Temat: walczymy!

no, dziewczyny. myślę, że tutaj będzie nam się lepiej rozmawiało :)
wyjaśnienie ; jesteśmy uciekinierkami z innego tematu, gdzie niestety zdecydowanie zaczęło się robić zbyt gęsto od postów w stylu 'ile ważysz i przy jakim wzroście?' albo przechwalania się coraz to niższym bmi.
Walczymy z zaburzeniami odżywiania, wspieramy się, rozmawiamy na różne inne normalne tematy, bo w końcu nawzajem dobrze się rozumiemy :)
i oczywiście zasady: nie podajemy swoich wag, bmi itd. my chcemy wygrać z chorobą. a ktoś piszący 'mam BMI 12 o matko utyję jak zacznę jeść chleb' nie pomoże innym dziewczynom wyzdrowieć.

ps może któraś podjęłaby się sporządzenia jakiegoś regulaminu? :p

a i najważniejsze: NIE JESTEŚMY PRO-ANA!

> miki - mam tak samo, nawet jak coś zjem, to od
> razu muszę sprawdzać -,- niestety. ale
> przynajmniej robimy małe duże kroki do wyjścia z
> choroby ;) i o to chodzi! piątka! ; )zrób
> wszystko, żeby nie trafić znowu do szpitala. ja
> teraz się staram, żeby tam nie trafić.nie mogę już
> spaść ani grama, właściwie już powinnam być w
> szpitalu, ale mam ostatnią z ostatnich szans. też
> jest ciężko, ale trzeba dawać radę. dziś np
> zjadłam 2 gałki lodów z rodziną, żeby nie
> odstawać.a przed chwilą kostkę gorzkiej czekolady,
> takiej 77%. obiecałam sobie, że będę zjadała
> określoną ilość kcal i nie będę schodzić na
> mniej.dość ciężko tyle mi zjadać. nie tylko przez
> chorobę. ciężko dobić do tej ilości (nie chcę
> podawać jakiej, żeby nie dołować nikogo, kto być
> może je więcej) nie jedząc chipsów, słodyczy i
> różnych innych przekąsek. bo jem normalnie, na
> prawdę: śniadanie, 2 śniadanie, obiad,
> podwieczorek, kolacje... nie żałuję sobie, staram
> się. a i tak zawsze wychodzi mniej i mniej.
> szczególnie gdy jestem w domu.

Nakrettka,mogłąbyś napisac jaka to ilosc? Bo jestem ciekawa, bo ja jem według jadłospisu ustalonego przez lekarkę,ale nic nie tyję :(
zjadłam przed chil,ą jabłko i mam wyrzuty troche :( pewnie przez to zrobie mniejsza kolacje :(
miki- jasne, napiszę ci, tylko nie chcę tu na forum. a wiadomości nie mogę do ciebie wysłać, bo nie masz założonego pamiętnika. więc może wejdź do mnie i napisz do mnie prywatną wiadomość,a ja ci na na nią odpiszę i ci powiem :D tu nie chcę bo nie chcę, żeby inne dziewczyny się jakoś mną sugerowały :) + też zaraz się zabieram za kolacyjkę ;d

przytyć jest ciężko, w życiu bym nie pomyślała, że aż tak.
nasze biedne wyniszczone organizmy też gorzej wszystko przyswajają. ja mam ważenie jutro, więc się dowiem jak się mają sprawy. boję się troszkę. aczkolwiek dziś zakupiłam orzechy i po kolacji zjem garść. mam włoskie i laskowe, zobaczę które będą mi bardziej smakowały.

miki nie wolno ci! ja wczoraj wsunęłam na noc 4 jabłka. miałam jakiś jabłkowy napad. miałam też wyrzuty, ale trudno. bez walczenia z tym się nie wyleczymy!! + nie możesz zjeść mniejszej kolacji ! nie możesz sobie odpuścić, nawet na moment! chyba, że wolisz wrócić do szpitala. dziewczyno, walcz!
a Ty byłaś też w szpitalu przez anoreksję?
nie. powinnam być, ale dostałam wakacje na ogarnięcie się.
Właśnie mam pytanie co do szpitala, czy oprócz tego ze rodzice sami chca tego aby dziecko trafilo do szpitala to są jakies warunki aby tam trafić- mam na myśli głownie jak niską wagę (BMI) trzeba miec zeby tam trafić?
nakrettka i ogarnełas sie?:P
Pasek wagi
wiem, że jeśli jest się pełnoletnim a ma się wagę poniżej 15 to można przymusowo kogoś leczyć. ubezwłasnowolnić.
a jeśli jest się niepełnoletnim, to po prostu decyzją rodziców, lekarzy. nie ważne jakie jest bmi. tak mi się wydaje.

pauliskazdw - nie wiem, myślę, że jako tak, ale tak : ) raczej na pewno bardziej tak niż nie. po prostu waga nie schodzi w dół. ciągle jest taka sama. tzn zeszła w dół, ale starałam się to nadrobić tak, aby pozostało niezauważone... mam o tyle dobrze, że ważę się sama.
raz na tydzień. ale zaczęłam jeść, więc jest dobrze : > pracuję ciągle nad sobą. jeszcze miesiąc temu bym nie pomyślała, że będę tak jeść jak teraz ;o a na prawdę nikt mnie nie musi upominać i gapić mi się w talerz i mówić dołóż sobie, bo...robię to sama!
bo dostałam taką możliwość. tzn jak rodzice mnie kontrolowali to było mi potwornie ciężko się przełamywać i jeść. nie znoszę jeść pod presją. więc przy pomocy dietetyczki (rozmawiała z nimi) zawarliśmy umowę, że jeśli waga nie spada to oni nie kontrolują aż tak mojego jedzenia, tzn ufają mi, że wiem co robię. czasem jasne, powiedzą coś, ale nie jest to TERROR
Ja byłam trzy razy w hospitalizowana niestety.
2 razy na początku choroby, dziwne pobyty.

Później dłuugo ponad rok w domu, ale dopiero wtedy tak na prawdę choroba się rozkręciła. I tej zimy trafiłam do szpitala niedaleko domu (na szczęście żaden specjalistyczny! ). Jak już pisałam sama tam jadłam i tyłam, sama się ważyłam itd.
I dałam radę :) A później musiałam kontynuować tycie w domu, ale tych kilka pierwszych musiałam tam, było łatwiej.
I uważam, że ten pobyt pomógł mi się pozbierać, bo tak to nie wiem jakby to się skończyło.
Chociaż najpierw jeszcze tam kilka kg chudłam. I myślę sobie, że widocznie musiałam dotknąć całkowitego dna, by się podnieść.

Spadłam do bmi 11,4, więc hospitalizacja była raczej niezbędna...
Jak już pisałam, tych kilka pierwszych kg musiałam tam przytyć, w domu bym nie dała rady wtedy.

Obecnie mam ok 14,04 i kurde jakoś opornie mi teraz idzie dalsze tycie.
dajcie mi kopniaka i zmotywujcie do dalszego tycia! Kurde no...

Nie wiem czy Wy też tak macie?
Bo ja ciągle myślę : "Przytyłaś już ok 7 kg, to już dużo" A przecież nadal wagę mam za małą...
Jakie to d u r n e !





© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.