Chcę założyc grupę wsparcia, ale nie taką, że na początku każdy się rzuci a potem zostanę sama. Chciałabym miec koleżanki do wspólnej motywacji, nie chcę zawodów w zrzucaniu wagi - ale może jakieś małe przełamywanie się w cwiczeniach, i osiąganiu coraz to lepszych celów? Jedyna nagroda - to będzie piękna wymarzona sylwetka. Czy ktoś jest naprawdę chętny do wspólnej walki - może nie tyle co z kg (chociaż to też) co z wykształtowaniem pięknej figury?
Też się ciesze , że temat wreszcie choć trochę odżył :) straszny mam do niego sentyment, choć ostatnio, to tylko my we dwie tu piszemy. Cie3kawe co z naszą dzielną Altasik. Dawno już się nie odzywała. Mam nadzieje , że udaje jej się w życiu.
Co do moich 46 kg , które to miałam 5 lat temu , to podobałam się wtedy sobie strasznie , ale jak dziś patrze na moje zdjęcia , to nie wiem co mogło mi się wtedy w sobie podobać , może fakt , że robię coś niedobrego - he he ;] taka buntowniczka ze mnie niby ;] Nie wiem dokładnie , ale pewnie tez mogłam być nieco niższa niż teraz. Jednym słowem , już nie chcę tyle ważyć , 50kg w zupełności mi wystarczy do pełni szczęścia ;]
Dorotko, nie zapominaj o kremach , pół sukcesu w odchudzaniu jest jakość Twojej skóry. Jeśli będzie gładka i miła, to nawet jak będziesz ważyć więcej , to twoje ciało wygląda o wiele lepiej, niżeli jakbyś nie zadbała o jakość Twojej skóry. Pisze to z pełną świadomością , bo ja właśnie to odkryłam jakiś czas temu :) Ja już dziś się kremowałam, postanowiłam , że będę to robić z rana. Wracam do starych nawyków z sprzed 2 miesięcy. Wtedy najlepiej mi szło. Wstawałam rano , jadłam od razu śniadanie, higiena i kremowałam się aby mieć to z głowy. Wtedy jeszcze robiłam brzuszki a6w , ale teraz już mi się nie chce ;]
Masz rację kochana duży sentyment czuje również do tego wątku fajnie że chociaż ty jeszcze tu piszesz:) Sama jestem ciekawa u naszej Atlasiak, jak jej idzie w nowej szkole i w ogóle :) Hania zgadzam się z Tobą w 100 % i do kremów muszę powrócić będę się smarowała przed spaniem zawsze, bo rano to jakoś nie myślę o tym mam nadzieję że za nie długo jakiś efekcik będzie :) A co do ćwiczeń to nie jesteś sama bo mnie również się nie chce ;/ Ty to już doszłaś do celu więc tym bardziej Ci gratuluję i życzę Ci utrzymania wagi :**
Niby doszłam do celu , ale nawet nie zdążyłam dotrwać w nim do soboty, kiedy to zmieniam wagę na pasku . więc nadal , tak jakby walczę i marzę o 50kg.
Waga 52, którą teraz mam , też nie jest , zła , nie czuję się z nią tak wstrętnie jak się czułam ważąc 59kg. Sporo też już czasu minęło i zdążyłam się przyzwyczaić, że nie łatwo dotrzeć do 50kg i że da się żyć ważąc więcej ;)
Od dziś w ogóle zapragnęłam coś zacząć naprawiać , tak jak pisałam wcześniej. Zamiast kanapki z białego pieczywa z smalczykiem , to zjadłam wasa z pieczoną karkówką. Nie chciało mi się liczyć kalorii , ale wieżę , to to na pewno mniej i lepiej :) teraz na obiad zjem moją tradycyjną zapiekankę z kabaczka z mięskiem mielonym, to lepsze niż np. spaghetti.
Hej dziewczyny :* Ale mnie tu dawno nie było. Stęskniłam się, nie powiem. Ale miałam ostatnio tyle zajęć, że pisanie tutaj nie było mi w głowie. Nie wiem, czy nadążę za waszymi postami, ale się postaram. Dorota, widzę, że znowu schudłaś! Gratuluję, a niepowodzeniami nie powinnyśmy się zrażać, tylko dalej dążyć do celu. Dieta to styl życia, a nie katorga, więc jak raz na jakiś czas coś sibie pozwolimy nic nam nie zrobi, tylko trochę oddali od celu. Ale w końcu coś z żcycia trzeba mieć ;) Haniu, to samo tyczy się ciebie ^^ Podziwiam, że mimo niepowodzeń dalej dążysz do swojego celu i w końcu wracasz na `właściwy tor`. Czytałam pobieżnie Twój pamiętnik ale zaraz nadrobie. Miałaś rocznicę ślubu, więc wszystkiego najlepszego :* Teraz postaram się wejść raz na jakiś czas i tutaj coś napisać, ale mam tyle nauki w szkole, że cięzko jest. Jednak renomowane liceum to nie przelewki i naprawdę muszę się dużo uczyć. Ale na razie jakoś idzie i mimo zmęczenia jetstem zadowolona :) Co do mojego jedzenia, staram się uczyć komponować posiłki, jem już większe objętościowo z czego jestem dumna. I aktualnie jestem na etapie (tzn. od środy) 1200 kcal :) Rodzice mnie wspomagają a ja na nowo uczę się cieszyć wszytskim, między innymi jedzeniem ;) Doszliśmy z tatą do wniosku, że będę co tydzień zwiększać 100 kcal, i kontrolować co tydzień wagę, aż dojdę do mojego limitu. Na razie jem 1200 i ciągle chudnę, więc jeszcze się doda. Aktualnie ważę 47.7, ale nie martwię się tym. To dalej waga prawidłowa, a rodzice widząc, że staram się więcej jeść, nie każą mi przytyć. Czyli ja miałam szczęście i nie doprowadziłam się do choroby. Chociaż dalej liczę kalorie i nie akceptuję siebie. Ale kiedyś może się to zmieni. Wiem jedno - może drastycznie, ale wprowadziłam sobie nowe nawyki żywieniowe. Tzn. w sumie teraz, bo wcześniej już wiem, że się głodziłam. Ale koniec o mnie, piszcie co u Was więcej, bo ciekawią mnie wasze poczynania :) Miłego dnia :*
witam serdecznie:) Coś ruszyło i nawet Atlasiak się odezwał :* Strasznie się cieszę, że u ciebie wszystko ok, że jesz a przynajmniej starasz się jeść więcej na pewno jest Ci ciężko ale wierzę ze Ci się uda a i do tego nie przytyjesz:) Fajnie że rodzice nad tobą czuwają i są wyrozumiali bo widzą że chcesz coś zmienić i do niczego Cię nie przymuszają :) A ja Ci powiem że szkoły to nie zazdroszczę bo wiadomo dużo nauki i w ogóle a ja jak sobie pomyślę że jeszcze tydzień i to samo to aż się boję, bo nawet nie wiem czego się spodziewać po pierwszym dniu później miesiącu i tak dalej. Wydaje mi się że się czymś rozczaruje że nie będzie to takie fajne jak sobie myślę jednym słowem mam trochę pietra ;/ Z drugiej strony myślę sobie że będzie dużo takich przemądrzałych a zarazem pustych panienek i w dodatku mega chudych i będę się przy nich czuła jak szara myszka, nie chce już tego !!! Dość długo stałam w cieniu innych osób pora wyjść na światło dzienne:) Co u mnie hmm ? Dieta przez weekend a nawet w zasadzie przez cały tydzień na nie bo czekałam na okres a tu wiadomo zachcianki teraz staram się wrócić do tego co było i nie powiem jest ciężko może dzisiaj jeszcze nie idealnie ale idzie ku lepszemu :) A co U ciebie Hania?? Dawno nie pisałaś jak sprawy z mężem, pracą ?? Ja już dziś się na swój temat rozpisałam czekam teraz na wasz odzew:) Ps. W pamiętniku dodałam kilka zdjęć zobaczcie jak chcecie:) Buziakii:*********
Altasik - cieszę się , że z nami jesteś :) To co piszesz , brzmi tak fajnie :) Zdrowe odżywianie , kontrolowanie wagi , wszystko się układa jak puzzle. Podobnie jak u Ciebie Dorotko. Altasik, rozumiem Ciebie , że teraz masz mniej czasu. Nowa szkoła , nowi znajomi , no i nauka ;) Trzeba się starać już na samym początku , bo pamiętam jak mi powtarzano , że trzeba na wszystkich zrobić już jak najlepsze wrażenie na samym starcie , bo Ciebię taką właśnie zapamiętają i będą kojażyć , przez następne lata. Ja np. spaliłam się u nauczycielki od polskiego i przez 3 lata miałam u niej przechlapane. Dziękuję za życzenia , odnośnie mojej rocznicy :)
Dorotka - Dopiero teraz zobaczyłam Twoje zdjęcia. Wyglądasz bosko! Masz super nogi!!! Takie długie i zgrabne :) Wiesz co Ci powiem , musisz zacząć chodzić częściej w takich mini , spodenkach , czy spodenkospódniczkach, bo wyglądasz świetnie. Ja wiem , że to dla Ciebie trudne , bo ja miałam tak samo przecież. Jednak , gdy nad morzem spróbowałam , zaryzykowałam , a później kilka razy tez z ciężkim sercem zakładałam spódniczkę , to o dziwo zaczęłam się przekonywać, tzn. przyzwyczajać :) Masz chudziutkie rączki , ładny brzuszek , jesteś super laska. :) Więc się nie przejmuj , jakimiś dziewczynami na studiach.
Co do mojej diedy i mojego życia :D To.... z mężem układa nam się super, podobam się mu bardzo i już sie nie wstydze pokazywać mu nago , baaaa! Nawet częściej się ze sobą Kochamy :) Jestem więc zadowolona z diety , bo w pewnym stopniu poprawiła moje stosunki z mężem. Więcej rozmawiamy , co nam się podoba a co nie , spędzamy ze sobą czas, komplementujemy. Jednym słowem jest super. Z drugiej strony , jestem nawet juz zmuszona , do powrótu do życia i zaczęcia zajmowania się nie tylko dieta , ale i pracą i domem i rodziną , bo skupiając się na sobie , inne sprawy odsunełam na dalszy plan , ale tak byc dalej nie może i musze nadrobić zaległości. Trochę jest mi ciężko , bo nie pilnując się jem co popadnie i juz nawet zauważyłam , ze wracam do starych nawyków , a tego chciałam uniknąć. Na vitali bywam żadziej, co za tym idzie jak wpadam na chwile , nie zdążam się sama obrobić ze swoim pamiętnikiem , a chciałam jeszcze i na forum i do Ciebie Dorotko i do innych zajżeć . Więc robię to na raty . Troszkę przytyłam , ale wątpię , że schudnę poniżej 52, więc chcę utrzymać chociażby tą dwójkę
Pozdrawiam Was gorąco i życzę powodzenia w Waszych sprawach :* Trzymajcie się ciepło :) Buziaki :******
a Tu u nas cichosza nastała... Co tam u Was dziewczyny? Zaglądacie tu jeszcze? Jak dietka? Trwa? Czy już zakończona?
U mnie trwa nadal, tylko , że trochę się obijam.... Jednak dalej staram się kontrolować , zwłaszcza , że ostatnio znów przytyłam ;]
Od tygodnia czasu chodzę z nieuruchomioną prawą ręką. Przy zmywaniu naczyń , pękła mi szklanka , gdy miałam w niej rękę. Pojechałam na zszycie i mam aż 14 szwów, ponieważ rana była szarpana. Chirurg ładnie mi to zszył i na szczęście płat skury się przyjął , b było zagrożenie martwicy i odpadnięcia. No koniec na ten temat ;] Zablokowałam sobie pamiętniczek , ponieważ potrzebuję troszkę czasu, aby odsapnąć. Nie mam też czasu na pisanie.
Witaj Hania :** Jasne że tu zaglądam najczęściej jak tylko mogę, bo nie zawsze jest nawet czas na napisanie czegokolwiek;( To teraz kilka słów o mnie:) Hmmm Dietka to nawet nie wiem czy mogę to tak nazwać, bo coraz częściej zdarza mi się podjeśc coś słodkiego zwłaszcza przez weekend, bo mama zawsze coś przygotowuje dobrego :( szczerze mówiąc nawet nie ćwiczę nic oprócz 2 godzin wychowania fizycznego jakie mam w planie zajęć:( Teraz to już tylko nauka będzie, bo powoli zaczynają się jakieś kolokwia z części przerobionego już materiału, żeby później nie zawalili nas wszystkim, więc to może i dobrze:) Pierwsze już za 2 tygodnie i to z języka niemieckiego:) Ostatnio dziewczynki zmieniłam pasek swój ale niestety zamiast w prawo to w lewo i ważę już 60, 7 kg, ale do celu cały czas dążę i mam nadzieję że mi się uda :) Hania a Tobie kobieto co się stało ??? Gdzie tą rękę pchałaś ?? ;D ;D Strasznie mi przykro, musi Cię pewnie bardzo ta ręka bolec :(( A co U was słychać?? Jak wy sobie radzicie z długimi wieczorami już prawie zimowymi?? Mi kiepsko bo czasami coś podjem, ale nie robie z tego wielkich rzecz, wiem jedno nie mogę więcej przytyć !! Pozdrowienia dziewczynki, pisać tutaj pisać czas ruszyć tematem :*** Trzymajcie się cieplutko buźki:**
Tak właśnie myślałam , że te studia Cię mocno zajęły. Lepiej już od początku starać się nadążąć z programem , a nie robić sobie zaległości , bo później się to zemści.
o diecie cały czas staram się pamiętać , zjeść lżejsze śniadanko , wypić wodę , trzymać się pór jedzenia, ale zaczynam podejżewać , że to nie tyle co odchudzanie co dobre nawyki które do mnie wpłyneły w ostatniej diecie w której razem się wspierałyśmy.
Waga mi stoi na szczęście już w miejscu i mam nadzieje , że nie przytyję , schudnąć już tak bardzo mi nie zależy , bo i tak kto będzie widział moje kształty , przez bluzę , czy sweterek ;]
Co do mojej prawej dłoni , to wczoraj miałam już zdejmowane szwy, ale nadal jeszcze muszę chodzić w opatrunku. 2 listopada , znów idę do chirurga na przepisanie jakiejść maści na blizny , bo pewne jest że niestety jakieś zostaną :/ Co do bólu , to rzeczywiście trochę mnie to męczyło , ale nie było tak źle, w końcu silna osoba jestem, czasem nawet myślę , że nasze miesiączki bardziej dają nam kobietą w kość , niż inne dolegliwości ;P
Witam Was kochane:***** A co tu taka cisza nastała???? Wszystkie aż tak bardzo zajęte, że nawet brakuje chwilki na wpisik??:( CO u Was? Jak dieta a może stabilizacja??? Pozdrawiam was gorąco:**