- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 kwietnia 2008, 17:52
1 maja 2008, 17:34
1 maja 2008, 20:08
1 maja 2008, 20:12
1 maja 2008, 20:18
1 maja 2008, 20:23
1 maja 2008, 20:24
1 maja 2008, 20:26
1 maja 2008, 21:06
No dobrze stoję obecnie przed dylematem zakupu kolejnego okresu diety w tym portalu. Zaznaczę od razu, że nie chodzi o kwestię finansową. Przyznam się bez bicia, że proponowaną dietę w portalu praktycznie nie stosuję wcale.
Zacząłem się odchudzać od połowy lutego br. W kwietniu minął rok jak rzuciłem palenie (po ok. 8 latach). Tak z dnia na dzień. Kiedy człowiek szarpie się z decyzją zerwania z nałogiem słyszy tu i ówdzie, że jak się rzuca to chcąc nie chcąc masa ciała idzie w górę. Z autopsji powiem - nie do końca jest to prawdą. Moja dotychczasową podstawową przyczyna tycia było nieregularne jedzenie. Albo nie tyle nie regularne, co niewłaściwe. Praktycznie nie jadałem śniadań. Bywało, (i to całkiem nie rzadko), że pierwszy posiłek jadłem po powrocie z pracy. Jeżeli moje zachowanie kulinarne można by było przyrównać do czegoś to chyba do karmienia psa (raz dziennie i dużo) … żona właśnie kusi piwkiem :P – Wasze zdrowie!! (szklana piwa jeszcze nikogo nie zabiła – tym bardziej czwarta od blisko 3 miesięcy). Przystępując do Vitalii, pierwsze co udało mi się pokonać w sobie to właśnie niejedzenie śniadań w domu i niejedzenie drugiego posiłku w pracy. Teraz codziennie czuje, że jestem głodny ok. godz. 11:00 – 12:00. Myślę sobie, że to bardzo zdrowa oznaka. Kolejne małe zwycięstwo to cukier i sól. Nie powiem, że wyeliminowałem całkowicie (nie wyobrażam sobie kawy bez cukru – kawę też ograniczyłem – kiedyś bywało i 3-4 dziennie teraz tyle samo tygodniowo), ale bardzo, bardzo ograniczyłem (sól niemal całkowicie). Zwycięstwo trzecie – jem mniej. Nawet (a może przede wszystkim) wtedy gdy coś smakuje. Unikam ziemniaków i makaronów. Generalnie ograniczyłem dania mączne oraz mięsne (wyeliminowałem z jadłospisu mięso wieprzowe i ograniczyłem znacznie wołowe). Zakochałem się (jak tak można powiedzieć) w drobiu (głównie kurczaki, indyki- kaczek unikam co by nie mieć zatargu z ABW). I wracając do mojego dylematu skoro zrzuciłem 8 kg w 2,5 miesiąca – praktycznie sam czy jest sens opłacać cos czego nie stosuje?
Żeby nie było tak kolorowo wadą jest to, że nie ćwiczę!!!
Pozdrawiam
Ben
1 maja 2008, 21:06