21 grudnia 2011, 18:47
Dobra, będę lecieć do przodu. Pamiętam, jak kiedyś wyszłam na wrotki, to było na samym początku mojej wrotkowo-rolkowej przygody, i oparłam się o mur. A wrotki to jednak nie buty i odjechały, a ja się zsunęłam plecami po tym murze i klapnęłam na tyłek. Od tego czasu nie lubię spadać na dupcię ;)
21 grudnia 2011, 18:52
Ja kocham łyżwy!!!!!! Kocham kocham kocham kochaaaaaaaaam! ♥ A szczególnie jeździć z Piotrkiem :)
U mnie źle z dietą. Ale po świętach będzie lepiej, obiecuję!!!!!!!!!!!!
Ale mi kości wystają ;D
- Dołączył: 2011-01-20
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 518
21 grudnia 2011, 19:31
A ja oświadczam, że na mojej - nie wiem, czy nie kłamliwej wadze jest 67. Spodnie z opiętych są luźne boczki zleciały trochę w centymetrach, więc myślę, ze 2,3 kg jest optymalne. ;)
Ponadto wróciłam do domu (jak wyżej) i padam na twarze... No i nie wzięłam butów do sylwestrowej kreacji z Torunia...
21 grudnia 2011, 19:40
jest lipa , mam dosc siebie ! :((((((
- Dołączył: 2011-01-20
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 518
21 grudnia 2011, 20:11
ej, no chyba nie! ;P Co się dzieje?
21 grudnia 2011, 20:27
A ja z dietą zawalam. Zawalam i zawalam tylko!
21 grudnia 2011, 20:31
Ja się cały czas trzymam. 52 dzień i jeszcze żadnej poważnej wpadki :)
- Dołączył: 2011-01-20
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 518
21 grudnia 2011, 20:43
Ja mam dla Was ogólny komunikat:
Brak mi wiary w to, że będę szczupła. To oczywiste. Od pierwszej co najmniej klasy gimnazjum mam problem ze swoją figurą. Diet przeżyłam wiele. Od paru dni ćwiczeń, przez niejedzenie prawie niczego, po zdrowy rozsądek, który i tak doprowadzał do wielodniowego obżarstwa słodyczami. To nie jest optymistyczne, a wiem, że Wasze historie są podobne. Wiem też, że ten brak wiary jest najgorszy. Ale, dziewczyny, co mamy do stracenia? Jeśli nie idzie, to- ze względu na nasze doświadczenia w tej dziedzinie, powinnyśmy wiedzieć co robić. Satysfakcjonuje Was uczucie po wysiłku- ćwiczcie, zaraz wróci siła do działania i poczucie bycia szczuplejszą ;). Zawalacie jedząc słodkie? Wyszukajcie czegoś light, co pomoże Wam łączyć dietę z przyjemnością. Nie chcę tworzyć tu wiadomości od guru Enough. Nie jestem guru, ale "fatty enough" brzmi dość przekonująco, żeby mobilizować ;P.
Dziewczyny, waga nie jest moim jedynym problemem z ciałem. Czasami myślę: co mi to da, skoro mam cellulit, włosy odrastające po jednym dniu bez maszynki, wągry i haluksy (...). Ale zawsze może być lepiej. Banalne hasło, które powinno zaświecać nam w najgorszych momentach. Nie krzywdźmy swoich ciał, ani siebie. Nie odmawiajmy sobie za dużo, bo życie jest tylko jedno, ale też rozpoznawajmy dobro: ćwiczmy dla przyjemności, stawiajmy sobie nowe cele i wyzwania.
Nie zrozumcie mnie źle, wiem, że z moim jojo +8 kg niewiele powinnam tu na ten temat pisać. Ale taka jest teoria i wystarczy ją tylko wprowadzić sumiennie w życie.
A szczupłe być możemy wszystkie. Jeśli to ma nas uszczęśliwić.
- Dołączył: 2011-01-20
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 518
21 grudnia 2011, 21:02
Tymczasem lecę. Dobranoc ;)