- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
25 lipca 2010, 13:20
Zapraszam do rozmowy wszystkie osoby, które nie chcą zmarnować najbliższych 70 dni :)
Wszelkie cele i postanowienia mile widziane: chcesz schudnąć, przytyć, rzucić palenie czy wyhodować kwiatka ;)
Odliczanie zaczyna się jutro - 26lipca. Ale dołączyć można w każdej chwili, każdy niezmarnowany dzień jest cenny.
Chodzi o to, żeby było miło i sympatycznie, bez wyścigów, tabelek. Opowiadamy o czym tylko chcemy, wymieniamy się doświadczeniami.
Ja mam dość czasu, który przecieka mi przez palce i nie chcę już żałować, że nic nie zrobiłam. Spróbuję każdego dnia zdziałać coś dobrego dla siebie.
Każdą chętną proszę, żeby w pierwszym poście napisała co postanawia ( np. nie jeść słodyczy, ćwiczyć codziennie ) lub jaki ma cel ( jakaś waga, czy choćby suma zaoszczędzonych pieniędzy ).
Mam nadzieję, że spodoba Wam się taka forma i nie zmarnujemy tego czasu, który i tak przecież upłynie. :)
29 listopada 2010, 20:24
a tak poza tym - kompulsy chyba wracają. to się wie. niech to szlag!
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
29 listopada 2010, 20:26
u mnie utrata tłuszczu i budowa mięśni 1825 :P ale że nic nie robię w kierunku budowania mięśni, to powinnam 1500 z hakiem.
póki co próbuję 1400.
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
29 listopada 2010, 20:28
mam nadzieję że ja swój kryzys mam za sobą. doładowałam się wystarczająco węglami i cukrem przez ostatnie dni, powinnam mieć spokój na te 3 tygodnie....
może się jakoś wymigasz :s
29 listopada 2010, 20:30
ja od dziś już o niczym nie marzę, bo wiem, że skończę w brudnym fartuchu na kasie w tesco
jgl i inni, a kysz z mojej znudzonej zgnębionej głowy!
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
29 listopada 2010, 20:34
masz rację.
tylko nabijam sobie głowę pięknymi scenariuszami, które nigdy nie będą miały prawa się wydarzyć.
29 listopada 2010, 20:38
przed tym się nie da uratować. przychodzi niepostrzeżenie. rozciaga się na miesiące lub, jeśli mam szczęście, na tygodnie.
są rzeczy, nad którymi nie panuję. kompulsy pojawiają się nawet wtedy, gdy ich nie wywołuję jedząc nierozsądnie.
od dawna nie jem, bo nie potrafię się opanować z braku silnej woli. jem normalnie, gdy czuję głód w okresach bezkompulsowych. jem z nadwyżką energrtyczną, gdy kompulsy zaczynają rządzić. jest wtedy we mnie potrzeba jedzenia, której nie umiem zagłuszyć. tego apetytu nie da się zaspokoić. ewidentnie odczuwam pełny żołądek, żołądek najedzony, ale nadal jem bo równocześnie jestem głodna.
nie mam żadnej ucieczki.
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
29 listopada 2010, 20:59
to musi być takie męczące...
ze mną było inaczej, bo epizody trwały maks dwa tygodnie i nie utyłam na tym znacznie, jakieś 2-3kilo. ale parszywe uczucie przepełnienia żołądka i jednoczesnego pakowania w siebie kolejnych porcji znam. nie wyobrażam sobie, żeby mogło się to ciągnąć miesiącami.
29 listopada 2010, 20:59
zrobię sobie jutro sałatkę i będę się nią zapychać. może w ten sposób zjem mniej
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
29 listopada 2010, 21:01
też bym pojadła dobrej surówki, np gyros, z kukurydzą i kawałkami kurczaka...omnomnomnom
na lekkie rzeczy mam ochotę. kupię sobie jogurt naturalny i mrożone truskawki, będę robić koktajle!
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
29 listopada 2010, 21:09
no, dziewczyny, wkładamy dziś karteczki z imionami pod poduszkę ;-)
robiłam to nie mam pojęcia od ilu lat. ale żadnego imienia nie zapamiętałam.