Temat: bulimia, to wciąż ty

Rozpoczynam ten temat, choć mogł się juz pojawić. Jestem tu od kilkunastu minut, może juz z desperacji, nie wiem łapię się wszystkiego. Chyba liczę na to, że znajdę osoby, które walczą z podobnym problemem,  że wspólnie będzie łatwiej, nie wiem. Nie chcę siać tu czarnej, depresyjnej aury, bo moim celem jest cieszenie się z każdego dnia. A kiedy przekalkuluje ostatnie lata, dochodzę do wniosków, że źródłem moich łez, obrzydzenia do siebie, konfliktów ze znajomymi i rodziną jest JEDZENIE.

Miłość i nienawiść do jedzenia. 

Od kilkunastu miesięcy nie wymiotuję, od momentu, gdy zapisałam się do psychologa. Borykam się z tym w inny sposób, przeczyszczanie, lewatywy, intensywne ćwiczenia, głodówki. Problem nie znika, a ja jestem coraz starsza i boję się odpowiedzialności, która pojawia się wraz z wiekiem. Pragnę normalnego życia, tylko aż tyle. 

Zachęcam do wyrażenia opinii na ten temat, może o wlasnych doświadczeniach, wnioskach, SPOSOBACH na wyjście z tej klatki. 

Pozdrawiam, navylily

również jestem bulimiczką... mam już 28 lat... z wiekiem troche z tego wydoroślałąm ale nie moge powiedzieć że jestem święta... 
teraz kiedy mam kochajacego męża, 2i pół letnie dziecko, dom, własną firmę juz tak sie wszystko nie kręci wokół mojego jedzenia czy ciała, mam też wiecej akceptacji... 

Pasek wagi

wlasnie tego się boje, ze nie bede potrafiła poswiecić się rodzinie, pracy, marzeniom w przyszłości, tak jak mogłabym. bo wiem, jak jedzenie i nieustanna mysl o nim ogranicza, Szukam takich "przypadków" jak Ty, by potwierdzić, że to jest mozliwe.. Ciesze się na Twoją odpowiedz.

Moim problemem również jest jedzenie. Może nie bulimia (chociaż miałam taką sytuację, że próbowałam zwymiotować, tylko, że niestety albo na szczęście nie byłam w stanie tego zrobić), ale coś powiedzmy, że podobnego. Też od kilku lat walczę ze schematem, w jaki wpadłam, a mam na myśli naprzemienne odchudzanie się lub objadanie. Jakoś próbuję z tego wyjść i mam nadzieję, że mi się w końcu uda :) Dzisiaj zrobiłam pierwszy krok, opisałam w pamiętniku swoją pokręconą historię i trochę mi to pomogło zrozumieć swój problem...

W każdym razie życzę powodzenia :)

Pasek wagi

ja mam bulimię prawie rok, z przerwami malutkimi, ale ciągle zdaża mi się wymiotowa, jeśli zjem coś nieodpowiedniego albo 100kcal za dużo, nieodpowiednie nie znaczy np, fast food czy słodycze, bo można powiedziec, ze jestem uzależniona od "super jedzenia", wszystkoco jem musi być super zdrowe, miec dużo wasciwosci odżywczych, dawac siłe itd. to chore, ale tez to jest i moje uzależnienie i przekleństwo. nie spędze dnia zey nie myslec co zjadlam, lbo co mam zjesc zaraz, wszsytko liczę, sprawdzam, czytam :(

cinnamon_girl. napisał(a):

ja mam bulimię prawie rok, z przerwami malutkimi, ale ciągle zdaża mi się wymiotowa, jeśli zjem coś nieodpowiedniego albo 100kcal za dużo, nieodpowiednie nie znaczy np, fast food czy słodycze, bo można powiedziec, ze jestem uzależniona od "super jedzenia", wszystkoco jem musi być super zdrowe, miec dużo wasciwosci odżywczych, dawac siłe itd. to chore, ale tez to jest i moje uzależnienie i przekleństwo. nie spędze dnia zey nie myslec co zjadlam, lbo co mam zjesc zaraz, wszsytko liczę, sprawdzam, czytam :(


Bejbe ,a może to ortoreksja , słyszałaś o tym?

temat wazny, kazda odpowiedz ma znaczenie 

navylily wspina się 

KateAusten napisał(a):

Moim problemem również jest jedzenie. Może nie bulimia (chociaż miałam taką sytuację, że próbowałam zwymiotować, tylko, że niestety albo na szczęście nie byłam w stanie tego zrobić), ale coś powiedzmy, że podobnego. Też od kilku lat walczę ze schematem, w jaki wpadłam, a mam na myśli naprzemienne odchudzanie się lub objadanie. Jakoś próbuję z tego wyjść i mam nadzieję, że mi się w końcu uda :) Dzisiaj zrobiłam pierwszy krok, opisałam w pamiętniku swoją pokręconą historię i trochę mi to pomogło zrozumieć swój problem...W każdym razie życzę powodzenia :)

to niewątpliwie duzy krok, bo uswiadomił sytuacje i moze, OBY w porę otworzył Ci oczy na problem. Mam nadzieje, że to Ci pomoze i nie dojdzie do kolejnego najgorszego kroku, który ja zrobilam kilka dobrych lat temu. 

pozdrawiam :)

cinnamon_girl. napisał(a):

ja mam bulimię prawie rok, z przerwami malutkimi, ale ciągle zdaża mi się wymiotowa, jeśli zjem coś nieodpowiedniego albo 100kcal za dużo, nieodpowiednie nie znaczy np, fast food czy słodycze, bo można powiedziec, ze jestem uzależniona od "super jedzenia", wszystkoco jem musi być super zdrowe, miec dużo wasciwosci odżywczych, dawac siłe itd. to chore, ale tez to jest i moje uzależnienie i przekleństwo. nie spędze dnia zey nie myslec co zjadlam, lbo co mam zjesc zaraz, wszsytko liczę, sprawdzam, czytam :(

Mysle, ze to początek konca, jesli mowimy o roku i najwyzszy czas  zeby udać sie do specjalisty. Zgaduje, ze nikt z bliskich nawet nie zdaje sobie sprawe, ze wymiotujesz? chyba, ze Cie przejrzeli, to tym bardziej przy ich (oby) wparciu, lepiej bys zaczęła dzialac w tym kierunku- poki jest to do opanowania. 

poki co daje rade, bo udalo mi się odbić od dna, chociaż na chwilę, choć mam nadzieje ze na zawsze.to zdarza się sporadycznie, odchudzam się, cwicze, to mnie trzyma. Wiem ze to zapewne tymczasowe i nagle pękne. Staram się nawet nie myśleć o bulimi, jak kiedyś, dlatego mi lepiej, pewne w wakacje zacznę znowu o ty myśleć, wtedy też pomyślę o specjaliście, teraz nawet czasu nie mam za bardzo i kasy. To mi się stroche wiąże z deprechą, zajmę się tym na pewno, ale to złożone, mam też niedoczynność tarczycy. Nikt nie wie, tylko dwie osoby,znajome. Mówiłam siostrze kiedyś ale ona jest tak nieogarnieta ze chyba traktuje to jako żart i nikomu nie mówiła. Na szczęście... 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.