ja niestety może wyjdę na czepialską, ale trochę nie podoba mi się Dziewczyny to co robicie:
Megan: jesz max. 1000kcal (a nawet mniej!!!),a do tego tak dużo ćwiczysz
MegaGruba: też jesz nie dużo, a masz sporo ruchu
Nie chcę, abyście mnie źle zrozumiały. Fajnie, że chudniecie, ale to nie jest zdrowa metoda. Nie można przesadzać - ani z nadmiernym jedzeniem, ani też z odchudzaniem. Serwujecie swoim organizmom straszną mieszankę. W końcu na początku jadłyście dużo, przytyłyście, teraz jecie znowu malutko do tego spalacie kalorie, tak że bilans wychodzi na minusie. Dlatego nie dziwcie się, że później będzie jojo i organizm może naprawdę się zbuntować i przestaniecie chudnąć, metabolizm Wam poleci, a do tego mogą dojść w końcu jakieś osłabienia.
Ja zaliczyłam tylko raz tak taką dietę + dużo ćwiczeń. Zaliczyłam jojo. I więcej nie mam zamiaru. Zrobiłam swojemu organizmowi straszną krzywdę, teraz on mi się odpłaca za to. Dlatego więcej nie mam zamiaru. Wolę schudnąć ze 20kg w ciągu roku i trwale niż potem znowu przechodzić takie huśtawki.
Przecież w zdrowym, trwałym odchudzaniu nie chodzi o to, by być na minusie. Musimy być na plusie, aby organizm miał z czego czerpać siłę. Jeżeli tyle się mówi, że na samo oddychanie i funkcjonowanie potrzebujemy ok. 1200-1400kcal, to tyle musimy dostarczać minimum (biorąc pod uwagę, że się nie ruszamy ;). Jeżeli do tego ćwiczymy, to dodajmy chociaż te 300kcal, a jesli tego wysiłku jest naprawdę dużo, to nie bójmy się jeśc ze 2000kcal.
Nie wiem, możecie się na mnie obrazić, czy nie zgadzać się z tym. Ale takie jest moje zdanie.
I nie chodziło mi o to, że chciałam Wam dokopać, ale jesteśmy w jednej grupie i już się trochę zapoznałyśmy, dlatego się martwię...