinę... tego typu rzeczy. Dopiero jak już będziesz mieć na prawdę dzień kiedy umrzesz bez tych frytek to zrób sobie je. Jeśli to będzie raz na kiedyś to nie powinno zaszkodzić. Pod warunkiem, ze resta dnia będzie zdrowa i faktycznie nie będzie to codzienność.
Co Ty na to? jak coś, to służę pomocą we wprowadzaniu tych zmian :) po mojej wadze może jeszcze nie widać, ale mam spore doświadczenie w zmianie nawyków ;)
4 kwietnia 2015, 22:48
Widzę,że masz ten sam problem co ja,ale ja dużo przemyślałam,wiem czego potrzebuję,już raz udalo mi się sporo zrzucić,teraz walczę dalej,wiem czego potrzebuję, wiec jeśli potrzebujesz pomocy,wskazówek,czy chociażby zwykłej rozmowy w gorszy dzień to wpadnij do mnie,wszystko opowiem Ci w rozmowie prywatnej :)