Temat: wegetarianie-pokazcie sie!!


chyba ze jestem sama??
To ja również mogę się dopisać: wegetarianka od prawie 2 lat. :)

a ja tez nie wygladam na swoj wiek

ale jakies 10 lat starzej ,co tam

moja Mama mnie straszy,ze juz niedlugo bede cierpiec na problemy trawienne bo mi sie jelita wydluza i w wieku 30 lat bede wygladac na 50 

nie ma to jak motywacja

pozdrawiam&dobranoc :)

My też witamy :)
Pasek wagi
Jeśli chodzi o wątek ze starzeniem to rzeczywiście młodziej wyglądam od rówieśniczek :) przede wszystkim mam gładka skórę. moja przyjaciółka veganka ma tak samo :) I to nie są nasze obserwacje , ale naszego otoczenia. :) Ja tam uważam , że ta dieta mi służy.
Pasek wagi
> Jeśli chodzi o wątek ze starzeniem to rzeczywiście
> młodziej wyglądam od rówieśniczek :)

Myslicie, ze to od niejedzenia miesa?

Hmm, mialoby sens. Jak poszlam ostatnio do sklepu i pani pyta w czym mi pomoc, a ja jej mowie, ze chce jakis tonik do twarzy, ona jaki, a ja ze jakis na pierwsze oznaki starzenia sie, a ona w smiech, ze jak sie ma 20-kilka lat to jeszcze na to za wczesnie.

A ja w sobote 33 skoncze, ha ha ha

Mam nieskazitelna cere, ale zawsze myslalam, ze to od plywania, bo ja duzo plywam, i mialam taki pomysl, ze to sie skora srednio trzy razy w tygodni odmacza w basenie, to potem ani zaskorniakow, ani innego badziewia, no i te rumience
chlor wszystko wybija? :-D
Ja ostatnio zamiast chemicznych kremów przerzuciłam się na olejki - Rewelacja
Pasek wagi
hej wszystkim :))
widzę, że wątek ma już kilka miesięcy, ale dopiero teraz dostrzegłam i ciesze się ogromnie, że nie jestem sama. pytałam parę razy o odżywianie na forum, ale zawsze mi dziewczyny doradzały kurczaczka lub rybkę i tyle... więc dobrze, że jest grupa, która mi tego nie doradzi, a przy tym zrozumie i nie nakrzyczy, żem głupia i niespełna rozumu i że niedługo umrę albo coś w tym rodzaju :))

wege jestem od 16 lat, tj. od 10 roku życia - mama tak wychowała i chwała jej.
byłam weganka przez jakiś rok z okładem i było pięknie. wróciłam do mleka i jajek, przez lata w tym tkwiłam, ale 2,5 miesiąca temu znów odstawiłam (z przyczyn zdrowotnych). w międzyczasie naczytałam się różnych artykulów i dotyczących zdrowia wegan, i dotyczacych metod hodowli krów (na mleko) i kur (na jajka) i mnie dobiła ta lektura. gdzieś tam w głowie zawsze mi się pałętało, że to horror i tortury, ale widocznie musiałam sobie odświeżyć.

no i jestem weganką od niedawna znów :))

odnośnie ryb i różnych innych mniejszych stworzeń - ok, zdrowsze to od jedzenia czerwonego mięsa, ale to nie wegetarianizm, tylko oszukiwanie się - nie bardzo wiem, po co. jak ktoś chce siebie nazywać wege, to niech będzie prawdziwym wege, przynajmniej jesli chodzi o dietę. bo tak to demagogia jest tudzież delikatne zakłamianie - żeby szpanować? autentycznie pytam o przyczyny.
co więcej, przytaczany przykład semiwegetarianizmu na Wiki określany jest następująco:
Za rodzaje wegetarianizmu niesłusznie uważa się diety będące etapem pomiędzy jedzeniem potraw mięsnych a wegetarianizmem. Są to semiwegetarianizm (i jego rodzaje jak pollowegetarianizm oraz ichtiwegetarianizm zwany też pescowegetarianizmem).
To nie jest wegetarianizm, tylko dziwne twory językowe :)))

jeśli chodzi o styl życia, z kolei - to jest to, co mięsożercy lubią najbardziej:
1. argumenty, że marchewka płacze
2. wytykanie nam, że nie jesteśmy tacy święci, jak nam się wydaje - tzn. mięska nie jemy, ale zabijamy komary i nosimy się w skórach. jedna rzecz istotna: wege jestem z powodów zdrowotnych, ideologia i miłość do zwierząt są ważne, ale nie decydujące - i tym mogłabym zamknąć buzie. niemniej, wydaje mi się, że wszyscy wege zaczynają po przejściu na tę dietę generalnie bardziej uważać, co noszą etc. jeśli wiem, że cos jest skórą - nie kupię i już. jak byłam nastolatką, kupiłam rzemyk na rękę. a potem ktoś mi zadał pytanie, czy wiem, z czego to jest. nie pomyślałam, kupując, a potem nie wyrzuciłam, bo stwierdziłam, że skoro już kupiłam, to mówi się trudno. dzisiaj bym go nie nosiła.
tak czy siak - to argumenty z biblijnej serii: słomkę w cudzym oku widzisz, belki w swoim - nie. wege robią dużo i jest to dość upierdliwy styl życia w naszym kraju - pominąwszy walkę z rodziną :)), trzeba się naczytać tych etykietek i spędzać długie godziny na zakupach w związku z tym (znów: dla mnie ktoś, kto świadomie je jogurt na żelatynie nie jest wege), komponować posiłki i je przygotowywać, a to zajmuje więcej czasu, niż wrzucenie mięcha do piekarnika :)) mięsożercy, z kolei uwielbiają wytykać nasze niedoskonałości i niekonsekwencje, ale nie interesuje ich, że uczestniczą w masowym mordowaniu, cierpieniu etc.

echhhh, rozpisałam się, dziewczyny, bo przez te lata się nasłuchałam wiele i mnie czasem trafia. wyleczyłam się tylko z jednego: jak mnie pytają, urywam dyskusję, nikogo nie namawiam na wege, chociaż jak chce posłuchać, to opowiadam o tym, jak jem, co i dlaczego. ale trudno jest naprawiać świat. naprawiam najbliższą rodzinę - mój tata wreszcie zrezygnował z mięsa i sobie chwali. mój facet jest juz prawie :))) wege. odstawił w znaczącej ilości nabiał. uff. nie zrezygnuje zupełnie, ale zaakceptował moją decyzję, że nawsze dzieci będą wegan do czasu, kiedy będa miały naście lat i powiedzą: mama, ja chcę spróbować. wtedy spróbują i zdecydują, ale wcześniej ja decyduję, że tego nie jedzą. cieszy mnie, że się na to zgodził, bo to dla mnie bardzo bardzo bardzo ważne. a swiat? chciałabym, żeby wszyscy ludzie byli wegan. tylko jak to zrobić? :)))


na koniec wincyj optymistycznie: przepisy, rzecz jasna, dziewczyny, wymieniajmy się. w moim pamiętniku jest kilka z czasów laktoowo - polecam mocno np. fritattę ze szpinakiem (będę tęsknić :D).

a kilka dni temu zrobiłam pasztet z ciecierzycy i soczewicy - pycha! wrzucę przepis nieco później, bo teraz mam robotę.

no, kończę to długaśne i nieco ideologiczne przywitanie i mam nadzieję, że się tu będziemy wegetariańsko wspierać i sobie wzajemnie doradzać :)))
odnośnie ryb i różnych innych
> mniejszych stworzeń - ok, zdrowsze to od jedzenia
> czerwonego mięsa, ale to nie wegetarianizm, tylko
> oszukiwanie się - nie bardzo wiem, po co. jak ktoś
> chce siebie nazywać wege, to niech będzie
> prawdziwym wege, przynajmniej jesli chodzi o
> dietę. bo tak to demagogia jest tudzież delikatne
> zakłamianie - żeby szpanować? autentycznie pytam o
> przyczyny.co więcej, przytaczany przykład
> semiwegetarianizmu na Wiki określany jest
> następująco:Za rodzaje wegetarianizmu niesłusznie
> uważa się diety będące etapem pomiędzy jedzeniem
> potraw mięsnych a wegetarianizmem. Są to
> semiwegetarianizm (i jego rodzaje jak
> pollowegetarianizm oraz ichtiwegetarianizm zwany
> też pescowegetarianizmem).To nie jest
> wegetarianizm, tylko dziwne twory językowe
> :)))

Absolutnie masz racje, ja siebie wegetarianka nie nazywam, mimo iz podchodze pod definicje pescetarian, czy jak to tam zwal. Ja mowie, ze nie jem ssakow i ptakow, bo taka jest prawda. Nie jem rowniez rekinow, czy innych duzych ryb, ani nic, co sie gotuje zywcem, typu kraby cz raki. Nie posiadam nic ze skory, nawet sprzed wielu, wielu lat. Produkty mleczne i jajka kupuje tylko z organicznych malych farm roam/range free. Zyje zielono, bez auta, robie recycling doslownie calych smieci, mam koty ze schroniska, czesto pracuje jako wolontariuszka ze zwierzetami, wspieram schronisko dla porzuconych czworonogow i habitat malp, plaunje zmiany kariery z reklamy na trenera ssakow morskich.

Czy jestem milosnikiem zwierzat -- 100% tak.

Czy zalezy mi na plakietce wegetarian -- absolutnie nie.

Mysle, ze jak sie ma te zwierzeca milosc w sercu, to ani na etykietce nie zalezy, ani na poklasku, po prostu zyjesz swoim zyciem i robisz co tylko mozesz, by byc dobrym w tym, co robisz i wierzysz w swoje idealy. Nikomu nic do tego.

A w argumenty z miesozercami z czasem nauczysz sie nie wdawac. Ja juz swoje przeszlam, uwierz mi, ze nadejdzie taki moment, ze i Tobie oni zaczna latac i powiewac. Szczegolnie w czasach choroby szalonych krow, swinskiej i ptasiej grypy i tych wszystkich hormonow i antybiotykow we wszystkim, co oni maja na talerzu


ja tez:) laktoowo od 11 lat:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.