Temat: AO - Uzależnienie od jedzenia

Witam Kochani.

Postanowiłam założyć ten temat, ponieważ osobiście stwierdziłam, że jestem uzależniona od jedzenia. Ono prowadzi nas przez życie, i nakazuje co mamy robić, rządzi naszym ciałem i pragnie aby fałdy rosły i rosły.

Nowy rok może być naszym nowym początkiem, razem dzięki wzajemnemu wsparciu możemy dojść naprawde daleko.

Na sam początek każda z zainteresowanych przedstawi swój problem z jedzeniem, opisze krótko swoje przeżycia związane z nadmiernymi kg, i potwierdzi chęć dojścia z nami do celu.

Mam nadzieje, że każda z Was będzie zadowolona z wspólnych rozmów .

moj problem?
żyje po to aby jeść - a nie jem po to aby żyć (!) - to mój najwiekszy problem ;p
hmmm całkiem fajny pomysł, ja jem kiedy się ciesze, kiedy jestem zdołowana, kiedy mi się nudzi kiedy... z każdej okazji i bez okazji
Pasek wagi

  witajcie  

mileczka1988 mam identyczny problem jak ty...chętnie się przyłączę ...

Ja zaczynam od 1.012011 .po sylwestrze .. idziemy z mężem  na imprezę i tam na pewno będę grzeszyła...

Jestem uzależniona od jedzenia.
Wokół niego skupiają się wszystkie spotkania towarzyskie (pizza, obiady w KFC itp.), podczas wolnych dni pochłanianie w ramach nudy, rozrywka się kończy wraz z jedzeniem znikającym na talerzu, dlatego pojawiają się coraz nowsze pomysły na posiłek.
Uwielbiam słodycze - kiedy je widzę, mój mózg od razu reaguje poleceniem "JEŚĆ!" To automatyczne, nie ma tu mowy o silnej woli, jeśli jeszcze przed pięcioma minutami chciałam być szczupła i dla motywacji oglądałam lookbook.nu to znikąd pojawiają się tłumaczenia: i tak ci się nie uda, po co odmawiać sobie przyjemności, nie wiadomo kiedy coś tak pysznego znów pojawi się w twoim domu.
Gdy jestem zła, w drodze do domu kupuję sobie czekoladę - nie poprawia mi nastroju, psuje go jeszcze bardziej, pojawiają się wyrzuty sumienia i kolejne postanowienia.
Wiem, że nie muszę jeść. Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego to robię. To, co napisałam wyżej, to tylko wymówki. To tak, jakby siedziało we mnie coś jeszcze, co żyje tylko i wyłącznie jedzeniem i potrafi zmieniać moje postrzeganie świata. I staram się z tym walczyć, udaje mi się. Po jakimś czasie diety, po pozbyciu się słodyczy i wszystkich niebezpiecznych rzeczy z mieszkania, gdy mój poziom cukru we krwi się unormuje mam więcej energii i więcej pozytywnych myśli - wiem, że mi się uda. Muszę tyko czekać i pracować. Trzeba mieć siłę, wytrwałość i cierpliwość, i trzeba znać siebie, bo wtedy łatwiej jest siebie pokonać.
Tak właśnie schudłam już 20 kg. Wróciły mi dwa w ciągu roku, teraz wojuję o lepszy wynik. Powodzenia.

Na sam początek zacznę od siebie.

Będąc małym dzieckiem nie narzekałam na wagę, byłam szczupłą dziewczynką z dołkami i włosami do pasa. Idąc do komuni moje ciało zaczynało się pomału zaokrąglać. Mając 10 lat wyglądałam jak chodząca mała kuleczka, oczywiście wzrost powodował, że wydawałam sie bardzo ogromna. Dobiłam do ponad 80 kg, następnie zaczął sie przełom w moim życiu, W wieku 13 lat zczęły sie aktywne spotkania z znajomymi, przez codzienną jazdę rowerem, wieczorne spotkania i spacery, oraz brak czasu na jedzenie, to spowodowało, że na moje wadze pojawiło się 70 kg, wyglądałam naprawdę dobrze. Po 2 latach ponownie nie zwracałam uwagi na to co jem, 80 kg wróciło, a w wieku 17 lat zobaczyłam przerażające ponad 90 kg. W roku 2006 trafiłam na vitalie, wzięłam sie ostro za diete, ćwiczenia, jazde rowerem i zobaczyłam 76 kg, waga zaczęła sie utrzymywać na poziomie 80 kg, naprawde nie wyglądało to źle. W lipcu 2008 zaszłam w ciąże, nie panowałam nad jedzeniem, do mojego żołądka szły różne świństwa i wszystko co nie powinnam jeść. Idąc do porodu miałam 108 kg, wyglądałam strasznie !!!, po porodzie zeszło mi zaledwie 6 kg, z wagą 102 kg chodziłam ładnych kilka miesięcy. Kiedy stwierdziłam, że przejdę na dietę Dukana, miałam prawie 100 kg, w miesiąc schudłam 8 kg, a następnie jeszcze 2 i miałam 90, coraz bliżej do celu, lecz od lata nie mogę sie zmobilizować, a przez ostatnie 2 miesiące naprawde nałóg wrócił - pochłaniam wszystko, słodycze chodzą za mną krok w krok. Jestem uzależniona !!! Zaczynam jeść i nie ma końca, dopiero przestaje jak zaczynam mieć mdłości, następują wyrzuty sumienia - ale co po nich jak od rana ponownie jem !!!

01.01.2011 ma być przełomem, w tym dniu zaczynam oczyszczanie organizmu, a po kilku dniach przechodzą na diete, którą bedę trzymała tak długo dopóki nie osiągnę wagi z przed ciąży, póki co cel taki, a następnie bedę dążyła do wymarzonej figury.

Mam nadzieje, że pomożecie !!!

Dziękuje Kochane za odzew na mnie zawsze możecie liczyć !!!
wiem jedno ,że razem nam się uda..
Napewno się uda !!!
ja też sie do Was dołączę ! też chce skończyć z tym nałogiem ...  nie chce żeby jedzenie poprawiało mi chumor, nie chce żeby było nagrodą!
Czas z TYM SKOŃCZYĆ! razem damy rade !

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.