- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 kwietnia 2015, 13:34
Redukcja, motywacja, stabilizacja i ... ploteczki.
Zapraszamy wszystkich chętnych. Start: TERAZ.
Pierwsze zestawienie : 12.IV.2015
Wiosna - zimowego lenia wyganiamy i kilogramy zrzucamy
Lato - grilujemy z głową z redukcją kilogramową
Jesień - liście spadają, kilogramy uszczuplają
Zima - my się zimy nie boimy, kilogramy pogonimy
P.S. marcelka55 - dzięki za hasła
Edytowany przez jerzokb 1 kwietnia 2015, 13:38
8 kwietnia 2015, 08:29
o matko biedna ta twoja twarz jjkm, zmyj dużą ilością wody i nakremuj...
Ebek, trzymam kciuki, może wyjedziesz, a potem szybko wrócisz ? (teraz dopiero doczytałam 10 stronę kilkanaście lat ?! - o matko, może teraz to tak wygląda tylko, a okaże się inaczej ?! - trzymam mocno kciuki za ciebie Ebeczku !!!
Ja też nie wiem co u mnie, mąż nadal nie ma pracy, ma kłopoty zdrowotne i nie tylko... kto wie czy też nie będzie musiał podjąć jakiś kroków.... też nie chce mi się o tym myśleć nawet bo nie łatwo być samemu...
Zważyłam się dziś 1,5 kg na plus... ważę dokładnie 74,5... mimo wczorajszego wypocenia na zumbie... och było ciężko, nawet kroki czasem myliłam... w ogóle miałam wczoraj nerwowy dzień ale dziś mam nadzieję już lepiej będzie... i tego się trzymam...
Nie wiem czy wam mówiłam, że mnie boli pod uchem chyba węzeł chłonny i wczoraj na noc sobie posmarowałam taką maścią rozgrzewającą aromatol - jak mi płonęła skóra, zrobiła się czerwona, zmywałam z 5 minut mydłem ale dziś na szczęście nie ma śladu, jednak nadal boli, zawiało mnie pewnie...
Edytowany przez luise 8 kwietnia 2015, 08:56
8 kwietnia 2015, 08:46
My też dzisiaj pierwszy dzień po świętach do szkoły... ale moje dziecko kochane jest :) wstał grzecznie, ząbki umył, ubrał się i wstałam ja :)
Ebek, nie wiadomo jak to będzie, nigdy nie wiadomo co Ci los przyniesie. Poza tym pamiętaj, że dom tam, gdzie serce, a Twoje leży gdzieś w rękach Pawła. A może tak się dorobicie, że drugi dom kupicie na obczyźnie? I będziesz miała dwa :)
8 kwietnia 2015, 08:49
luisko, a jak mąż ma problemy ze zdrowiem, to może postarałby się o rentę? To nieduży dochód ale zawsze dodatkowy, a jak będzie miał grupę, to moze jakaś praca portiera, stróża?
8 kwietnia 2015, 09:16
No niby marcelka masz rację z tym sercem... Tylko ja już tyle razy próbowałam... Nie każdy jest stworzony do życia poza granicami kraju. Kupić, to nie kupimy, ale faktycznie byłabym posiadaczką dwóch. Tylko, że szkoda, że ten ukochany będę zamieszkiwać jakieś powiedzmy 2 tygodnie w roku. Może stanie się cud i nigdzie nie pojedziemy? Tylko nie mam pomysłu na ten cud:) Co ma być to będzie.
8 kwietnia 2015, 09:32
Ebeczku zagranica nie jest taka straszna :) ja 13 lat temu po zakończeniu studiów wyjeżdżałam tylko na 3 lat i tak mi zeszło i tak szczerze ciężko by mi teraz było wrócić do Polski, bo mieszkam w części Polski, gdzie brak pracy i bieda. Nie powiem, bo na początku było ciężko i chciałam wracać do Polski, a teraz wystarczają mi 1-2 wyjazdy do Polski w ciągu roku. Dzieci tez sobie świetnie radzą, są dwujęzyczne, a późnej będą i trzyjęzyczne, bo teraz uczą się niderlandzkiego,a zaraz dojdzie im język francuski.
Moje dzieci maja teraz 2 tygodnie ferii. Grzecznie zapisałam je na dodatkowe zajęcia, chętnie chodzą, wiec jest ok. Przynajmniej nie nudzą się w domku :)
uciekam na siłownię. Milego dnia dziewczyny!
8 kwietnia 2015, 09:40
koniec końców wybrałam orbiego ;d ważne, że ruch był. Obiecałam sobie callan, ale jakoś nie mogę się przełamać. Ja to jak wasze dzieci, tylko w gorszej wersji, nie mogę wstać do pracy, nawet budzika nie słyszę;/
Potraktuj mieszkanie na obczyźnie jako jedna z przygód, może będzie troszkę łatwiej. Aaa i cuda się zdarzają :))
8 kwietnia 2015, 10:04
emisase brawo za orbiego!!!!!
Marta próbowałam 3 razy i chyba tego początku nie przetrwałam:D:D No i co innego po studiach, a co innego teraz kiedy zostawi się tu własny domek, który tyle wyrzeczeń Cię kosztował. Ale kurde!!!!!!!!! Temat się rozwija, a najważniejsza decyzja jeszcze nie zapadła:D:D:D Nie lubię takich wyborów, gdzie nie ma co wybrać. Trzeba w którejś opcji znaleźć coś dobrego i to wyolbrzymić. Z doświadczenia wiem, że to jest trudne i trzeba później za to słono płacić własnym samopoczuciem.
Dobra kobietki, jak Wam idzie dzisiaj poświąteczne ogarnianie??? Mi odpukać.... Motywacja jest. Mam zamiar wytrwać bez podjadania resztek babki i kruchych ciasteczek:D:D I właściwie, to laptop włączyłam żeby poćwiczyć. Ale jak zwykle zawiało mnie tutaj:)
8 kwietnia 2015, 10:15
ja nadal głodna... zaraz 2 śniadanie - jadłam mandarynkę godzinę temu, żeby uspokoić tego dzikiego zwierza, który siedzi gdzieś w środku i warczy głodny... staram się, motywacja jest !
8 kwietnia 2015, 10:21
O mamo, tyle tego naskrobałyście, że nie wiem od czego zacząć i z pewnością zaraz coś zapomnę.
Po pierwsze waga- o dziwo jest paskowa... starałam się nie jeść za dużo, ale jednak jadłam i to sporo słodkiego, nawet wczoraj wepchnęłam kupę czekoladowych cukierków skoro od dzis zero słodyczy... Mamy mi szkoda, bo napiekła się ciast i nikt nie chciał zabrac "na wynos"... A mówiłam po co piecze tyle, wystarczyły by dwa a upiekła cztery (!!!) a zamiast ciasta mogła nakroić sałatki warzywnej, to zawsze schodzi :-)
Wyzwania- pochwalcie się co za wyzwania dobrałyście, w kupie raźniej...