4 stycznia 2011, 10:28
Czy ktoś w Tarnowa i okolic odchudza się tutaj (oprócz mnie oczywiście
)? Szukam osób, z którymi mogłabym utworzyć grupę wsparcia. Wymienić się doświadczeniami dotyczącymi diet, dietetyków i klubów fitness z Tarnowa.
Wiem, że to miasto nie jest specjalnie duże, ale ciężko tu znaleźć drogę do ładnej sylwetki.
Czekam na Was....
- Dołączył: 2010-12-27
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 32
12 stycznia 2011, 20:29
U mnie podobnie. Im więcej zajęć tym mniej jem, nieregularnie bo nieregularnie, ale mniej. Za to nie mogę dać sobie rady w sobotę i niedzielę. Siedzę w domu i jem:/ U mnie z lodówki korzystają jeszcze inne osoby:) i o niskokalorycznych produktach to mogę sobie pomarzyć:) nie zrobiłam zakupów jak wracałam z roboty, bo myślałam że potem jeszcze pojadę, ale wyskoczyło coś innego i nie mam nic na ząb dietkowego. Jutro muszę nakupić masę warzywek na patelnię i może ryby, bo ich dawno nie jadłam, no i kolacje będę mieć załatwione:) Martwi mnie jeszcze ostatnio "pożeranie" słodkiego, nie dużo, ale zawsze to coś;(
- Dołączył: 2010-12-27
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 32
12 stycznia 2011, 20:32
U mnie podobnie. Im więcej zajęć tym mniej jem,
nieregularnie bo nieregularnie, ale mniej. Za to nie mogę dać sobie rady w
sobotę i niedzielę. Siedzę w domu i jem:/ U mnie z lodówki korzystają jeszcze
inne osoby:) i o niskokalorycznych produktach to mogę sobie pomarzyć:) nie
zrobiłam zakupów jak wracałam z roboty, bo myślałam że potem jeszcze pojadę,
ale wyskoczyło coś innego i nie mam nic na ząb dietkowego. Jutro muszę nakupić
masę warzywek na patelnię i może ryby, bo ich dawno nie jadłam, no i kolacje będę
mieć załatwione:) Martwi mnie jeszcze ostatnio "pożeranie" słodkiego,
nie dużo, ale zawsze to coś;(
- Dołączył: 2010-12-27
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 32
12 stycznia 2011, 20:40
komputer mi wariuje, stąd te dwa takie same wpisy, sorki
13 stycznia 2011, 09:08
Spoko, to nie komp tylko serwer. Nie zrozumiałaś mnie - ja właśnie w sobotę i niedzielę mogę nie jeść wcale - gotuję dla rodzinki i samymi zapachami się najadam :). Za to jak pracuję (a w 60% pracuję w domu, 40% w terenie) to jest różnie. W domu jak siedzę to nie wariuję tylko wciągam się w robotę. Jak jadę w teren to jem przed wyjściem - żeby przy inwestorze mi w brzuchu nie burczało, czasem spotkania są przy kawie, więc zwykle latte (dodatkowe kalorie z mleka), jak wracam do domu a zarazem mojego biura zwykle jestem znów głodna i chwytam co popadnie. A najgorzej, że na osiedlu mam sklepiki z mini pizzą, która jest jedną z moich słabości. Ze słodyczami mam podobnie - jak są w domu to jem, jak ich nie ma to nie czuję pokusy.
Jutro mam ważenie i mierzenie, boję się trochę. Trzymam kciuki - za nas obie.