Temat: bulimia, to wciąż ty

Rozpoczynam ten temat, choć mogł się juz pojawić. Jestem tu od kilkunastu minut, może juz z desperacji, nie wiem łapię się wszystkiego. Chyba liczę na to, że znajdę osoby, które walczą z podobnym problemem,  że wspólnie będzie łatwiej, nie wiem. Nie chcę siać tu czarnej, depresyjnej aury, bo moim celem jest cieszenie się z każdego dnia. A kiedy przekalkuluje ostatnie lata, dochodzę do wniosków, że źródłem moich łez, obrzydzenia do siebie, konfliktów ze znajomymi i rodziną jest JEDZENIE.

Miłość i nienawiść do jedzenia. 

Od kilkunastu miesięcy nie wymiotuję, od momentu, gdy zapisałam się do psychologa. Borykam się z tym w inny sposób, przeczyszczanie, lewatywy, intensywne ćwiczenia, głodówki. Problem nie znika, a ja jestem coraz starsza i boję się odpowiedzialności, która pojawia się wraz z wiekiem. Pragnę normalnego życia, tylko aż tyle. 

Zachęcam do wyrażenia opinii na ten temat, może o wlasnych doświadczeniach, wnioskach, SPOSOBACH na wyjście z tej klatki. 

Pozdrawiam, navylily

Ja też mam z tym problem. Tylko ja usilnie starałam się ogarnąć, dalej nie umiem jeść normalnie ale już nie opycham się do bólu żołądka i nie głodzę na przemian (nie przeczyszczałam się, jedynie dużo ćwiczyłam i prawie nic nie jadłam - tzn. bulimia nieprzeczyszczająca). Ale dalej nie do końca radzę sobie emocjonalnie i jak jest jakaś trudniejsza sytuacja to wtedy wiadomo - pierwszym działaniem jest rzut na lodówkę. Teraz jest już łatwiej. Ja miałam z tym problem 5 lat. Od 3 lat sobie z tym radzę. Najgorszy jest pierwszy rok, trzeba się ze sobą obchodzić jak z jajkiem, racjonalizować sobie, wypełniać czas po brzegi by nie było możliwości dostać się do jedzenia.... ale z miesiąca na miesiąc jest lepiej.

Ja też. Ciągle myślę o jedzeniu, a całe moje życie obraca się wokół chudnięcia i tycia. Czasem mam ogromne wyrzuty sumienia kiedy się przejem i wymiotuję, czasem w ogóle jest mi to obojętne. Czasem nie wymiotuję kiedy się przejem, tylko kiedy zjem coś "zakazanego", nawet jeśli jest to szklanka mleka 0,5 % albo garstka orzechów. Zakazane jest to, czego nie zaplanowałam sobie. W związku z tym, że często się głodzę mam problemy z hormonami i tarczycą. Po takich okresach głodzenia się przychodzi najczęściej dość długi czas jedzenia wszystkiego, w niekontrolowanych ilościach. Najczęściej powstrzymuje mnie to, kiedy zrobią mi się pod oczami siniaki od zmuszania się do wymiotów. Zaczynam się wstydzić, nakładam ogromną ilość makijażu i czekam aż zejdą. W tej chwili mam ten okres głodowania. Mogłabym tak godzinami gadać. Wiem o jedzeniu wszystko, znam diety i procesy chemiczne zachodzące w organizmie. Mam pełną świadomość tego co robię, a jednak nie potrafię przestać. 

Cześć,
życzę wszystkim cierpliwości, ja sie z bulimii leczyłam pod opieką psychologa ponad 3 lata. Nauczylam sie walczyc z emocjami, nie obzeram sie juz wszystkim co w kuchni mam (od chleba po nierozmrozone mrozonki) - choziaz zdazaja mi sie dni w ktorych jem dużo, nie wymiotuje kilka razy dziennie (mialam 1.5 roku bez wymiotow, od świąt zdarzylo mi sie dwa razy) i nie glodze sie, jem normalnie wiec nawet jak czasami zaszalej to moja waga ciagle jest ta sama (+1kg lub -1kg). To jest przypadlosc z ktora trzeba walczyc cale zycie i nie mozna sie poddawac, wiec powodzenia wszystkim,

Tylko psychoterapia, w cięższych stadiach leki. Chorowałam 9 lat. Jeśli do psychologa chodzisz już kilka miesięcy i wciąż nie widzisz żadnej poprawy, to widocznie nie pasuje Ci rodzaj terapii/osoba terapeuty. Jeśli jesteś z Wawy polecam panią Katarzynę Smólską, mnie uratowała życie (terapia poznawczo-behawioralna). 

Pasek wagi

ja sie meczylam kilka dobrych dlugich lat ciagle mysli o jedzeniu ...dzis mam meza dziecko prace///teoretycznie moj problem zniknal nie obzeram sie nie rzygm nie mysle o jedzeniu cala dobe ,nie mam wyrzytow sumienia po kazdym ciastku -duza ulga ale...bulimia to cos wiecej niz jedzenie to jest w srodku  i niestety tego nie przepracowalam i mimo ze strikte z jedzeniem nie mam problemu to na co dzien zmagam sie z ogromnie niskim poczuciem wlasnej wartosci i kompleksami czasami smutki topie w winie..ostatnio coraz czesciej...zapraszam do mojego pamietnika...

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.