Temat: Wszystkie osoby ktore maja >100...:)

Chyba nie ma takiego watku dla  osob "troszke" przy kosci, mam nadzieje ze razem bedzie latwiej.Zapraszam wszystkich.
Powitać,
wróciłam do domu, po drodze zmokłam, ale co tam idę zrobić ciasto z rabarbarem, bo małe się domaga i wracam później
Wiatam te co dołączyły, muszę jeszcze poczytać posty z wczoraja i dzisiaja jak mnie nie było
Pasek wagi
A cóż to będzie za ciasto z rabarbarem?
Spodziewam się gości w sobotę i w niedzielę też, i musiałam i ja zrobić ciasto. Ale ''zrobiłam się jak mały Kazio'', robiłam miodownik, tam się ubija jaja z cukrem, miód i margarynę roztapia się, a ja ubiłam te jaja, dodałam sodę, mąkę, wymieszałam, podzieliłam na dwie części, do jednej dodałam kakao, odwracam się w stronę kuchenki a tam w garczku stoi to roztopione! O w morde jeża! Musiałam dzielić to ''na oko'' dodawać mąkę, a zdziwiona byłam bo mi zostało. Uporałam się i ztym, potem kaszę manną na mleku gotowałam a jak wystygła ukręciłam z margarynę, powinno być masło, ale co tam. Zrobione, jeszcze nie jadłam go! Jak mnie będzie kusiło to oddam rodzicom, teściom zaniosę po kawałku, niech jedzą. U mnie to z ciastami tak jest, jak sobie zrobię to sobie mogę sama zjadać, nie ma amatorów na nie. Dlatego moje kochane nie robię często!
Czytam sobie i widze że co druga z was to masochistka ... niby na diecie a wciąż o lodach, czekoladzie, biej śmietanie, ciastkach po co się kochane maltretować myslami naprawde da sie bez tego zyć a jak nie to nik nie mów że nie można kawłka takich frykasów wsunąc ale zawsze nalezy pamietać że to puste kalorie. Do góry uszy będzie dobrze.
Ben  
Celti! A Ty myślisz, że jak mam ochotę na kawałek czekolady to sobie jej nie zjem? A zjem, ale tylko kawałek! Całkowicie bez słodyczy wytrzmałam 1,5 miesiąca. Nie słodzę kawy, herbaty już chba ze 20 lat. 
I na diecie jestem. A pożartować na temat słodyczy nie można? Można, żartujemy na temat sexu, to i o słodyczach też sobie pogadajmy! To, że ja nie powinnam jeść słodkości, nie znaczy, że dzieci moje też nie mogą. A gości muszę czymś poczęstować. Nie dam im warzyw gotowanuch na parze. 
Wiesz co? Tak sobie czytasz tylko? A napisał byś nam coś ciekawego, a nie tylko nasze pisanie śledzisz, my z Tobą też chętnie popiszemy!
heheh zawsze można warzywa na parze posłodzić .. ;P
Już bym wolała i bez cukru i bez soli

No dobrze stoję obecnie przed dylematem zakupu kolejnego okresu diety w tym portalu. Zaznaczę od razu, że nie chodzi o kwestię finansową. Przyznam się bez bicia, że proponowaną dietę w portalu praktycznie nie stosuję wcale.

 Zacząłem się odchudzać od połowy lutego br. W kwietniu minął rok jak rzuciłem palenie (po ok. 8 latach). Tak z dnia na dzień. Kiedy człowiek szarpie się z decyzją zerwania z nałogiem słyszy tu i ówdzie, że jak się rzuca to chcąc nie chcąc masa ciała idzie w górę. Z autopsji powiem - nie do końca jest to prawdą. Moja dotychczasową podstawową przyczyna tycia było nieregularne jedzenie.  Albo nie tyle nie regularne, co niewłaściwe. Praktycznie nie jadałem śniadań. Bywało, (i to całkiem nie rzadko), że pierwszy posiłek jadłem po powrocie z pracy. Jeżeli moje zachowanie kulinarne można by było przyrównać do czegoś to chyba do karmienia psa (raz dziennie i dużo) … żona właśnie kusi piwkiem :P – Wasze zdrowie!! (szklana piwa jeszcze nikogo nie zabiła – tym bardziej czwarta od blisko 3 miesięcy).  Przystępując do Vitalii, pierwsze co udało mi się pokonać w sobie to właśnie niejedzenie śniadań w domu i niejedzenie drugiego posiłku w pracy. Teraz codziennie czuje, że jestem głodny ok. godz. 11:00 – 12:00. Myślę sobie, że to bardzo zdrowa oznaka. Kolejne małe zwycięstwo to cukier i sól. Nie powiem, że wyeliminowałem całkowicie (nie wyobrażam sobie kawy bez cukru – kawę też ograniczyłem – kiedyś bywało i 3-4 dziennie teraz tyle samo tygodniowo), ale bardzo, bardzo ograniczyłem (sól niemal całkowicie). Zwycięstwo trzecie – jem mniej. Nawet (a może przede wszystkim) wtedy gdy coś smakuje. Unikam ziemniaków i makaronów. Generalnie ograniczyłem dania mączne oraz mięsne (wyeliminowałem z jadłospisu mięso wieprzowe i ograniczyłem znacznie wołowe). Zakochałem się (jak tak można powiedzieć) w drobiu (głównie kurczaki, indyki- kaczek unikam co by nie mieć zatargu z ABW). I wracając do mojego dylematu skoro zrzuciłem 8 kg w 2,5 miesiąca – praktycznie sam czy jest sens opłacać cos czego nie stosuje?

Żeby nie było tak kolorowo wadą jest to, że nie ćwiczę!!!

Pozdrawiam

 Ben

he he he he he

Uśmiałam się z Was.
        he he he he

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.