- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 grudnia 2011, 10:10
Witam wszystkich,
postanowiłam dołączyć do jakiejś grupy wsparcia, która rozumie zawarty w temacie problem i potrafi coś doradzić, albo najzwyczajniej w świecie "przejść przez to razem". Od jakiegoś czasu zmagam się z problemem nadmiaru kilogramów (164cm, 70 kg) - wiedzy na ten temat raczej nie brakuje, problem leży raczej w braku kontroli nad sobą... Wiem, że po 18-stej już raczej jeść się nie powinno, natomiast u mnie działa to tak, że póki jestem w pracy, to jako-tako to kontroluję. Natomiast po powrocie do domu (ok. 18-stej) jem kolację i wtedy się zaczyna. Po kolacji potrafię jeszcze rzucić się na słodycze lub inne przekąski. Wiem, że nie powinnam, ale uświadamiam to sobie już po fakcie. Myślę, że organizm jakoś rekompensuje sobie braki z dnia, ale to nie do końca wydaje się prawdziwe, ponieważ w pracy jem normalnie śniadanie oraz obiad.
Gdzie więc leży problem? Co zrobić, gdy ogarnia nas przemożna ochota na zjedzenie czegoś, chociaż już nie ma potrzeby? Co zrobić, kiedy "wewnętrzny diabełek" wmawia nam w takich momentach "oj, daj spokój, przecież to tylko 1, 2, 5 czekoladka, masz to gdzieś..."?
Pomóżcie! ;-(((
29 grudnia 2011, 10:56
29 grudnia 2011, 10:53
29 grudnia 2011, 10:54
Słyszałam, że dobrym pomysłem jest też biały twaróg z np. szczypiorkiem lub rzodkiewką - bo białko dość długo rozkłada się w żołądku, więc nie czujemy tak szybko głodu...
29 grudnia 2011, 11:07
29 grudnia 2011, 11:11
29 grudnia 2011, 11:13
29 grudnia 2011, 12:07
ja osobiście nie dodaje miodu.
Jak chcesz bezkarnie poszaleć to odrobina słodziku.
29 grudnia 2011, 12:03
ja osobiście nie dodaje miodu.
Jak chcesz bezkarnie poszaleć to odrobina słodziku.
29 grudnia 2011, 12:08
29 grudnia 2011, 12:17
rememberme => to fakt, muszę pozbyć się słodyczy z domu, bo jeśli w momencie, kiedy najdzie mnie na coś ochota i nie będę tego miała pod ręką, to po prostu tego nie zjem ;P Robiłam już tak, że nie jadłam słodyczy nawet tydzień albo więcej, ale potem wystarczyło, że zjadłam cokolwiek, przypominałam sobie jakie to jest dobre i ile niesie ze sobą "uwalniania pozytywnych emocji" i wszystko brało w łeb ;/ Podziwiam Cię, że osiągnęłaś tak spektakularny sukces - z 74 na 61 kilo, naprawdę!
motylek69 => tak sobie myślę, że jednak miód jest zdrowszy niż słodzik, a nie chodzi jedynie o spadek wagi, ale też o zmianę nawyków żywieniowych - na te, które są jednak dla nas lepsze, zdrowsze :-)
Poza tym zauważyłam, że lubię dość wyraźne smaki, więc jak już zajadam to np. właśnie pieczarkami marynowanymi w occie, ogórkami lub słodyczami ;P