Temat: walka!!!

Jak wiadomo wszystkim,którzy choć raz podjęli próbę odchudzania się, walka ze zbędnymi kg jest bardzo ciężka...
Zdążyłam zauważyć,że bez wsparcia najbliższych,znajomych szanse na sukces są praktycznie zerowe...
Mi bardzo pomogło wsparcie niektórych VITALIJEK,zmotywowały mnie ich osiągnięcia i to,że na przykładach widziałam,że jak się chce to można..

a jak Wy toczycie swoją "walkę" ???
same w sobie się zebrałyście i postanowiłyście koniec z sadłem?
potrzebne Wam jest wsparcie najbliższych,czy macie gdzieś to,że Wy na obiad jecie np. pomidora z sałatą,a reszta domowników zajada się pysznymi kotlecikami z tłuszczu?

ja zaczęłam odchudzanie bez świadomości tego,że się odchudzam. Po prostu miałam cel,że przez 50 dni ni ebęde jeść słodyczy i po tych 50 dniach  było,że do 100,po 100 do 200 i tak jakos w międzyczasie nie stosowałam drastycznych diet. Sama się odchudzałam i jadłam normalne obiady. Teraz, gdy znowu się odchudzam też robię to sama.też jem takie obiady co reszta,może nałożę sobie mniej ziemniaków, a dowalę cały talerz sałatki. U mnie zawsze się robi dużą miskę sałatki. wszyscy sobie trochę nakładają i ja jem pół miski :) a schabowe, czy mielone, czy inne jem normalnie. Nigdy nie zrezygnuję z mięsa,a przede wszystkim z schabowych :) dieta nie polega na tym,żeby wszystkiego sobie odmawiać. trzeba się racjonalnie odżywiać,a nie jeść 1000 kcal dziennie i nie miec na nic siły
wspacie vitalijek sporo pomaga... mi pomogł obraz siebie spasionego prosiaka a kiedyś byłam taka szczupła, pomogło mi też rozstanie z facetem... chcę czuć się dobrze we własnym ciele chodzić bez skrępwoania na imprezy, zrobić mu na złość poznać kogoś nowego a szczególnie wyglądać ładnie na plaży :) POWODZENIA ;D
ja przede wszystkim postanowiłam walczyć z kilogramami, a nie z sobą- walcząc z sobą, jedna " ja" przegra. mnie motywuje Vitalia, mam szczęście że w znajomych mam naprawdę przesympatyczne dziewczyny :) mieszkam z facetem, on wraca późno, więc obiad jem wg swoich upodobań.
z jednej strony mam w moim TŻcie wsparcie - co chwila mnie motywuje, kupił orbiego, kupił mp3, żebym biegała i było mi raźniej, kupił xboxa żebym grała w grę fitness ( nie mówię tego żeby się pochwalić, o nie, po prostu chcę podkreślić, że bardzo mnie wspiera), ale w takich przyziemnych sytuacjach jest już gorzej- przyjeżdża i chce zamawiać pizze, je czekoladę na moich oczach, proponuje hamburgery nie hamburgery. jest ciężko, ale jak nie teraz to kiedy??
Pasek wagi
moja walka zaczęła się w mojej głowie, po prostu z dnia na dzień powiedziałam sobie DOŚĆ i tyle. Nie potrzebuję nikogo do wsparcia. Nie płaczę nad obiadem rodziny bo jem ten sam, tylko mniej i do tego ćwiczę. Efektem tego jest 6 kg w ciągu 3 miesięcy. Niestety trzeba pamietać że mimo nawet najwiekszego wsparcia rodziny (które oczywiście jest ważne i pomaga w chwilach zwątpienia) zawsze będzie tak ze to twoje ciało, twoja dieta i twój sport. Nikt za ciebie nie schudnie więc nie płakać nad pomidorem tylko ruszyć siebie a nawet całą rodzine ;)
Na mnie podziałało to, że latem nie mogę iśc na basen, że nie mieszcze sie w piękne ubrania, które chce nosic i jestem aktualnie najgrubsza z rodziny i przyjaciół ;| Nic miłego...
Pasek wagi
zaczelam walke, ale ja nie zmienie natury. nie bede sie zajadac salatka z warzyw chetniej jak schabowym i frytkami
patrze na te dietetyczne potrawy i spisy forumowiczow "kasza z ryba" " owsianka" " chleb razowy z twarogiem" i mowie obrzydlistwo. nie wiem czy to taka pora roku ze tak dziala?

ja warzyw nie moge przetrawic ....poza ziemniakami (kopytka, placki i fyrtki)

mnie motywuje chyba najbardziej mysl jak moge wygladac za kilka miesiecy. 

To ze jak chudne mimo ze czasem nie chce mi sie cwiczyc i chetnie bym zjadla cos slodkiego itp to jak juz zrzuce te zbedne kg bede mogla ubrac obcisla bluzke , krotkie spodenki bo nie beda mi faldy tluszczu zwisac.

mnie zmotywowała koleżanka. stwierdziłam że skoro ona się odchudza to czemu ja nie miałabym. skoro mam dużo "nadbagażu" do zrzucenia. z natury jestem raczej leniem więc muszę jeszcze się zmotywować do ćwiczeń ;). wsparcie w rodzinie mam, pomaga mi mama, a ciocie i babcie rozumieją że nie jem ich przepysznych ciast bo walczę o wyższą sprawę hehe :)

agunieek1988 napisał(a):

zaczelam walke, ale ja nie zmienie natury. nie bede sie zajadac salatka z warzyw chetniej jak schabowym i frytkami patrze na te dietetyczne potrawy i spisy forumowiczow "kasza z ryba" " owsianka" " chleb razowy z twarogiem" i mowie obrzydlistwo. nie wiem czy to taka pora roku ze tak dziala? ja warzyw nie moge przetrawic ....poza ziemniakami (kopytka, placki i fyrtki)

ty to ty.
jesteś jakieś ufo żywieniowe.

Większości ludziom to co wymieniłaś smakuje.
W lodówce czekają brokuły,pierś z kurczaka, serek wiejski, jaja i nie mogę się doczekać jutra żeby to jeść.
A ty sobie jedz te swoje kejefsiaki.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.