- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 grudnia 2008, 19:19
18 września 2009, 06:51
18 września 2009, 08:33
ja też nie powiedziałam mojemu, że mam problem, było mi za bardzo wstyd... na pewno próbowałby zrozumieć, ale komuś kto nigdy nie miał takiego problemu bardzo trudno to zrozumieć
Czaarnula piszesz, że kiedyś wytrzymałaś rok, czyli potrafisz, musisz tylko się zawziąć i pracować nad sobą
18 września 2009, 12:02
Jestem od roku w kontakcie z psychiatrą,bardzo broniłam się przed braniem jakiegokolwiek leku ale gdy poczytałam w mądrych książkach o chorobie to wiem że czasami lek jest potrzebny.Biorę Seronil i jestem bardzo zadowolona.Kompulsje mają związek z wydzielaniem serotoniny ale nie tylko.To bardzo złożony problem.Od wielu lat korzystam też z różnego rodzaju terapii-grupowe i indywidualne.Wiele ośrodków ma podpisane umowy z NFZ i wcale nie trzeba płacić za terapię jeśli się jest ubezpieczonym.Jeśli ktoś kłamie na terapii to okłamuje tylko siebie bo terapeuta i tak widzi problem który próbuje się ukryć i zapewne współczuje takiej biednej osobie.Nie wiem jak można wstydzić się swego chłopaka-przecież to ma być najlepszy przyjaciel a jeśli tak nie jest-to co to za związek?
Po za tym jeśli ktoś mówi że trzeba wziąć się w garść-to niestety nie jest to dobra rada.Trzeba zaakceptować że jest to poważna choroba która ma związek z naszymi przeżyciami głównie z dzieciństwa i wymaga przepracowania tych problemów z psychoterapeutą.Pomocna może być też wspólnota Anonimowych Żarłoków.Można znależć ich forum w internecie.
Uważam że bez pomocy specjalistów nie uporałabym sie z problemem kompulsji-uważałam że mam słabą wolę i katowałam siebie po każdym obżarstwie i męczyłam sie z poczuciem winy.Dzięki współpracy ze specjalistami i pracy nad swoimi wewnętrznymi problemami czuję się o niebo lepiej i traktuję siebie z miłością i szacunkiem.Ale mam kawał pracy psychologicznej za sobą za co dziękuję Bogu każdego dnia i Chwalę Go.Pozdrawiam serdecznie.
19 września 2009, 00:59
Pytacie dlaczego wstyd?
Bo wszyscy znają mnie jako energiczną dziewczynę, zawsze pewną siebie, zawsze zadbaną, wesołą, pełną życia i przypuszczam, że nikt z moich znajomych nie wyobraża sobie nawet, że ja mogę mieć jakieś problemy... o moim ożywianiu wiedzą tyle, że wiecznie jestem na diecie (bo jak się nie objadam to naprawdę zdrowo się odżywiam, a jak się objadam to udaję że się odchudzam, przed innymi i chyba przed samą sobą)...
Dlaczego nie powiem mojemu mężczyźnie? Bo nie powiedziałam od początku i boję się popierwsze, że pomyśli, że to nie we mnie się zakochał, że jesteś kimś innym... Boję się, że będzie obserwował każdy mój kęs, każde moje "jedzenie i niejedzenie", każde moje zachowanie... a to sprawi, że ja sama bardziej będę się dołować i wpadać w kompleksy, a co za tym idzie w kompulsy... A wiem , że on naprawdę zakochał się w tej normalnej mnie, bo ja-kompulsywna przychodzę od czasu do czasu.....
Widzicie to naprawdę tak jest, że facet widzi Cię piękną, chyba, że sama uświadomisz mu swoje wady i tak naprawdę jest... a potem to działa na nas... moj mezczyzna i tak wie ze mam świra na punkcie wyglądu... tak już mam .. dlatego, że od dziecka byłam grubasem i ciało mi trochę schudło, ale w głowie ciągle jestem grubasem i to pokutuje...
Ale najważniejsze żeby sobe wmawiać , że jest się naprawdę super! To potem to naprawdę wniknie do naszej podświadomości... kiedys przeczytalam fajne zdanie... JEŚLI NIE JESTEŚ MISTRZEM TO UDAJ, ŻE NIM JESTEŚ! A WKRÓTCE NIM BĘDZIESZ...
U mnie to jest tak, że mam tygodnie, miesiące, kiedy ćwiczę regularnie, wtedy zdrowo się odżywiam, dbam o siebie i wogóle życie pięknie i szybko mija.. z drugiej strony przychodzi TRACH i zamymykam się w pokoju i jem... i jem i jem i jem... dzień, dwa , trzy... tydzień , dwa... trzy... ale przychodzi czas że coś mną rąbnie i się opamiętam i zaczynam od nowa normalne życie.. martwią mnie skutki, bo to jest tak, że waga waha mi się w granicach 6-8kg które potrafię szybko schudnąć i szybko przybrać... już nie pamiętam kiedy miałam stałą wagę...
W tej chwili wychodzę z dołka więc piszę już sensowniej... myślę, że od poniedziałku, a najpewniej od weekendu zacznę wygrzebywanie się z tego bagna... wczoraj nie było kompulsu to było cudownie, dzisiaj stres to odrazu kompuls w postaci pochłoniecia 300g orzechów w czekoladzie... jadłam je bez przyjemnosci... po prostu wkladalam sobie do ust... bo na tym to zazwyczaj polega... byl wyrzut, byl placz, ale już trzeżwieję....
Zapytanie dlaczego tu własciwie piszę? Chyba chciałam tylko usłyszeć "spoko mała, nie jesteś sama", albo "tez tak mialam, tez jem w ukryciu, tez jem w samotnosci, tez potrafi zjesc pączka, 300g orzechow i 10 kanapek" , chyba po prostu szukam zrozumienia...
Dlatego właśnie nie mówię innym o kompulsach, bo dawaliby mi milion rad, zrób tak zrób siak... a kogo naprawdę ten problem dtyczy to wie że czasemi potrzebne jest deko wsparcia i nic wiecej... ja nie potrzebuję leków, być może łatwiej by mi z nimi było, ale wystarczająco juz truję orgnizm, a mózgu nie dam sobie zatruć...
Dziewczyny, dzięki za wszystko i sorki za zawracanie głowy...
P.S. Aha, ja naprawdę się nad sobą nie użalam... Chcialam chyba tylko wywalić to wszystko z siebie
19 września 2009, 07:18
Czaarnula czasem wystarczy wyrzucić wszystko z siebie i już to może bardzo pomóc:) Trzymam za Ciebie kciuki:)
1krysia czasami całkowita szczerość w związku nie jest dobra, może wręcz zaszkodzić... przyjaciołom też nie mówi się wszystkiego - chyba, że to tylko ja tak mam:P
20 września 2009, 20:13
20 września 2009, 23:07
> Czaarnula czasem wystarczy wyrzucić wszystko z
> siebie i już to może bardzo pomóc:) Trzymam za
> Ciebie kciuki:)
Dziękuję Ci bardzo!
20 września 2009, 23:23
> Współczuję życia w zakłamaniu,nie wyobrażam sobie
> czegoś takiego.To dopiero jest zatrucie mózgu!bEZ
> PRAWDY NIE MA UZDROWIENIA W ŻADNEJ DZIEDZINIE,ale
> widocznie nie każdy dostaje taką łaskę.Szkoda.Co
> prawda ja też potrzebowałam wielu lat doświadczeń
> aby być gotową na przyjęcie łask,także życzę
> powodzenia w dojrzewaniu i do bycia gotowym na
> przyjmowanie pomocy i łask.Wymaga to dużej
> pokory,a ta bez Bożej łaski nie jest
> możliwa.Pozdrawiam z miłością.
Krysiu, jakoś bardzo to demonizujesz, po przeczytaniu Twojego wpisu czuję się jakbyś chciała przepędzić ze mnie szatana... Naprawdę też jestem osobą wierzącą. Może nie wierzę w kościół katolicki, ale wierzę w Boga. Czy otrzymałam Bożą łaskę? Na pewno! Myślę, że każdy z nas ją otrzymał,więc proszę nie pisz z pietyzmem o łasce jaką otrzymałaś. Uważasz, że nie mam w sobie pokory? A wcale mnie nie znasz... Dlatego nie oceniaj mnie, a skoro nie potrafisz mnie zrozumieć, to nie potępiaj...
21 września 2009, 08:14
21 września 2009, 21:40