Temat: Jak poradzić sobie z brakiem wsparcia?

Hej,

Do odchudzania robiłem już kilka podejść, ale zawsze odpadałem. Brakuje mi wsparcia ze strony partnerki. Nie mówię nawet o szykowaniu mi posiłków, ale jak robi zakupy, to moje nazywa "wymyślaniem". Często słyszę "co ty tam znowu nawymyślałeś na tej liście"? Więc zakupy robię sobie sam. Oprócz tego zero ciepłych słów typu "Dasz radę", "Wierzę w ciebie", "Świetnie ci idzie". No zero wsparcia. I jak przychodzi kryzys w diecie (a przychodzi za każdym razem), to odpuszczam i wracam do tego, co było.

Pytanie do Was: jak sobie radzicie z brakiem wsparcia najbliższych? Daliście radę sami schudnąć, tak bez wsparcia partnerki lub partnera? 

Brutalne, ale prawdziwe - umiesz liczyć, licz na siebie. Partnerka raczej nie wpycha Ci na siłę jedzenia, nie zmusza Cię do przekraczania kalorii. Musisz pracować nad własną silną wolą, pokusy zawsze się znajdą, czy w domu, czy gdziekolwiek indziej. Duży jesteś, poradzisz sobie.

Pasek wagi

JayDee2024 napisał(a):

Hej,

Do odchudzania robiłem już kilka podejść, ale zawsze odpadałem. Brakuje mi wsparcia ze strony partnerki. Nie mówię nawet o szykowaniu mi posiłków, ale jak robi zakupy, to moje nazywa "wymyślaniem". Często słyszę "co ty tam znowu nawymyślałeś na tej liście"? Więc zakupy robię sobie sam. Oprócz tego zero ciepłych słów typu "Dasz radę", "Wierzę w ciebie", "Świetnie ci idzie". No zero wsparcia. I jak przychodzi kryzys w diecie (a przychodzi za każdym razem), to odpuszczam i wracam do tego, co było.

Pytanie do Was: jak sobie radzicie z brakiem wsparcia najbliższych? Daliście radę sami schudnąć, tak bez wsparcia partnerki lub partnera? 

No, a co nawymyślałeś? Może np. was nie stać na jakieś ekstrawagancje, a Twoja kobieta pilnuje budżetu? Albo jest ciężkie i nie chce jej się nosić?

Ogólnie przecież na MŻ jak najbardziej można schudnąć i zresztą tak jest najlepiej i najzdrowiej zwykle. Chyba, że na codzień oboje jecie tylko syf, ale nic nie piszesz, żeby partnerka miała nadwagę.

Ogólnie to czemu miałaby mówić, że świetnie Ci idzie jak.... nie idzie? Chyba, że już faktycznie schudłeś tak, że coś już widać, ale o tym nie napisałeś. No może nic nie mówi, bo wiecznie zaczynasz i nie kończysz i tak naprawdę nic z tego Twojego odchudzania i zrywów co jakiś czas nie wynika? A dziewczyna jedynie umęczy się szukaniem produktów a wie, że Ty i tak się najesz słodyczy? I ogólnie nie jest Twoją matką, żeby Cie dopingować i chwalić za same próby np. zrobienia na nocnik ;)

Jeśli potrzebujesz jej wsparcia to po prostu powiedz jej "Słuchaj Kochanie, wiem, że czasami daję d** z tą swoją dietą, czuję, że przegrywam z samym sobą i chciałbym/potrzebuję, żebyś czasami ...... (i tu cokolwiek, na czym Ci zależy)

Myślę, że ona nawet nie ma pojęcia, że Ty w tym zakresie potrzebujesz jakiegoś jej wsparcia. To raczej mężczyźni są kojarzeni z silną wolą w zakresie osiągania celów.

Poza wszystkim - dieta to tylko część sukcesu? Co ze sportem? Jak się odchudzałam dla mnie największym wsparciem ze strony partnera było "Chcesz iść na spacer/ siłownię?" "No chodź, pojdziemy". Jestem dorosłym człowiekiem i wiadomo przecież, żejedzenie/dietę musiałam kontrolować ja - więc no tego nikt za Ciebie nie zrobi po prostu ;)

Zrób jej na złość, schudnij. Wsparcie ze strony partnera czy partnerki nie jest regułą, lepiej się przyzwyczaj.

Pewnie sama jest gruba 

To nie prawda, że brak wsparcia najbliższej osoby jest normalny i że trzeba nauczyć się z tym żyć. Nie. Jeśli ktoś ściąga Cię w dół, to może warto zastanowić się, czy bez tego ciężaru nie będzie łatwiej wzbić się w chmury? Może to czas, żeby przewartościować sobie pewne sprawy i postawić siebie na pierwszym miejscu? Chcesz schudnąć i to jest Twój cel. Twój, nie jej. Nie pozwól sobie tego niszczyć. Róɓ to co potrzeba, dla siebie. Wiesz... prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Ona chyba nie jest przyjacielem więc Ty dla siebie takim bądź. Dbaj o siebie!

Pasek wagi

Tojotka napisał(a):

To nie prawda, że brak wsparcia najbliższej osoby jest normalny i że trzeba nauczyć się z tym żyć. Nie. Jeśli ktoś ściąga Cię w dół, to może warto zastanowić się, czy bez tego ciężaru nie będzie łatwiej wzbić się w chmury? Może to czas, żeby przewartościować sobie pewne sprawy i postawić siebie na pierwszym miejscu? Chcesz schudnąć i to jest Twój cel. Twój, nie jej. Nie pozwól sobie tego niszczyć. Ró? to co potrzeba, dla siebie. Wiesz... prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Ona chyba nie jest przyjacielem więc Ty dla siebie takim bądź. Dbaj o siebie!

Ale Ty tu mieszasz dwie zupełnie różne rzeczy - pogrubione to Twoja, daleko idąca, interpretacja i jakieś w ogole "na złość mamie odmrożę sobie uszy".

Podstawą dobrego związku jest komunikacja. Skąd ona ma wiedzieć, że on potrzebuje jakiegos, a w szczególności jakiego dokładnie wsparcia z tym, żeby po prostu jeść mniej? W szczególności jeśli np. sama nie ma problemów z wagą, albo rozumieniem związków przyczynowo-skutkowych (czyt. jem za dużo - tyje, jem mniej i ćwiczę - chudne, upraszczając i pomijając choroby, które zaburzają)

Nawet on sam pisząc tego posta, nie wspomniał, jak miałaby go wspierać, ale za to w cudownie manipulacyjny sposób napisał "No zero wsparcia. I jak przychodzi kryzys w diecie (a przychodzi za każdym razem), to odpuszczam i wracam do tego, co było." obwiniając ją niejako za swoją porażkę.

Co ona powinna mu jedzenie wyrywać z rąk czy co właściwie? Ludzie nie lubią źle o sobie myśleć, chętnie więc obwiniają innych o wszystko co im nie wyszło, żeby dalej móc czuć się dobrze sami ze sobą i nie musieć wychodzić poza swoją strefę komfortu.

Jesteśmy dorosłymi, rozumnymi ludźmi, nie róbmy debili ani z samych siebie ani z innych ;)

Sugerowanie komuś, żeby rozstał się z kobietą, bo ona nie domyśla się, że on potrzebuje wsparcia, żeby mniej jeść jest no.. co najmniej dziwne. Odwarcając sytuację - jakby mój facet zawziął się, że zrobi mega formę na siłce, ale chodziłby na nią w kratkę i miał pretensje do mnie, że nie domyślam się, że on potrzebuje mojego wsparcia typu "dasz radę" lub też stania nad nim jak nad małym dzieckiem i kontrolowania go czy on czy on na tą siłkę to chodzi i robi to, co ma robić, żeby wymarzoną formę zrobić, i jeszcze za radą laski z neta zrobiłby dramę i rozstanie, bo mu podcinam skrzydła i "bez mojego ciężaru łatwiej się wzbije w chmury" to uznałabym, że albo ma tak fatalny czas w życiu i ma deprasje (bo jesteśmy razem kupę lat i wiedziałabym, że to absolutnie nie w jego stylu) albo, że jest walnięty, albo totalnie niemęski.


Jeśli powiedziałby mi  cos w stylu "jest mi ciężko się zebrać, staram się, ale nie zawsze mi wychodzi i potrzebuję, żebyś nade mną czasami czuwała albo przywowała mnie do porządku i kazała mi tam iść" to dopiero wtedy wiedziałabym, że i jak mnie w tym potrzebuje.

sweeetdecember napisał(a):

Tojotka napisał(a):

To nie prawda, że brak wsparcia najbliższej osoby jest normalny i że trzeba nauczyć się z tym żyć. Nie. Jeśli ktoś ściąga Cię w dół, to może warto zastanowić się, czy bez tego ciężaru nie będzie łatwiej wzbić się w chmury? Może to czas, żeby przewartościować sobie pewne sprawy i postawić siebie na pierwszym miejscu? Chcesz schudnąć i to jest Twój cel. Twój, nie jej. Nie pozwól sobie tego niszczyć. Ró? to co potrzeba, dla siebie. Wiesz... prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Ona chyba nie jest przyjacielem więc Ty dla siebie takim bądź. Dbaj o siebie!

Ale Ty tu mieszasz dwie zupełnie różne rzeczy - pogrubione to Twoja, daleko idąca, interpretacja i jakieś w ogole "na złość mamie odmrożę sobie uszy".

Podstawą dobrego związku jest komunikacja. Skąd ona ma wiedzieć, że on potrzebuje jakiegos, a w szczególności jakiego dokładnie wsparcia z tym, żeby po prostu jeść mniej? W szczególności jeśli np. sama nie ma problemów z wagą, albo rozumieniem związków przyczynowo-skutkowych (czyt. jem za dużo - tyje, jem mniej i ćwiczę - chudne, upraszczając i pomijając choroby, które zaburzają)

Nawet on sam pisząc tego posta, nie wspomniał, jak miałaby go wspierać, ale za to w cudownie manipulacyjny sposób napisał "No zero wsparcia. I jak przychodzi kryzys w diecie (a przychodzi za każdym razem), to odpuszczam i wracam do tego, co było." obwiniając ją niejako za swoją porażkę.

Co ona powinna mu jedzenie wyrywać z rąk czy co właściwie? Ludzie nie lubią źle o sobie myśleć, chętnie więc obwiniają innych o wszystko co im nie wyszło, żeby dalej móc czuć się dobrze sami ze sobą i nie musieć wychodzić poza swoją strefę komfortu.

Jesteśmy dorosłymi, rozumnymi ludźmi, nie róbmy debili ani z samych siebie ani z innych ;)

Sugerowanie komuś, żeby rozstał się z kobietą, bo ona nie domyśla się, że on potrzebuje wsparcia, żeby mniej jeść jest no.. co najmniej dziwne. Odwarcając sytuację - jakby mój facet zawziął się, że zrobi mega formę na siłce, ale chodziłby na nią w kratkę i miał pretensje do mnie, że nie domyślam się, że on potrzebuje mojego wsparcia typu "dasz radę" lub też stania nad nim jak nad małym dzieckiem i kontrolowania go czy on czy on na tą siłkę to chodzi i robi to, co ma robić, żeby wymarzoną formę zrobić, i jeszcze za radą laski z neta zrobiłby dramę i rozstanie, bo mu podcinam skrzydła i "bez mojego ciężaru łatwiej się wzbije w chmury" to uznałabym, że albo ma tak fatalny czas w życiu i ma deprasje (bo jesteśmy razem kupę lat i wiedziałabym, że to absolutnie nie w jego stylu) albo, że jest walnięty, albo totalnie niemęski.

Jeśli powiedziałby mi  cos w stylu "jest mi ciężko się zebrać, staram się, ale nie zawsze mi wychodzi i potrzebuję, żebyś nade mną czasami czuwała albo przywowała mnie do porządku i kazała mi tam iść" to dopiero wtedy wiedziałabym, że i jak mnie w tym potrzebuje.

Może masz rację... Założyłam z góry, że etap komunikacji już tu był. I się nie powiódł. Zgadzam się, że jasność przekazu jest postawą dobrego związku. Jeśli chłopak przyszedł na forum, to nie udało mu się z dziewczyną porozumieć. Ale może wcale tak nie było i nawet nie próbował? Tak, nic o tym nie wiemy. Ale taki brak otwartości w komunikowaniu potrzeb też źle wygląda. 

Pasek wagi

Nie ma wielu szczegolow, wiec troche zgadywanka jak sytuacja faktycznie wyglada. Niemniej, mocno uderzyla mnie Twoja roszczeniowa i uzalajaca sie postawa.

Jak napisano, odchudzanie to Twoja sprawa i sam masz ogarnac. Ty sie odchudzasz, wiec Ty ustalasz diete, dbasz o to by produkty do diety byly kupione, by na niej wytrzymac. Wyglada na to, jakbys oczekiwal od dziewczyny ogarniecia zakupow, wlacznie z lista jaka wrzucisz, trzymania za roczke i zachecenia jak 3 latka. No ewentualnie laskawie odpuscisz jej przygotowywanie posilkow.

Jak ja sie odchudzam czy zmieniam cos tam to uzgadniam jak ma to wygladac i ustalamy szczegoly. Staram sie by moja zmiana nie byla totalna rewolucja dla reszty domownikow i lista wymagan w ich kierunku. Czasem jak ludzie maja zryw do odchudzania (sama kiedys przechodzilam) to zamiast rozsadnie podejsc do tego co trzeba zmienic to zaczynaja wymyslac cuda. Raz ze robi sie trudno (dziwaczne produkty lub zestawienia), dwa ze nie do utrzymania na dluzsza mete. Trzy, reszta domownikow ma rewolucje w kuchni i na talerzu. 


LinuxS napisał(a):

Nie ma wielu szczegolow, wiec troche zgadywanka jak sytuacja faktycznie wyglada. Niemniej, mocno uderzyla mnie Twoja roszczeniowa i uzalajaca sie postawa.

Jak napisano, odchudzanie to Twoja sprawa i sam masz ogarnac. Ty sie odchudzasz, wiec Ty ustalasz diete, dbasz o to by produkty do diety byly kupione, by na niej wytrzymac. Wyglada na to, jakbys oczekiwal od dziewczyny ogarniecia zakupow, wlacznie z lista jaka wrzucisz, trzymania za roczke i zachecenia jak 3 latka. No ewentualnie laskawie odpuscisz jej przygotowywanie posilkow.

Jak ja sie odchudzam czy zmieniam cos tam to uzgadniam jak ma to wygladac i ustalamy szczegoly. Staram sie by moja zmiana nie byla totalna rewolucja dla reszty domownikow i lista wymagan w ich kierunku. Czasem jak ludzie maja zryw do odchudzania (sama kiedys przechodzilam) to zamiast rozsadnie podejsc do tego co trzeba zmienic to zaczynaja wymyslac cuda. Raz ze robi sie trudno (dziwaczne produkty lub zestawienia), dwa ze nie do utrzymania na dluzsza mete. Trzy, reszta domownikow ma rewolucje w kuchni i na talerzu. 

tez mi się to rzuciło w oczy. Biedny sam sobie robi zakupy..

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.