14 listopada 2011, 19:17
Regulamin:1.Każdy uczestnik wybiera dowolny sposób na schudnięcie (polecam dodatkowy wysiłek)2.B.ważny punkt: Na malutkich karteczkach wypisujemy nagrody,marzenia,wyzwania tyle ile nam przyjdzie do głowy-im więcej tym lepiej
-Pierwszy los jest gratisowy, następne losowanie po każdych dwóch udanych dniach i mamy kolejne 2 dni na spełnienie losu.3.Podajemy wagę początkową i w każdą niedzielę obecną wagę.
4. Tabelka i bonusy:
-każdy kto schudnie najwięcej w danym tygodniu otrzymuje 3 bonusy, drugie miejsce 2, a trzecie 1 bonus, które się zbiera i wymienia na nagrody.
- za 1 bonusa możemy być z siebie dumni:))
-za 2 bonusy możemy wylosować dodatkowy los
-za 3 bonusy 1h ćwiczeń (żeby nie spocząć na laurach:p) i losujemy dodatkowy los
-za uzbieranie 10-ciu bonusów osobiście wysyłam nagrodę niespodziankę przez listonosza pata.
Edytowany przez c7be3af25f58a945621e8419f144453f 12 maja 2012, 18:04
- Dołączył: 2011-09-02
- Miasto: Antarktyda
- Liczba postów: 1277
29 grudnia 2011, 16:11
dobrze zrobisz. porozmawiaj, może jak mu powiesz prawdę, to się otrząśnie..? a z tym telewizorem, to... -.- każdy facet jest okropny na punkcie zabawek technicznych. ale niesmowite wartości, faktycznie. a może myślał, że jak kupi ten telewizor to wszyscy się ucieszą, że bedziecie go jeszcze bardziej kochać.?
nie wiem już nawet jak to tłumaczyć.
przykre jest jedynie to, że jesteś nieszczęśliwa z nim.
to jak przy facetach jesteśmy.. zapytam się was co sądzicie o tym.. chcę poprawić maturę póki mam straszną motywację, chce spróbować dostać się na medycynę, a nie mam w tym żadnego wsparcia ze strony mojego faceta. wręcz przeciwnie - dowiaduję się przy każdej sytujacji, gdzie poruszony jest ten temat, że wszystko komplikuję swoim niezdecydowaniem. że nie tak wyobrażał sobie związek, że jestem egoistką w związku, i nie ma problemu - żebym realizowała siebie i swoje marzenia, byle nie naszym kosztem... kiedy w tym momencie ja jestem na takim etapie w życiu, że chcę walczyć o siebie, że chcę się rozwijać, spełniać swoje marzenia.. i sama nie wiem co robić, co o tym myśleć. sam wie, mowilam mu ze potrzebuję wsparcia, trochę pomocy chociażby dobrym słowem, a kiedy wspomnę o medycynie, czy czymkolwiek słyszę ,,uspokój się''.
nie wiem czy nasze plany na przyszłość się pokrywają, czy są dla nas ważne te same wartości w życiu.. a jeszcze miesiąc temu byłam gotowa zrobić dla niego dosłownie wszystko.
- Dołączył: 2005-08-15
- Miasto: Tłuściec
- Liczba postów: 2100
29 grudnia 2011, 21:23
to są właśnie mężczyźni - podcinają nam skrzydła! nie daj Boże, żeby kobieta pomyślała nie o nim! a już nie daj Boże o sobie - obraza majestatu! tacy są niestety mężczyźni! duże dzieci, zazdrosne o każdą minutę poświęconą nie im! wręcz poświęconą czemuś innemu niż wielbienie ich!
ech...
czeka mnie dziś przeprawa z moim... o ile położy się ze mną do łóżka...
29 grudnia 2011, 21:43
Jeśli już zeszłyśmy na ciężkie tematy, to dodam, że dziś wygarnęłam wszystko rodzinie.
\Oni wiedzą o tym co się ze mną działo w UK,a ukrywali to za plecami-Na każdym kroku przypadkiem słyszałam, że trzeba się o mnie troszczyć, że sama nie mogę mieszkać, Dzisiaj siostra nie miała tego na myśli ale wprost powiedziała, że tata mi nie pozwoli się przeprowadzić, że na studia mam dojeżdżać.
-Kiedy odparłam że właśnie między innymi po to tam idę żeby wyrwać się z domu, bo nie potrafię i nie chcę mieszkać z rodziną, dowiedziałam się że na studia nie pójdę! Więc zebrało mnie na szczerość-wykrzyczałam jak się czuję z tym, jak 5-letnie dziecko, że nie wiem skąd się dowiedzieli ale dlaczego udawali jakby nic się nie stało, a tak naprawdę uważali na mnie jak na szklaną figurkę.. Przyznałam się nawet do tego, że ćpałam w anglii. Praktycznie tylko raz coś wciągnęłam-nie mam pojęcia co to było, a poza tym paliłam trawkę ale to też narkotyk.
Masakra, a może to i dobrze? Zebrać się na szczerość i wszystko sobie wyjaśnić-o tym jakie każdy ma wymagania i plany-W końcu jesteśmy rodziną. Po rozwiązaniu tajemnic i pomówień może w końcu będę milsza dla nich, bo strasznie się na nich wyżywam-jestem gburowata i nie mam ochoty z nimi rozmawiać.
Marleninko może wyjaśnijcie sobie ostatecznie z mężem-Wiem, że już to przerabialiście i wałkowaliście miliony razy-ale tym razem nie oskarżaj go o nic-Powiedz tylko jakie masz oczekiwania, jakie pragnienia, z czym jest Ci źle i że potrzebujesz wsparcia.
Nnat heh:) dopiero przeczytałam-ja też na pół-medycynę;)). Później wszystko dokładnie przeczytam
Miałam takie nerwy że zjadłam ciasto, myśliwską, dużo innych słodyczy, pierogi-na bank waga skoczyła ale trudno-Zaraz idę na stepper, a jutro już wezme sie za siebie, bo to nie żarty i przelewki tylko moje życie, za które ja decyduje i jestem odpowiedzialna. Chyba też odsunęłam się znowu od Boga.
Jeszcze tu wrócę;-) Buziaki xxx
- Dołączył: 2011-09-02
- Miasto: Antarktyda
- Liczba postów: 1277
29 grudnia 2011, 23:16
Vanilambrozja, to z Ciebie niegrzeczna dziewczynka ;-) I co z tymi studiami? Jak to pół-medycyna? Co rodzina na Twoj wybuch?
- Dołączył: 2005-08-15
- Miasto: Tłuściec
- Liczba postów: 2100
30 grudnia 2011, 09:04
Vanila - to są Twoi najbliżsi, myślę, że prędzej czy później zrozumieją! I bardzo dobrze, że wywaliłaś to z siebie! Najgorsze, jak coś w człowieku siedzi i doskwiera! Kochają Cię, myślę, że w końcu Ci zaufają, musisz im w tym pomóc!
Mi trochę ulżyło, bo porozmawiałam z ojcem o tym, co przeżyłam! Naprawdę odczuwalna ulga, już mnie to tak nie męczy. Natomiast z mężem... nie miałam sposobności porozmawiać - skutecznie mnie unika! Zachowuje się jak gówniarz, obrażone dziecko: nie odzywa się, olewa mnie, znów spał u dzieci. Staram się tym nie zadręczać, dziś spróbuję go "dorwać". Na pewo nie wykończy mnie psychicznie! Nie powinien ze mną zagrywać, bo ja mam większe pole do popisu jeśli chodzi o zagrywki...
- Dołączył: 2011-09-02
- Miasto: Antarktyda
- Liczba postów: 1277
30 grudnia 2011, 16:51
DObrze, że się zawziełaś i chcesz coś z tym zrobić, chociaż porozmawiać o problemie.
U mnie zero poprawy, na dodatek waga leci ze mnie aż za bardzo, sama wiem że przesadzam, zaczynam przestawć jeść, całkowicie tego nieświadoma. Zaczyna się odpychanie w ten sposób problemów jak kiedyś. I nie jestem pewna czy dam radę nad tym zapanować.. :(
30 grudnia 2011, 23:59
Nnat no co Ty mówisz?? :-( Każdy problem da się rozwiązać, trzeba trafić w sedno, nie odpychaj go od siebie!!
a wiesz co myśle o podejściu Twojego faceta?? Strasznie mi się to nie podoba-w związkach powinno się wspierać i cieszyć w sukcesach, a nie podcinać skrzydła-I kto tu jest egoistą? Czy poprawa matury i studia zmuszają jego do czegoś?? Np.bedzie musiał z czegoś zrezygnować, coś porzucić? Zastanówcie się oboje nad tym, zapytaj go o jego plany i wyobrażenia. To podłe, kiedy ktoś podcina skrzydła i zniechęca od i tak trudnej dla nas i wymagającej odwagi decyzji w kierunku przyszłości. Co mu przeszkadza ta medycyna-A on? Ma wykształcenie? Może obawia się, że będziesz bardziej wykształcona lub zazdrosny, że poznasz tam kogoś innego?? Bo nie wiem jak inaczej wyjaśnić jego zachowanie..:-( Przykra sprawa!
Marleninko cieszę się, że masz te cudowne dzieciaczki-I nawet 3;P bo i mąż jest dzieckiem. A tak poważnie, to bardzo gratuluje rozmowy z tatą-Rodzice jednak powinni mieć dobry kontakt z dziećmi i siebie wzajemnie wspierać. Jeżeli chodzi o męża-miga się bo wie że będzie rozmowa-może daj mu troche czasu-niech się na nią przygotuje.
No i ja też mam rozmowę za sobą..Nie mam wyrzutów sumienia, ale dobrze też się nie czuje.
Z siostrą chyba nigdy się nie dogadam-wiem jak ona się stara, ile robi dla innych a nie ma wsparcia. Jest matką ,ja wszystko rozumiem.
Wyszła jakaś masakra. Z mamą się pogodziłam-chyba znowu jesteśmy przyjaciółkami co mnie bardzo wzrusza i cieszy:')).
Nawet nie wiem czy powinnam o tym pisać ale chcę w jakim by to świetle mnie nie postawiło.
Jestem chrzestną jej dziecka-sama nie przepadam za dziećmi denerwują mnie, nie planuje wlasnego-ale nawet dlatego bardzo sie ciesze ze mam Anastazje:).
Kiedys bedac za granica rozmawialysmy i opowiadalam,ze teraz doceniam czas z nimi,ze jakbym wrocila byloby inaczej-pomagalabym przy dziecku, gotowala obiady.. Wrocilam i jedyne co robie to gburowatość! Nie pomagam, bo nie lubie-mam wlasne sprawy na glowie, czasem biore chrzesnice na rece, odwiedzam ja kilka razy dziennie bawie sie ale nie poswiecam duzo czasu, a na pewno nie wyreczam siostry tak zeby miala czas dla siebie i zeby ja odciazyc.
Z siostra nie wytrzymuje-martwila sie o mnie bardzo,bronila mnie, duzo robi dla domu,cieszy sie kiedy nie mam humorow i mozemy pogadac, ale wszystkim rozkazuje,a jak cos ktos zle zrobi,przyniesie lub kupi nie to-wyzywa nas od idiotow i debili i narzeka ze Nic nie pomagamy,ze musi robic za innych. Poza tym kloci sie z mezem,ktory pije.
Nie akceptowalismy jej zwiazku-Dzisiaj po rozmowie powiedziala ze wlasnie udowodnilam ze nie mozna mi ufac i jestem nieodpowiedzialna,skoro nie pomyslalam o bliskich, przedawkowalam tabletki i palilam trawke.
Odparlam ze wiedzialam co robie,moje wybory sa przemyslane i jestem gotowa na poniesienie konsekwencji kazdej swojej decyzji i ze juz sie zmienilo duzo,ze sie poukladalam. Poza tym powiedzialam o ciaglym bolu somatycznym na ktory lekarz przepisal mi leki nasenne,o tym co dowiedzialam sie o F., o tym ze wlasnie myslalam o nich,ze wtedy nie szanowalam jeszcze zycia ale chcialam im zaoszczedzic problemow-bo przeze mnie mieli tylko zmartwienia, pozyczyli mi duzo pieniedzy ktorych nie bylam w stanie splacic i mieliby jeden problem z glowy.Oczywiscie teraz tak nie mysle.
Siostra sie obrazila-powiedziala ze w takim razie jestesmy pieprzonymi egoistami nic za nas nie bedzie juz robic!
Po chwili wrocilam i wyznalam ze zalezalo mi szczegolnie na rozmowie z nia,przepraszam ze zawiodlam jej oczekiwania,ze nie chce sie z nia klocic ale nie bede pomagać przy dziecku bo nie lubie-WIedzialam co mi odpowie.
"Ty nic nie rozumiesz, nie zycze Ci zebys byla w takiej sytuacji-ciekawe jak ty bedziesz miala dziecko i meza-jak wtedy bedziesz potrzebowala pomocy i nikt ci nie pomoże, zobaczysz"
Juz wiedzialam, ze nic z tego-wiec dodalam: "oskarżałaś mnie o brak odpowiedzialności, tak? a co Ty zrobilaś? Ostrzegalismy Cie przed Twoim mezem dwa lata temu,mowilismy to co Ty sama teraz na niego mowisz,a Ty sie wyparlas, nie moge zniesc placzu dziecka, Twoich rozkazów i waszych kłótni-Gybys byla odpowiedzialna nie zdecydowalabys sie na dziecko wiedzac ze nie bedziecie wiazac konca z koncem,tylko jakbys byla na to gotowa. Zaplanowaliście sobie dziecko,powiadamiajac nas po fakcie-jak juz zaszlas w ciaze, nie majac środków na utrzymanie dziecka ani nie pytając nas o zdanie" To było chamskie wiem, siostra powiedziala co to ma do rzeczy?? A jA-"to że mieszkamy razem!" wyszlam
Przyszedl jej mąż-popłakała mu się, jaką to ma podłą rodzinę, pewnie się nas wyrzeknie
Powiedzialam tak jakbym nie chciala zeby Anastazja sie urodziła, podle to zabrzmiało ale ja nie wytrzymuje z ta kobietą!! Rozumiem jej sytuacje przykro mi, ale sama tego chciala-Trudno moge być podła ale ona sama wybrala takie zycie-jakim prawem obarcza nas wszystkich odpowiedzialnoscia za swoje bledy!!??? I teraz bedzie nas obwiniac wyrzutami sumienia i myslec w duchu ile nie robila dla domu, nie troszczyla sie o nas a my na to sralismy! -Tak wyglada zycie z rodzina-Dobre na zdjęciu..
31 grudnia 2011, 00:22
ha;) i diete zaczynam od pierwszego stycznia po nocy:P.
Teraz nie mam głowy i obiadam sie slodyczami -waga skoczyla do 56!
Mam wyrzuty sumienia..CO moglabym zrobić:-(?
Kochane..I przepraszam, że dużo Wam nie poradzilam:P! Tak mi przykro, juz nie mam tajemnic przed siostrą ale teraz jest masakra-Ona mi nie wybaczy-chyba że zaczne sprzatać i zajmować się małą. Nie chce tego robić z jakiegokolwiek innego powodu niż nieprzymuszona wola. A do siostry nic nie dociera-ona wszystko odbiera jako atak. A na prawde-nie ma źle!!! Nie to że nie ma wsparcia-brat caly czas nianczy Nastke,babcia tez przychodzi, ogólnie zaakceptowalismy ich zwiazek, nie czepiamy sie i nawet polubilismy szwagra. Mieszka z nami, sami kupują jedzenie ale zalegają troche z czynszem i tez mają długi u nas w rodzinie.Anastazji kupuje dużo ubranek i zabawek. Sprzata,mamy dyzury a ona czesto sprzata za innych-ja to doceniam ale nikt jej przeciez nie karze! Nie wychodzi nigdzie, ale nie mielibysmy nic przeciwko gdyby zostawila nam anastazje i poszla od czasu do czasu z mezem do kina czy baru.
Sytuacja jest na tyle glupia,że ludzie obcy mowia ze oni mają dobrze, niech nie narzekają!
Ale ja ją rozumiem,Jest strasznie znerwicowana-to nie ta siostra ktora mialam!
Była podziwiana,sama brałam ją za wzór-utalentowana i wykształcona,pracowała w szkole, miała dużo znajomych-lubiła się stroić i spotykać z ludzmi, ciągnęła za sobą sznur adoratorów. Śliczna dziewczyna,ambitna,przebojowa, przedsiębiorcza i z dobrym sercem,wstawiająca się za słabszymi i wrażliwa na krzywdę innych.
Poznala męża i się porobiło.. Najpierw pokłóciła się z rodziną, wypięła na nas a i tak zrobiła po swojemu. Męża traktuje jak służącego-on ani śni się słuchać wręcz robi na złość nie po jej myśli-Jak i ja. On pracuje,daje pieniądze i to się chwali ale po pracy go nie ma-śpi, rzadko kiedy poczuwa się być ojcem,czasem wychodzi pić i wypomina jak jej nie wstyd że nic nie robi i nie pracuje. Siostra zapierdziela w domu,sprząta-ale zawsze to lubila,poza tym musi oderwac sie od problemow. Nie ma na nic czasu, ma kochane dziecko, ktore niestety tez czasem ma humorki ale ogólnie noce są przespane, a w dni jest spokojna.
Przytyla 20 kg,ostatnio w stresie schudla 5, nie wychodzi nigdzie, stracila kontakt z przyjaciolka ktora nie ma dziecka i robi kariere. Stala sie zgryźliwa-krytykuje wszystkich ludzi i ich wygląd,zazdrości innym sukcesów,wyglądu i szczyci sie tym ze jest szczera asertywna i przynajmniej nie kryje sie z tym. w poludnie lata po naszych pokojach,mowiac-wstawaj juz, tyle roboty!-Wszystko mowi trybem rozkazujacym-Weź ją!Przynieś mi to! wstań! Tyle trzeba zrobić! Musisz iść do!itd..
Chciałabym pomóc jej się odchudzać ale żeby jej pomóc musiałabym się zająć małą, dla mnie to nie problem ale nie lubie robić dla innych przysług,bo ludzie się przyzwyczajają do tego i nie szanują pomocy,a gdy zdarzy się odmowić uznają to za chamstwo-dlatego z góry powiedzialam ze nie bede pomagać,chyba ze mi sie zachce.
Dzisiaj mówiła mi ze musze isc na terapie bo mam wahania nastrojów oraz nie odpowiadam za siebie. Ja już wszystko poukladalam, jej by sie przydal terapeuta-ktos komu moglaby sie wygadać, bo ma jakąś masakre.
31 grudnia 2011, 00:35
Wiecie co! Ide porozmawiac z rodzenstwem poradzic sie co zrobić! Nie chce zebyście się przestraszyły tymi tasiemcami:P, nie musicie nic pisać, po prostu chcialam sie wygadać.
No i przypomnialo mi sie ze i tak nic siostrze nie pasuje-jak przyjechalam oznajmilam, ze mam taki plan-codziennie po wstaniu robie cos dla domu 30 minut,sprzatam a pozniej mam czas dla siebie i wszystko zalezy ile bede miec czasu-Tez chodzilo mi o zajmowanie sie małą. A siostra na to:no dobra,plan planem ale rzeczywistość jest inna, a gdzie godziny dla małej-Chcialam dobrze codziennie byloby czysto ale skoro taka byla reakcja zdecydowalam ze nic nie bede robić i powiedzialam ze nie bede sie zajmować małą dużo i nie mam podejscia do dzieci wiec ma czas zeby sie zastanowic czy na pewno chce mnie na chrzestna. Myslala ze sie zmienie..Dlaczego ludzie maja jakies oczekiwania i licza na zmiane??? To niszczy kazdy zwiazek i relacje! Wyimaginowane oczekiwania! To zniszczylo moje nerwy przy F.!
A co miałam pisać to pytanie:p.. Co porabiacie na sylwestra:)???
Szampańskiej zabawy!!! Mua xxxx
- Dołączył: 2005-08-15
- Miasto: Tłuściec
- Liczba postów: 2100
31 grudnia 2011, 14:00
Lasencje, Kochane Moje Wspieraczki przez wielkie W!
Udanej, szampańskiej biby Wam życzę!
My idziemy - POGODZENI - po długiej rozmowie (uwieńczonej szaleńczym seksem), do znajomych na domówkę, będą 3 pary i każda z dwójką dzieci - będzie wesoło!
A jutro mam urodziny synka - 5.!! Też będzie wesoło!!!
Vanila Twoje tasiemce doczytam i skomentuję po całym tym szaleństwie
sylwestrowo-noworoczno-urodzinowym!
Odezwę się jutro wieczorkiem, a tymczasem:
Edytowany przez marleninka 31 grudnia 2011, 18:17