- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 kwietnia 2015, 13:34
Redukcja, motywacja, stabilizacja i ... ploteczki.
Zapraszamy wszystkich chętnych. Start: TERAZ.
Pierwsze zestawienie : 12.IV.2015
Wiosna - zimowego lenia wyganiamy i kilogramy zrzucamy
Lato - grilujemy z głową z redukcją kilogramową
Jesień - liście spadają, kilogramy uszczuplają
Zima - my się zimy nie boimy, kilogramy pogonimy
P.S. marcelka55 - dzięki za hasła
Edytowany przez jerzokb 1 kwietnia 2015, 13:38
7 sierpnia 2016, 15:38
Luise ekstra, ze urlopik udany, teraz cieszcie się psiną, a waga przecież za chwile wróci Ci do normy, więc nie marudz i trzymam kciuki, żeby jutro szybko minął Ci dzień w pracy, bo po urlopie ciężko....u mnie nadal strajk żelazkowy, ale za to obczyściłam kolejną futrynę i drzwi, zostało jeszcze tylko 4 futryny i 2 drzwi, czyli skoro zamierzam sprawiedliwie podzielić się praca z córką- dla mnie tylko 2 futryny i 1 drzwi - mam nadzieję, że uporam się z nimi dziś, (nawet kosztem prasowania), a jutro może zaczniemy malowanie farbą....
7 sierpnia 2016, 18:48
hej hej i ja wróciłam z wakacyjnej wędrówki to był nasz najlepszy urlop w zyciu :-))) Droga do Czarnogóry wyniosła około 25 godz. Dzieci dzielnie ja zniosły. Na poczatku ciezko mi było znieść temp. 33-36 st. Woda w morzu cieplutka ale cholernie słona (trzeba było się przyzwyczaić), zrobiliśmy kilka wycieczek po okolicy w promieniu 120-150 km. Dubrownik piękny , ale drogi od cholery. 1wycieczka łódką 350 euro ale było warto (wynajęliśmy na cały dzień 120 euro od pary). Stwierdziłam że mogę jeść do końca pobytu Polski makaron za tą łódkę he he. W drodze powrotnej rozdzieliliśmy się znajomi wracali przez Słowenie , wstąpili do Włoch i nie wiem co jeszcze. My w czwartek wstaliśmy o 4i wyruszyliśmy do Zatoru do Energylandii (taki nasz Disneyland). O 22 przekroczyliśmy granicę Pl od razu zlapalismy nocleg i w piątek o 12 weszliśmy do wesołego miasteczka byliśmy tam do 21 naprawdę warto ale jak dzieci mają 120 cm bo wtedy prawie wszystkie atrakcje są dostępne. Ja chodziłam z młodszą (to był Mój poziom adrenaliny), mój W. zaliczał z M. wszystkie ekstremalne atrakcje potem młodszą też poszła na kilka strasznie szybkich kolejek (ja stchórzyłam od samego patrzenia robiło mi się słabo). Warto mieć w aucie dużo wody bo można wychodzić do samochodu bo w środku wszystko drogie napoje 0,5 włącznie z woda 5zł. Przenocowaliśmy w namiocie indiańskim (cena dość wysoka bo 250 zł ze śniadaniem), ale jak to w namiocie bez prądu i bez łazienki. W sobotę kierunek Kraków zobaczyć smoka ziejącego ogniem (to prośba młodszej) i spełnienie marzenia dziecka zakup małego smoka. Kraków ugościł nas deszczem cały czas padało. O 16 wyruszyliśmy do domu. Dzisiaj dzień prania, ale gorsze że prasowanie zostało mi sprzed urlopu a teraz jeszcze 5pralek dojdzie masakra. Pomyślcie że ja chba mam przed sobą z 10 godz. Prasowania buuuu. Na jutro zgłoszę urlop na rządu ie bo trzeba odgruzować mieszkanie i poukładać wszystko na miejsce. Waga 102,7 więc poza tym, masakryczna była przed urlopem to raczej nie wzrosła. Wszystko dzięki upałom jeść się nie chcialo.
7 sierpnia 2016, 19:49
Justa ja też się cieszę za choć te parę chwil szczęścia..
Bogusia wow ty to zaszalałaś - super !
Co do prasowania to nawet nie chcę na głos mówić ile tego mam, dziś chyba uprasuję tylko to co będzie mi potrzebne na najbliższe 2-3 dni chcę zacząć jeszcze dziś nową książkę, a czasu na tygodniu będzie niewiele bo planuję codziennie w miarę możliwości chodzić na siłownie...
byłam na działce, narwałam malin i jeżyn będę jutro jadła... no właśnie JUTRO ! ...
7 sierpnia 2016, 23:24
bardzo się cieszę dziewczyny że takie urlopowanie miałyście ekstra. Bogusiu u Ciebie to w ogole na bogato. To na pewno bedzie niezapomniany wyjazd dla calej rodzinki a w szczegolnosci dla dziewczynek. Ekstra!
Luisko a co masz za ksiazke teraz?
8 sierpnia 2016, 08:58
nie zaczęłam w końcu czytać bo sporo było roboty... potem padłam więc tytułu jakoś nie mogę sobie przypomnieć ale czytałam skrót z tyłu i zapowiada się dobrze, ostatnio książki wypożyczał mi mąż więc mam jeszcze "córkę pszczelarza" ale chyba nie będę czytała takiego romansidła... mam zamówioną książkę Maruki Hurakami i ma być po 19-tym sierpnia więc tą córkę raczej sobie daruję ...
a tak w ogóle to jest po 5 latach kolejna książka Hanny Kowalewskiej... kontynuacja serii ale nie kupiłam bo już z kasą było u mnie marnie...
Pierwszy dzień w pracy - jeszcze mi się chce
8 sierpnia 2016, 10:46
Pierwszy dzień w pracy a Tobie się chce?
oj kochana... zazdroszczę!
A właściwie to ile Ty miałaś tego urlopu luisko?? Czyżby 2 tygodnie tak śmigiem migiem zleciały???
8 sierpnia 2016, 10:47
Dziewczyny, a mam pytanie...
Czy my się tu jeszcze odchudzamy?
Bo nawet ja chyba zapominam wkleić tabelkę w sobotę...
8 sierpnia 2016, 10:56
Bogusia grunt, ze wakacje udane i dla dzieciaków i dla Was, ja wczoraj jednak uskuteczniłam do końca ścieranie futryn i drzwi i nawet wieczorne, (bo skonczyłam po 22) prasowanie, owszem, nie wszystko, ale na jakiś tydzień starczy (ja mam ten plus, ze nie prasuję, rzeczy mojej córki, a u męża tylko podkoszulki), a i tak w między czasie poczytałam książkę (całą....) i obejrzalam ze 2 filmy, więc niedzielę uważam za udaną....
a dziś będe brała się za malowanie tych futryn, drzwi i jednego parapetu, też z nadzieją, że pracą podzielę sie z córką
Luise życzę wytrwania w pracy, Ty, Marcelka chyba tez w pracy???ja wlasciwie do 28 sierpnia mam wolne, bo dopiero wtedy ide do pracy na pierwszą radę, z nadzieją, że i 1 wrzesnia będę miała gdzie iść....a na razie mam czas na malowania, małe remonciki, robienie przetworów (planuję jeszcze zrobic trochę słoików z sałatką warzywną i jeszce partię ogórków kiszonych, niestety nie wychodza mi ogórki konserwowe i dlatego je kupujemy. Kiedyś robiłam więcej przetworów, ale teraz, jak musze je trzymać na strychu (,bo spiżarka przerobiona na druga łazienkę), to mi się nie najlepiej trzymają, bo latem za gorąco, więc wolę nie zmarnować mojej roboty i robię mniej, żeby starczalo, tak do poczatkow lata....
8 sierpnia 2016, 10:57
Marcelka mam nadzieję, ze nadal sie odchudzamy, ale jakos ta pora urlopowa nie ułatwiała ważenia i wstawiania tabelek
8 sierpnia 2016, 11:17
Tak, ja też w pracy.
Nigdy nie robiłam żadnych przetworów. Co roku sobie obiecuję, że zacznę... a co roku jest tak samo. Na szczęście moja mamcia zapasami się ze mną dzieli, jak robi to od razu więcej, żeby dla nas było.
Mam nadzieję, że i w tym roku będę mogła korzystać z przecierów pomidorowych własnej roboty. Pomidorówka wówczas wychodzi niebo w gębie!
Justa ja wierzę, że dalej będziesz pracować, że nie zostawią Cię na lodzie! a co z mężem? znalazł coś czy dalej na l4 siedzi? może wyślij go za granicę??