Temat: WROCŁAWSKI KLUB AG (Anonimowych Grubasów)

Kochane Moje Dziewczyny, stworzyłam ten wątek dla nas, abyśmy mogły tutaj ze sobą swobodnie rozmawiać, nie musząc biegać po wszystkich pamiętnikach wpisując strzępy wiadomości, oczekując kiedy która coś napisze... Możecie pisać tutaj o wszystkim o czym tylko chcecie napisać - TO NASZ ŚWIAT!
Serdecznie Was zapraszam, jak również zapraszam osoby, które jeszcze nie wiedzą o co chodzi, a pochodzą z Wrocławia lub okolic i chciałyby z nami wspólnie spędzać czas i wspierać się w "realu".

P.S. LovePH - myślałaś już nad datą basenu, bo my dzisiaj z Vanilją bikini szukamy :)))?
ponarzekalam troche i moze zaraz bedzie mi lepiej.. :)
chociaz burczenie w brzuchu przypominac bedzie ciagle...
Trzeba takie rzeczy tłamsić w zarodku! Bezczelność współpracowników jest wielka, nie daj się, bo będą to wykorzystywać i wyjadać i pożyczać i nie oddawać Twoje rzeczy. Ja bym napisała karteczkę o takiej treści, żeby tę osobę zawstydzić. Ja tak miałam na praktykach w poprzedniej uczelni. Przyniosłam sobie wodę kilka butelek tej smakowej Żywca cytrynowej i jedna babka z pracy potrafiła wyjąć z mojej szafki butelkę i wypić mi całą wodę nie pytając o zgodę i w ogóle mnie o tym nie informując. A sobie przynosiła zwykłą wodę której nie piła. I tego też nie rozumiem, ale trzeba z tym walczyć.
Pasek wagi
Vanilja -
masz jak jutro dojechać do stadniny? Wiesz gdzie to jest? Trafisz? Daj znak życia.
Ja w domu umówiona jestem na 9.15, że przyjedzie po mnie ciotka (ona wie gdzie to jest), więc po drodze mogłybyśmy Cię "zwinąć". Jeśli trafisz sama - proszę o smsa. Jeśli chcesz się z nami zabrać - najlepiej zadzwoń, to uzgodnimy gdzie, skąd i jak.

Pozdrawiam dziewczynki.
A ja przez to, że się denerwuję, że nie wyrobię się z magisterką, to czuję się TAKA GŁODNA, że masakra, chociaż wiem, że to nie głód, bo jadłam. Ale trzymam się dzielnie. Pogoda mnie dobija, spać mi się chce, a ja tu muszę pisać
Pasek wagi
musze sie pochwalić:
talia 74
biodra 92
udo51 :))
A ja jak sobie przypomnę moje dwie prace - to pamiętam, że uwielbiałam je pisać... Czułam się jak pisarka tworząca dzieło swego życia... Ubierałam wygodny dres, robiłam duuuży kubek pysznej kawy, zamykałam się w pokoju, obkładałam się książkami i wszelakimi pomocami... i pisałam z ogromną pasją i zapałem...
Fajnie było. Bardzo miło to wspominam.

Jedną pracę pisałam nawet dwa razy. Po wpisaniu ostatniej kropki - padł mi komputer i szlag wszystko trafił. Na dyskietce miałam tylko chyba dwa pierwsze rozdziały. Pamiętam jak brat się zebrał w sobie, kiedy zobaczył mnie zaryczaną. Zrobiliśmy dwa duuuże kubki kawy. Ja mu dyktowałam starając się wszystko z pamięci odtworzyć i buszując w notatkach. On dzielnie pisał to co mówiłam. Fajnie jest mieć rodzeństwo na które zawsze można liczyć

I nie Nelke. Nie napiszę pracy za Ciebie
> musze sie pochwalić:talia 74biodra 92udo51 :))
Gratuluję :-)

 > A ja jak sobie przypomnę moje dwie prace - to
> pamiętam, że uwielbiałam je pisać... Czułam się
> jak pisarka tworząca dzieło swego życia...
> Ubierałam wygodny dres, robiłam duuuży kubek
> pysznej kawy, zamykałam się w pokoju, obkładałam
> się książkami i wszelakimi pomocami... i pisałam z
> ogromną pasją i zapałem...Fajnie było. Bardzo miło
> to wspominam. Jedną pracę pisałam nawet dwa razy.
> Po wpisaniu ostatniej kropki - padł mi komputer i
> szlag wszystko trafił. Na dyskietce miałam tylko
> chyba dwa pierwsze rozdziały. Pamiętam jak brat
> się zebrał w sobie, kiedy zobaczył mnie zaryczaną.
> Zrobiliśmy dwa duuuże kubki kawy. Ja mu dyktowałam
> starając się wszystko z pamięci odtworzyć i
> buszując w notatkach. On dzielnie pisał to co
> mówiłam. Fajnie jest mieć rodzeństwo na które
> zawsze można liczyć
>I nie Nelke. Nie napiszę pracy
> za Ciebie

No dobra, to tak w ramach wyjaśnienia, żeby nie było, że bardzo marudzę Ja mam pracę badawczą, której temat brzmi: "Obecność polityków w Internecie na przykładzie miasta Radomia". Mam do napisania trzy rozdziały, z czego dwa pierwsze to jest teoria. Teorię już mam dawno napisaną, bo z teorią było łatwo. Tylko, że teraz zajmuję się ostatnim rozdziałem. Na trzech stronach internetowych radomskich polityków miałam zamieszczone od lipca zeszłego roku ankiety, które wypełniali internauci. Do trzeciego rozdziału musiałam każde pytanie z tej ankiety wpisać do excela, a później skategoryzować wszystkie odpowiedzi i policzyć, ile razy co się powtarzało. Już to policzyłam i teraz zajmuję się pisaniem wniosków. Każda tabelka z wynikami została wklejona do mojej pracy i pod każdą z nich pisze wnioski: tyle i tyle badanych napisało to i to, a tyle i tyle to i to. Po prostu dla mnie to jest nudne i żmudne zajęcie. Obecnie kończę opisywać tabelki i będę musiała jeszcze napisać ogólne wnioski osobno do każdej strony polityka i potem wnioski razem do wykorzystania przez polityków Internetu. No i dlatego tak marudzę W poniedziałek chciałabym oddać całość promotorce, bo do 10 czerwca muszę złożyć pracę, jeśli chce się bronić po 20tym czerwca, a chcę. @import url(/themes/default/c
Pasek wagi
ja dluuuugo nie mialam pomyslu na swoja prace.. mialam temat napewno nie odtworczej pracy... Komputerowo wspomagana diagnostyka medyczna z macierza eksperta - badania eksperymentalne i przyklad praktyczny. i moj problem polegal na tym ze zadnych materialow ksiazkowych na temat co to jest macierz eksperta nie bylo.. mialam tylko 3 stronicowy zapis z jakiejs konferencji na ten temat..a skoro nie rozxumialam slow akluczowego w temacie to ciazko bylo cokolwiek pisac..

kiedy w maju poszlam do promotora ze ja nie wiem jak to ugryzc i chce zmienic temat to sie okazalo ze nie mozna.. wpadlam w taka panike ze siedzialam dzien i noc spiac 1-2h dziennie i napisalam prace, napisalam program komputerowy i zdazylam 1lipca sie obronic :)

ale po obronie przez 4 dni spalam non stop wstajac tylko po papu i siusiu :) heheh

pomogl mi jeden z profesorow znalezionych w necie do ktorego wyslalam maila (wyslalam chyba do 70-80 osob nieznanaych mi zapytanie dot. tematu mojej pracy..). Profesor mi odpisal ze wpisal w google haslo "macierz eksperta" i wynikow bylo 0 i powiedzial ze skoro w googlach czegos nie ma to tego NIE MA heheh

a jak czegos nie ma to uznalam ze to haslo to pojecie abstrakcyjne i bedzie tym czym ja zechce zeby bylo :)) a wtedy to juz poszlo jak po masleeeee. od czego wodze fantazje wtedy byly hehehe

i tez milo wspominam ten czas mimo ze byl taki nerowy
i wiecie ... rozmarzylam sie... fajne byly te studenckie czasy...
mimo ze wcale nie latwe, bo mialam i studia dzienne i prace zeby miec na utryzmanie sie samej w obcym miescie...
ale wtedy jakos czlowiek mial wiecej sily i zapalu i nieprzespane noce nie byly taaaakie straszne jak teraz dla mnie - staruszki steranej zyciem hahaha

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.