- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 sierpnia 2014, 08:44
Witam wszystkich walczących z uporczywymi kilogramkami ;)
Będzie to nasze miejsce do pogaduszek specjalnie dla osób, które biorą udział w tym wyzwaniu klik.
Zróbmy z tego miejsce do pytań, wspólnych porad, wspierania się w sukcesach i porażkach.
Damy radę? Damy! :)
13 sierpnia 2014, 15:24
hej! :) na 100% damy radę! :) jakie najczęściej ćwiczenia wykonujecie i ile razy w tygodniu? liczycie dokładnie kalorie czy stawiacie tylko na zdrowe posiłki? i co Was motywuje? może macie konkretną osobę lub nadchodzące wydarzenie, które skłoniło Was do zrzucenia kilogramów? :)
13 sierpnia 2014, 16:37
Hej, dołączyłam i ja.
Na wstępie odnośnie diety: ograniczyłam znacznie pszenicę i to co ją zawiera- już tak ze 4 tygodnie. Od tamtej pory jelita mi się odwdzięczają - nie mam tego uczucia ciężkości, wzdęć, przelewań. Raz w tygodniu albo dwa skusze się na coś co zawiera pszenicę - mały kawałek pizzy albo kromka chleba. 4-5 posiłków dziennie, w miarę zdrowo, prosto, bez przetworzonych produktów, mięso tylko od mamy ze wsi, a i to rzadko, warzywka też w miarę możliwości ze wsi, powrót do kaszy gryczanej i jaglanej, bez obsesyjnego liczenia kalorii.
Z ruchu to wychodzi mi rower (jak już się ruszę to ok. 30 km) i szybkie marsze rano albo wieczorem ( co dwa dni, po ok 70 min) i rozciąganie w domu, ćwiczenia 8 minutes (z tym panem w rajtuzach)
Do tego, to co najważniejsze: mniej prześladowcze podejście do swego ciała i do jedzenia, praktykowanie uważności w jedzeniu i byciu, karmienie się tym co lubię i tym co mi naprawdę służy, nie zbieranie emocji i kiszenia ich w środku, a co za tym idzie nie zbieranie dodatkowych kg, i pozwolenie odejść temu co już zbędne :-)
Życzę powodzenia sobie i wszystkim Wam
13 sierpnia 2014, 17:14
Hej, dołączyłam i ja. Na wstępie odnośnie diety: ograniczyłam znacznie pszenicę i to co ją zawiera- już tak ze 4 tygodnie. Od tamtej pory jelita mi się odwdzięczają - nie mam tego uczucia ciężkości, wzdęć, przelewań. Raz w tygodniu albo dwa skusze się na coś co zawiera pszenicę - mały kawałek pizzy albo kromka chleba. 4-5 posiłków dziennie, w miarę zdrowo, prosto, bez przetworzonych produktów, mięso tylko od mamy ze wsi, a i to rzadko, warzywka też w miarę możliwości ze wsi, powrót do kaszy gryczanej i jaglanej, bez obsesyjnego liczenia kalorii. Z ruchu to wychodzi mi rower (jak już się ruszę to ok. 30 km) i szybkie marsze rano albo wieczorem ( co dwa dni, po ok 70 min) i rozciąganie w domu, ćwiczenia 8 minutes (z tym panem w rajtuzach)Do tego, to co najważniejsze: mniej prześladowcze podejście do swego ciała i do jedzenia, praktykowanie uważności w jedzeniu i byciu, karmienie się tym co lubię i tym co mi naprawdę służy, nie zbieranie emocji i kiszenia ich w środku, a co za tym idzie nie zbieranie dodatkowych kg, i pozwolenie odejść temu co już zbędne :-)Życzę powodzenia sobie i wszystkim Wam
Fajnie, że dołączyłaś :)
widzę, że mamy podobne podejście do diety ;)
faktycznie jak kiedyś ograniczyłam pszenicę to tez czułam się lepiej może czas do tego wrócić :)
14 sierpnia 2014, 09:16
Hej wszystkim!
Mam na imię Ola i również biorę udział w wyzwaniu :D
Czy liczę kalorie? Nie. Nie chcę zwariowac, kiedys liczyłam, bałam się jeśc czegokolwiek i takim sposobem wychodziłam na 800-900kcal... Masakra. Na szczęście to było bardzo dawno, w liceum jeszcze, zapominam i nie wracam już do tego.
Obecnie prowadze dosc skomplikowany tryb zycia, bo codziennie dojezdzam do Warszawy na staz - w zwiazku z tym jem 5-6 posiłków dziennie, cos cieplego zazwyczaj tylko wieczorem, ale nie mam innego wyjscia :( Staram się wprowadzic "jedz mniej i zdrowiej", z naciskiem na mniej, bo już od kilkunastu miesięcy nie słodzę, nie maślę i nie jem białego pieczywa. Żołądek muszę skurczyc, bo w sytuacjach stresowych niestety sięgałam po jedzenie... Szkoda gadac. Nie zamierzam wykluczac zupelnie slodyczy, czy niektorych grzesznych produktow spozywczych, bo pozniej konczy sie to rzuceniem na wszystko na raz i bol zoladka, a potem wyrzuty sumienia i tak na okrągło... Koniec z tym! To ma byc zmiana odzywiania, trybu zycia, a nie meczarnia :)
Cwicze kiedy mam czas i sily, zazwyczaj wieczorem. Mam orbitrek, wiec czesto wsiadam na odcinek serialu (40-50 min) i tak jakos leci. W zwiazku z wyzwaniem postanowilam dolaczyc cwiczenie ramion, takze Mel B w uzyciu, ciezarki (tylko 0,5kg, ale co tam :D) w trakcie jazdy na orbim i do przodu. Mam rolki, wiec w weekend chcialabym je wykorzystac, badz udac sie do parku na jogging :)
Mam nadzieje, ze razem wykonamy nasze postanowienia i za dwa miesiace bedziemy sie cieszyc fajniejsza figura :))
Pozdrawiam Was serdecznie!
14 sierpnia 2014, 10:20
cześć :) ja też chętnie pozbędę się 7 kg do października (obecnie 57 kg/160).
z dietą u mnie niestety jest najgorzej... często nie umiem sobie czegoś odmówić, jem za rzadko i zbyt duże porcje. przerobiłam rożne diety, ostatnio south beach i byłam nawet zadowolona. dieta była rozsądna i bardzo powoli, ale pojawiały się jakieś tam efekty. niestety od połowy lipca zaczęłam jeść byle jak, niezdrowo i dużo czego wynikiem jest 2 kg na plusie... teraz chcę wrócić do diety rozpisanej dla mnie kiedyś przez dietetyka - małe porcje, częstsze i zbilansowane posiłki, zdrowe produkty. muszę się nauczyć jeść regularnie i lekko. aktualnie mam wypchaną lodówę najróżniejszymi różnościami i powoli chcę się tego pozbywać (bez obżerania), a w poniedziałek zakupy i nowy start :)
z aktywnością trochę lepiej. czasem ciężko się zmobilizować, ale pieniądze wydane na karnet fitness open przemawiają do mnie :D dzisiaj mam ostatni dzień starego, więc muszę kupić kolejny od poniedziałku. postaram się być na zajęciach minimum 3-4x tydz. (jakieś 4-6 godzin). czasem będę chodzić na dwa pod rząd, bo niestety obowiązki nie pozwalają mi się tam pojawiać codziennie :( planuję głównie spinning, czasem pump, kettle, trx, bo to moje ulubione zajęcia :) co jeszcze? staram się przemieszczać na rowerze (ale wszędzie mam blisko raczej), może poćwiczę coś z chodakowską, czy pójdę pobiegać. zobaczymy :)
powodzenia dziewczyny!
14 sierpnia 2014, 13:05
Cześć :)
Ja od stycznia do marca zrzuciłam prawie 9 kg(z czego już 2 przybrałam) potem na chwilę się poddałam, i od kwietnia/maja w tygodniu zrzucam 1kg, a w weekend go przybieram;/ na prawdę. Dlatego teraz postanowiłam, że w weekendy albo nie będę nigdzie wychodzić, albo będę kierowcą i będzie o wiele lepiej. :)
Co do ćwiczeń to : raz ćwiczę jak głupia a raz odstawiam je na miesiąc. Jak złapie powera to potrafię ćwiczyć i ćwiczyć, ale jak potem dam sobie spokój z ćwiczeniami(bo jakiś wyjazd czy coś) to nie umiem zacząć i najczęściej nie ćwiczę dopóki ktoś mnie nie wyciągnie na jakiś rower albo bieganie. Właśnie ostatnio w połowie lipca ćwiczyłam, ale się zmobilizowałam, bo dołączyłam dwa dni temu do wyzwania i od tego czasu ćwiczę :D
Biegi, dywanówki, a dziś byłam na siłowni. Praktycznie cały czas na bieżni, bo trenerzy nie byli łaskawi żeby pokazać jak się z czego korzysta. ;/
14 sierpnia 2014, 13:59
Ach to jedzenie... Ja w sytuacjach stresowych jem ogromne ilości jedzenia :( nie odczuwam czegoś takiego jak sytość więc jakbym nie myślała, że już starczy to potrafię wciągać jak odkurzacz.... Mi udało się w czerwcu zgubic 4 kg ale dwa szybciutko wróciły, bo znów odpuściłam :( teraz nie ma ze boli!
14 sierpnia 2014, 21:08
Ach to jedzenie... Ja w sytuacjach stresowych jem ogromne ilości jedzenia :( nie odczuwam czegoś takiego jak sytość więc jakbym nie myślała, że już starczy to potrafię wciągać jak odkurzacz.... Mi udało się w czerwcu zgubic 4 kg ale dwa szybciutko wróciły, bo znów odpuściłam :( teraz nie ma ze boli!
Mam to samo! Zły humor wpada i jak już zacznę to nie mogę skończyć. I nie ma uczucia sytości, dopiero nie położę się do łóżka. Wtedy zaczyna boleć mnie żołądek i płaczę z bezsilności... A później stwierdzam, że po co dalej się odchudzać, skoro już przerwałam i tak ciągle... Ale mam nadzieję, że nie tym razem :)