Temat: 58 kg do końca lipca:))))

słuchajcie dziewczynki!!
58 do końca lipca!! Kto ze mną i z jakim pomysłem na dietę?:)

JA mam 1200- 1300 kcal plus rower!!!

Potrzebujemy wsparcia!!!

Ja nie jem makaronu i białego pieczywa. A ziemniaki do mięsa to góra 3 małe.
Owoce i warzywa to jem kiedy tylko mam ochotę :)
to powodzenia:)
Hej dziewczyny!!!
postanowiłam się do was przyłączyć:) obiecuję sobie ciągle że wezmę się za siebie i zrzucę troszkę kilogramów, tzn. jakieś 5-6. Teraz ważę 63 kilo przy wzroście 171, mój cel 58-7:) niestety moim największym problemem są słodycze:( moge sie obejśc bez chleba, ziemniaków, makaronów ale nie bez słodyczy!!! próbowałam zastąpić to orzechami, rodzynkami, owocami ale to nie to samo co czekoladowy batonik raz  udało mi się wytrzymać ponad dwa tyg. bez słodyczy ale apetyt szybko wrócił. Czy macie jakieś metody na powstrzymanie się od ciasteczek, cukiereczków itd.??? no bo żadna dieta nie poskutkuje jeśli bedę wcinać te puste kalorie... pomóżcie proszę
A może np. jakieś ciasteczka owsiane, jogurtowe. Ja jem kisiel a w lodówce ciasto toffi, w szafce Michałki i inne pyszności ! ;(
Albo batoniki musli?
właśnie któregoś razu przerzuciłam się na batoniki musli ale gubiłam się w tym bo myslałam sobie, że skoro to musli to jest zdrowe i moge zjeść więcej eh... wiem, głupie myślenie. najgorsze jest to, że jak nie zjem czegoś słodkiego to nie mam energii, jestem zła i narzekam na wszystko;) wtedy muszę pocieszyć się czymś słodkim i to wcale nie jest cząstka czekolady ale pół tabliczki! drugie pół zjada mój mężuś ale on jest chudy;( ostatnio dzień przed egzaminem zjadłam dwa twixy, snickersa i jeszcze takiego jednego mniejszego batonika!!!! rany!!!
a może gumy owocowe bez cukru coś pomogą???
a wy jak często jecie coś słodkiego i co to zazwyczaj jest?
Ja często żuję gumy miętowe, jem owoce, kisiel. I zajmuje się wszystkim czym sie da, aby nie myśleć o słodyczach :)
"Podobno" chrom pomaga, wzięłam kilka tabletek kiedyś tam i średnio to pomogło.

Też żuję gumy, jabłkowe, orbit.
Może zrób sobie owsiankę z 2-3 kostkami czekolady na śniadanie, albo budyń na kolację?
Piję też duużo wody, a od czasu do czasu, jeśli już naprawdę mam dużą potrzebę, to piję wodę smakową z biedronki, jabłko-mięta, 11 kcal w szklance. ;)
U mnie też działa to tak, że lepiej nie zaczynać, bo nie potrafię skończyć na kawałeczku czegoś. ;/ ;)
Lepiej, kiedy w ogóle nie próbuję. ;)

Na początku chciałabym się serdecznie przywitać bo to mój pierwszy wpis na forum. Czytam od dłuższego czasu i znalazłam powód żeby się udzielić. Da się wygrać walkę ze słodyczami i nawet ja jestem tego dowodem. Od zawsze jadłam słodkie nieraz tylko kosteczkę a kończyło się na tabliczce. Ale skończyłam z tym. Wtedy nie chodziło jeszcze tyle o odchudzanie lecz co o treżenowanie swojej silnej woli. Chciałam sobie udowodnić , że nie potrzebuję (tak jak wszyscy - to mnie motywowało nie bądź jak wszyscy) tej czekolady. I ostatni mój słodycz ( ciastka, lody.cukierki.batony) to był sernik na święta. Znalazłam fajne sposoby na pozbycie się tego prgnienia słodyczy.

1. "aromatyzowanie" kiedy inni jedli ja wąchałam. Uświadomiłam sobie że: jak jem czekoladę przyjemność odczuwam w momencie rozpuszczania, potem już nie  -gdy aromatyzuję się mam to samo tylko bez efektów ubocznych (wyrzuty sumienia, niepotrzebne kg) może być to trudne przy niskiej motywacji i działać na pokuszenie warto mówić sobie wtedy że nie jest mi to potrzebne jak innym, a nawert:" nie nie jestem uzależniona"

2. kiedy już dość długo udało mi się żyć bez słodyczy, nie chciałam zmarnować tego rekordu wyznaczyłam sobie cel: zjem sobie superwypasionego loda na wakacjach. bez celu byłoby mi ciężej bo bym sobie myślała "a co mi tam już itak długo wytrzymałam" a tak "jak post to post i potem będę miała większą radość podczas tego wypasionego loda"

3. doraźnie działałam mlekiem, owocami, musli gumy raczej staram się unikać zbyt uzależniająca jak dla mnie

4. Polecam oszukiwanie swojego organizmu np. zapisanie sobie w zeszycie to na co masz ochotę i traktować to jak przeszłość i nie myśleć już o tym, albo jakieś placebo np. wbić sobie do mózgu że np. wiśnie mają w sobie więcej cukru niż czekolada i mieć wyrzuty sumienia po wiśniach

5. warto jeść produkty o niskim ig (odkrułam i przebadałam na sobie niedawno) jadłam dużo białka przez kilka dni , chleb tylko ciemny ogólnie ww tylko złożone jak już nawet owoców nie i zauważyłam że wogóle nie chciało mi się podjadać wieczorami nie mówię już o słodkim bo tego mój organizm już się nie domaga dawno. A tu pewnego deszczowego dnia:) mam upiekła pszenny chleb no tak super pachniało i ciekawiło mnie jak to smakuje, że jak zjadłam sobie na 2 śniadanie kromkę to myślałam że do obiadu nie wytrzymam i na obiad znowy bonus kromeczka i wyszło na tym że skończyłam jeść ok 1h przed snem jakieś, jogurciki, herbatniki pieczywko no nie mogłam się opanować poprostu.

O jacie ale sie rozpisałam no ale myśle że moje doświadczenia komuś pomogą pójść na odwyk czekoladowy.   ;) Naprawdę da się żyć bez słodyczy do teraz jak widzę że siostra je czekoladę to jak sie aromatyzuje i wierze że wam też się uda. Najlepiej odciąć się raz a dobrze i wyznaczyć sobie jasny cel i bez zwolnień najlepiej. Jak na prawdziwym odwyku ;))

 

Pasek wagi
:)
ja mam większy problem z chlebem, makaronami, serem, niż ze słodyczami!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.