Temat: Zdrowa Rywalizacja Punktowa - cz. 31; 12.01 - 15.02

Cheat day to zło:) Cheat meal, jesli ktoś potrafi na tym poprzestać - jest w miarę ok:) Nie mówię tu o jedzeniu na jeden posiłek zatrważającej ilości niezdrowych rzeczy, ale takie wyjście na kebab czy pizzę raz na tydzień/2 tygodnie moim zdaniem nie jest złe, nie można też dać się zwariować. Ja np. już mam zaplanowane wyjście na chińszczyznę we wtorek i jest mi z tym bardzo dobrze :D 

Cheat day'e sa dla twardzieli  no i raczej dla osob ktore radza sobie z apetytem, czyli nie dla mnie. Grzeszny posilek jak najbardziej ale wiem po sobie ze dzien obzarstwa, lub po prostu jedzenia slodyczy lub rzeczy niezdrowych wybija mnie z rytmu i potem zaczyna sie podjadanie, wlozenie batonika do koszyka i te sprawy 

ja też właśnie tak mam że jak wpadnę w ciąg to nie ma końca....

na szczęście dziś skończyło sie tylko na tej czekoladzie i chrupkach i w pore przyszło opamiętanie a raczej wzięłam sie za porządki w szafie z moimi ciuchami i wsiąkłam na 3h ale wszystko pięknie mam teraz ułożone i w końcu wiem gdzie co jest  i troche wywaliłam i nerwy ze mnie uszły

jakoś nie umiem w siebie wciskać warzyw jak mi nie smakują....ale dziś zjadłam groszek z marchewką i ziemniaki do obiadu no i to na tyle dziś....

Mnie też słodycze "wybijają z rytmu" choćby miał to być jeden batonik to już mi się przestawia coś w głowie i chcę więcej dlatego wole zupełnie unikać tego zła ;)

Kiedyś miałam tak samo jak Wy. Jednak teraz potrafię zjeść 1-2 kostki czekolady czy tam jednego cukierka. Nie wiem czy to mi już tak zostanie na zawsze :D ale mam nadzieję, że tak :) A i tego samego zaparcia życze Wam! :)

bo słodycze po prostu uzależniają i jak tylko się coś zje to chce się więcej i więcej i to nie ma końca niestety. 

Zeberka to trzeba robić tak, żeby smakowały, ja dodaję do nich to co lubię, do marchewki jabłko, do sałaty rodzynki albo suszoną żurawinę, do papryki szynkę i tak się w każdym posiłku udaje jakieś warzywo przemycić. Oczywiście do tego przyprawy, zioła, oliwa z oliwek, ocet itp żeby miało smak bo inaczej nie przejdzie za Chiny Ludowe 

A ja zauważyłam jedną dziwną rzecz, ze słodyczami mam dokładnie tak jak wy, też wpadam w takie ciągi, ale nigdy nie mam czegoś takiego z gorzką czekoladą. Potrafię otworzyć i przez 7 dni jest tę samą, codziennie jeden rządek. Co prawda jeśli tak robię to potem po zjedzeniu rządka chowam ją tak, żeby nie była w zasięgu wzroku i przynajmniej na chwilę zwykle odchodzę z tego miejsca, w którym jadłam, np. idę zrobić sobie herbatę, wykąpać się, coś posprzątać.

I tak w ogóle, bo dla mnie to strasznie sporna kwestia - czy gorzka czekolada, taka 70% masy kakaowej to są według naszej grupy słodycze? Bo na wielu stronach piszą, że wysokoprocentowa gorzka czekolada jest wręcz korzystna dla odchudzania, oczywiście w ograniczonych ilościach, a rządek takowej z Wawela to jakieś 80kcal. Więc nigdy nie wiem czy mogę zjeść i nie wpisać jako słodycze ;/ Wydaje mi się, że właśnie w ograniczonych ilościach to się nie powinno liczyć jako słodycze, tak samo jak miód.

Ja gdybym jadła gorzką czekoladę (a nie wiem, bo ja jestem jednak fanem Milki :D) w rozsądnych ilościach (czyli tak jak mówisz rządek) to bym wpisywała sobie do tabelki 2 punkty. Bo to jednak jest typ słodyczy, która ma pozytywne wartości. A to i tak w ogólnym rozrachunku wyjdzie na jaw ile się zjadło, waga i cm wszystko pokażą. 

Jeju..ale sie rozpisałyscie, a mnie zaledwie 3 dni tutaj nei bylo :P 

Witam Wszystkich, osoby mi znane, jak i te " nowe" :) Mam nadzieje ze wszystkie wytrzymamy do konca :) Mnie motywuje to, ze moge wchodzic w mniejsze ciuszki i ze po prostu lepiej wyglądam. Z cwiczeniami u mnie gorzej, z dieta troche tez..ale trzeba sie pozbierac, zostal dokladnie miesiac do walentyntek i nie mozna wygladac jak swinka :) Co do pomyslu Aniuli to mysle ze jest naprawde dobry. Dieta dietą, ale jest to ZDROWA RYWALIZACJA PUNKTOWA, wiec mozna tez uznac ze waga ma jakis wplyw..:) Wiadomo, niektore z nas mają mniej do schudniecia, ale mozna to jakos tak zrobic, ze wagowo rozdzielic :) Np. ja z wagą 88kg musze schudnąc 1,5kg :) A osoba z wagą 60 -0,5kg :) Tak mniej wiecej :P 

Plumi, a próbowałaś kiedyś w ogóle z Wawela? Bo ja swojego czasu przeprowadziłam test gorzkich czekolad, z tych typowych znanych i łatwo dostępnych, względnie tanich marek i wyszło, że była smakowo jedną z najlepszych, a miała najwięcej kakao. Bo zwykle mają 30, max 40%, a "gorzka deserowa" z Wawela ma 43%, a ostatnio wyszła też "gorzka krakowska", która ma 70%, a smakuje naprawdę dobrze. Dlatego ja konsekwentnie gorzką kupuję tylko tej firmy :)

Wiem, że jest jeszcze taka w wersji 90%, ale takie to już dla mnie przesada, są niesmaczne po prostu :) 

P.S. w sumie to dziwnie by brzmiało, że czekolada nie jest słodyczem ;p Zwykle jako przykład słodyczy większość ludzi podaje właśnie czekoladę ;p